Iroha Rin Akane, wyjątkowo miękki wibrator | Recenzja
Zanim dokonam zakupu wybranego gadżetu erotycznego zawsze szukam o nim jak najwięcej informacji. Jeśli czegoś nie widzę, po prostu kieruję pytanie do obsługi sklepu, na którym chcę złożyć zamówienie. To chroni mnie przed rozczarowaniami i nieudanym zakupem. Oczywiście warto też przeczytać jakąś recenzję (bądź dwie) na zaufanych blogach, które zdarza nam się czytać. Tak właśnie zaopatrzyłam się w mini wibrator Rin Akane od marki Iroha.
Ultra miękki – Rin Akane, wibrator który(m) chce się pieścić
Dobrze znam markę Iroha ponieważ miałam przyjemność na żywo zapoznać się z większością ich gadżetów – zachwyciły mnie na tyle, by w nie inwestować (na przyjemności nie ma co oszczędzać). Miękki – wyjątkowo miękki – silikon to właśnie jest coś, co jest rzeczą charakterystyczną dla tej firmy. Jego struktura, którą poznajemy już samym dotykiem dłoni i palców sprawia najwięcej radości nawet przed samą zabawą.

Iroha to inny wymiar przyjemności
Na czubku wibratora znajduje się intrygująca kuleczka, i to ona robi całą robotę. Można by powiedzieć, że jest równie przyjemna co główka penisa ;) Miękka i elastyczna, czyli idealna do stymulacji pod każdym kątem – nie tylko wewnątrz ale i z zewnątrz. Osobiście ubóstwiam ją podczas pieszczot łechtaczki. Dzięki subtelnym wibracjom pozwala na bardziej zmysłowe doznania. Do wyboru są 4 tryby – 3 ciągłe różniące się intensywnością oraz 1 pulsujący. Do ich zmiany służy jeden przycisk umiejscowiony pod spodem gadżetu, który odpowiada także za włączanie i wyłączanie.
Czy cztery tryby to mało? Zależy od oczekiwań, wybierając ten gadżet wiedziałam, że jego wibracje są subtelne, i że został wyposażony w tyle trybów. Oczekiwałam od niego, by zapewnił mi przyjemność w chwilach sam na sam kiedy będę go potrzebowała. Jak wyszło w rzeczywistości? Właśnie tak jak chciałam. Dodatkowym atutem jest wodoodporność, co cieszy chyba najbardziej ze względu, że lubię relaksować się w wannie. Dodatkowy plus wędruje także za cichą prace silniczka.
Czy Rin Akane posiada minusy?
Jedyny minus jaki mogę wymienić to to, że zasilany jest bateriami, a nie ładowany USB, przez co czasem zdarza się, że sama ganię się za to, że nie mam ich wystarczającej ilości. Natomiast satysfakcjonujące jest to, że na 2 bateriach AAA można bawić się całkiem sporo czasu (dla mnie wystarcza na jakieś 3-4 użycia). Sama jakość wykonania gadżetu i jakość doznań wynagradza ten sposób zasilania. Jeśli mimo wszystko wolisz zabawki zasilane akumulatorkiem – Iroha w swojej ofercie posiada ten sam model zasilany właśnie przez kabel USB.
Podsumowując – to ciekawy gadżet, który zadowoli każdego kto lubi lub komu wystarczą subtelne wibracje. Nie jest to gadżet, który zwali Cię z nóg, ale na pewno nie raz je mocniej zaciśniesz ;) Jako ciekawostkę dodam, że Rin, po japońsku znaczy dostojny – i tego nie można mu odmówić.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!