Lelo Hugo – intratna inwestycja czy kompletna klapa? Recenzja
Coś od siebie, dla siebie
Nie kupiłabym tego, gdyby nie to, że od dłuższego czasu dręczą mnie wyrzuty sumienia. Mój mężczyzna stara się… musze mu to przyznać. Kupuje kwiatki, czekoladki, dorzuca kolejne pieszczoty a ja… Cóż, chyba się nieco rozleniwiłam niczym kotka. Lepiej się czuję w roli rozpieszczanej niż rozpieszczającej. Od kilku miesięcy więcej uwagi poświęcałam mojej Monsterze w łazience niż facetowi w łóżku… Stojąc przed lustrem oko w oko ze swoimi słabościami (i przepiękną monsterą w tle) podjęłam decyzję – zainwestuję w ten związek. I to nie mało! Z bólem serca przekalkulowałam w głowie, jaki będzie stan mojego konta, kiedy wydam te kilka stówek. Zabolało, nawet zakręciło mi się w głowie i już chciałam zmienić zdanie. Spojrzałam na kwiatek, weszłam do sypialni, spojrzałam na wspólne zdjęcie – kupiłam. Razem z kasą odeszły wyrzuty sumienia, że zaniedbuję faceta. Powinnam prowadzić jakieś warsztaty intymności, zatytułowane – Łatwo, szybko i wygodnie.
Paczka (nie)spodzianka
Kiedy przyszedł kurier paczkę rzuciłam gdzieś w kąt. Nie rzucę przecież ulubionej książki dla jakiegoś, pewnie przereklamowanego gadżetu, prawda? Kiedy główna bohaterka kolejny raz poszła do łóżka z facetem, który na czole nosił napis „Właściwie zużyty i bezużyteczny”, stwierdziłam, że nie chcę być naocznym świadkiem jej kolejnej życiowej porażki. Był piątek, ja byłam sama w domu, więc nalałam sobie wina, włączyłam dobrą muzykę i się relaksowałam. Ale paczka ciągle na mnie zerkała, krzycząc 'Hej, to ja! Lwia część Twojej wypłaty, otwórz mnie'. Skubana. Ma dar przekonywania, co? Otwierając ją czułam się jak snajper. Głupio byłoby coś uszkodzić.Fantazyjne zaskoczenie
Po otwarciu pudełka wyjęłam z niego coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało, jak jakiś obcy przyrząd kuchenny. Ale będąc szczerą z samą sobą – był naprawdę dobrze wykonany i taki elegancki. Pierwszym skojarzeniem było dla mnie „50 twarzy Grey’a”. Naprawdę poczułam się tak, jakbym była bohaterką książki, która za chwilę przeżyje coś mocnego. W dotyku było chłodne i surowe, ale miłe. Jakby całość była spójna z dewizą Less is more, bo moja wyobraźnia zaczęła płatać mi niezłe figle. Chciałam, jak najszybciej pokazać mojemu mężczyźnie, jaki bajer dla niego mam. Ale zaraz, zaraz. Nie szata zdobi człowieku, a wygląd zabawki to nie wszystko! Czy to może działać? Odłożyłam. Ponownie wzięłam do ręki. Odłożyłam. Muszę się z tym oswoić.Mówię: sprawdzam
Po kolejnej lampce wina było mi już bardziej obojętne czy to okaże się taką klapą, jak się spodziewałam, czy jednak nie. Najpierw, tak jak uczył tatuś, przeczytałam, hm… Instrukcję? No i dowiedziałam się, że nie muszę się martwić, że mój luby dostanie po tym jakiegoś uczulenia albo innej choroby, przez którą będę miała w sypialni szpital polowy, bo gadżet jest z silikonu medycznego. Całkiem duży plus, bo jakość ma znaczenie. No i wtedy stuknęłam się mocno w głowę, bo takie rzeczy przecież sprawdza się wcześniej, zanim się coś kupi… No, ale dobra. Byłam zbyt ciekawa, żeby móc się za to wtedy chłostać emocjonalnie. Jak już ponownie obmacałam cacko, to zabrałam się za pilot. Przyznam szczerze, że wyglądał naprawdę obiecująco.
Dzień dziecka dla faceta
Na testera musiałam czekać do kolejnego dnia, bo delegacja nie wybiera. Jak już się pojawił to zgrywałam tajemniczą. Wiecie, co mam na myśli? Że mam jakąś niespodziankę, że coś przygotowałam, że go zaskoczę. Nie ukrywam – widziałam, że było mu naprawdę miło. Dawno się tak nie starałam w organizowaniu czegoś tylko dla niego. Aby trochę podgrzać atmosferę przygotowałam mu kąpiel. W tym czasie zaaranżowałam sypialnię w odpowiednim klimacie – świece, jego ulubione perfumy i moja bielizna pod tytułem „Wiem, że teraz zrobisz dla mnie wszystko”. Jednak dzisiaj, to ja robię wszystko dla niego! Po kąpieli założyłam mu ciemną opaskę na oczy i zaprowadziłam wprost do łóżka. Gra wstępna – to jak prolog do dramatu – jeśli jest dobry, to czytasz z zapartym tchem, jeśli jest słaby, to zasypiasz. A ja bardzo nie chciałam, żeby zasnął!
Moja opinia, jego orgazm, nasza satysfakcja
Przyznaję bez bicia – moja przyjaciółka nie kłamała, a za polecenie tego cacka ma u mnie wino na żądanie bez względu na okoliczności. Lelo Hugo szybko i sprawnie się czyści po każdym użyciu, świetnie wygląda i nieziemsko podkręca atmosferę. Nie wahałabym się drugi raz przed zakupem. No i sporo przy tym zyskałam – mój luby jest tak zachwycony, że rozpieszcza mnie jeszcze bardziej niż zwykle. To się nazywa sprytne zagraniePrzeczytaj więcej i kup na stronie Lelo
Jakie opowiadania chcesz przeczytać?
Wypełnij anonimową ankietę
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!