Wejście od tyłu. Fun Factory Bootie Butt Plug
Przy zabawach analnych najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Nieudane pieszczoty mogą sprawić, że już nigdy nie będziemy chciały próbować takich zabaw… a szkoda. Zdecydowanie na wstępnie nie warto sięgać po
wibratory i zaawansowane sprzęty, które odstraszają już swoim wyglądem. Niewielki i niepozorny gadżet w stylu zatyczki analnej Bootie od Fun Factory, to zdecydowanie coś, co każdy początkujący (i nie tylko) wielbiciel gier analnych powinien mieć w swojej nocnej szafce.
Niewiniątko…
W zabawkach analnych zawsze odstraszały mnie rozmiary. Wiem, że to nie tylko moje obawy, bo każda początkująca w temacie dziewczyna zwyczajnie boi się bólu. Na myśl o
wibratorze i pupie robi nam się zwyczajnie słabo. Sięgając po Bootie miałam na koncie już przygody z seksem analnym, ale myślę, że ten gadżet sprawdzi się u każdej osoby, która jest otwarta na nowe doznania, nawet przy zerowym doświadczeniu.
Przede wszystkim Bootie sprawia wrażenie prawdziwego niewiniątka. Ma raptem nieco ponad 7 centymetrów długości i 2 centymetry średnicy. Początkowo zaniepokoił mnie nieco fakt, że nie jest zbyt elastyczny. Myślałam, że tego typu zatyczka, wykonana z silikonu, będzie miękka. Muszę przyznać, że Bootie jest bardzo miły w dotyku i gładziutki, ale raczej „sztywny”. Okazało się jednak, że mimo to bardzo łatwo i bezboleśnie można go wprowadzić tam, gdzie powinien się znajdować. Byłam zaskoczona także jego kształtem, bo dotąd spotykałam się tylko ze stożkowymi korkami analnymi. Producent najwyraźniej dogłębnie zbadał sprawę i znalazł kształt, który naprawdę „robi dobrze”. Zakładam, że u mężczyzn trafia dokładnie w prostatę. W co trafił u mnie? Nie wiem, ale to musiały być okolice punktu „G”.
Pierwszy raz z Bootie
Z zabawkami analnymi jest jeden problem: trudno jest zacząć. Jak już się rozkręcimy, nie ma żadnych barier, ani w ciele ani w głowie. Wydaje mi się, że każda kobieta jest inna, ale pod tym względem wszystkie potrzebujemy maksimum czasu i minimum presji. Kluczem do sukcesu jest podchodzenie do takich gadżetów na luzie. Bootie wymaga więc trochę cierpliwości, ale, wierzcie mi, nie ma co się spieszyć…
Przede wszystkim trzeba zaopatrzyć się w lubrykant, bez tego ani rusz w przypadku jazdy „od tyłu”. Obawiałam się trochę, że dziwny kształt Bootiego utrudni jego wprowadzenie, ale wystarczyło trochę poślizgu i pieszczot, by szybko znalazł swoje miejsce. Początkowo zakładałam, że Bootie potowarzyszy mi przy grze wstępnej, ale ostatecznie został z nami, a dokładniej – we mnie, do końca. Efekt? Naprawdę mocne pobudzenie i silny orgazm. Przyznam, że było to na tyle miłe uczucie, że nawet po wszystkim nie miałam ochoty od razu do odkładać. To naprawdę przyjemna i bardzo dyskretna zabawka. Czytając opinie o Bootie natknęłam się na osoby, które potrafią chodzić z nim kilka godzin. Teraz mnie to w ogóle nie dziwi…
Bootie jest bardzo wygodny. Czułam go szczególnie przy zmianach pozycji, ale nie był to w żadnym wypadku ból, ale przyjemne uczucie „pełności” i napięcia. W moim przypadku świetnie sprawdził się przy pozycji „na pieska” i „na jeźdźca”, choć nie mogę powiedzieć, przy innych pozycjach też spisywał się na medal.
Minusy?
Czy Bootie ma jakieś minusy? Tak, uzależnia! Wydaje mi się, że równie dobrze spisze się u mężczyzn, którzy są otwarci na takie wrażenia. Mimo iż po całej zabawie mój osobisty Bootie został dokładnie wymyty, trudno mi sobie wyobrazić, że dzielę go z partnerem. Myślę jednak o zamówieniu drugiego i eksperymencie, który powinien spodobać się nawet najbardziej sceptycznemu mężczyźnie. Dla heteroseksualnych panów, którzy mają opory przed zabawami analnymi, taki niewinny, czarny gadżet może byc pierwszym krokiem w stronę stymulacji tych okolic. Podobno wystarczy raz poczuć co to znaczy stymulacja prostaty, by na zawsze zmienić zdanie o orgazmie…
Być może pewną wadą dla niektórych jest rozmiar, bo obecnie Bootie dostępny jest tylko w rozmiarze „s”. Ja uważam rozmiar za idealny, ale być może w przypadku bardzo doświadczonych osób stymulacja byłaby za słaba, choć mnie trudno sobie wyobrazić, że Bootie może na kogoś nie działać. Na mnie działał dokładnie tam, gdzie powinien.