Senne fascynacje
Zazwyczaj bardzo rzadko miewam sny erotyczne. Gdy już się jednak pojawią, nie są czymś osobliwym i jedynie przypominają mi o pewnym aspekcie mojego życia. W minionym tygodniu miałam właśnie jedną z takich fantazji – niczym nie rozbudowanych, ot zwyczajną. Leżałam zupełnie nago na łóżku i dopuszczałam się zmysłowych i bardzo intymnych pieszczot na swoim ciele. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie towarzyszące temu uczucie. Muszę przyznać, że nie było ono takie zwyczajne. W czasie marzeń sennych odczuwałam ogromną satysfakcję z wykonywanych wtedy czynności. Dało mi to do zrozumienia, że już dawno nie poświęciłam czasu na tak zaawansowane – a raczej rozbudowane – pieszczoty. Po paru godzinach, późnym popołudniem, ogarnęła mnie wielka ochota na realizację snu.
Byłam sama w domu, jednak nie wiedziałam jak dużo czasu mi pozostało. Myśl, że ktoś mógł nieoczekiwanie pociągnąć za klamkę zaczęła mnie podniecać i rozpalać wewnątrz żar zakazanego owocu. Tak oto będę leżała naga we własnym łóżku dokonując się rzeczy nieprzyzwoitych, podczas gdy zupełnie nieświadomy rodzic będzie chciał spocząć w mieszkaniu! Przechodziły mnie dreszcze na samą myśl, że taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy i że właśnie zaraz będę sprawiać sobie ową przyjemność bez różnicy czy zostanie ona nagle przerwana czy też nie. Miałam ogromną chęć dotykania własnego ciała i masowania najintymniejszych jego zakamarków w celu osiągnięcia tego niezbadanego i błogiego stanu. A co najważniejsze – tylko moje myśli i ciało będą tego świadome. Właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
Powoli zdjęłam ubranie, zaczynając od bluzki. Zostałam w samej bieliźnie, po czym przeniosłam się do łóżka – uważam to za najlepszy wstęp do zmysłowego onanizmu. Zaczęłam przesuwać dłonią po brzuchu, a następnie udach zupełnie omijając strefy intymne. Subtelnie masowałam swoje czułe punkty, czyli kark, żebra i wewnętrzne strony ud. Umiejętność rozbudzenia miejsc najbardziej przez nas pożądanych (i nie mam tu na myśli zwykłego podniecenia) bez żadnej bezpośredniej ingerencji jest sztuką samą w sobie. Kiedy dotykasz brzucha i twoja łechtaczka pulsuje miarowo, tak jakby była uciskana – jest to absolutnie niezwykłe przeżycie. Rośnie we mnie wtedy swoista pewność ducha. Nauczyłam się osiągać stan najwyższej gotowości seksualnej bez dotykania miejsca głównego zainteresowania – a to wcale nie jest takie proste.
Po paru minutach do strefy pieszczot dołączył biust. Początkowo masowałam go przez stanik, by w ten sposób rozwinąć dotychczasowe podniecenie, lecz moje piersi po niecałej minucie ujrzały światło dzienne w pełnej gotowości. Mogłam im teraz poświęcić większą uwagę. Warto dodać, że sutkami zajęłam się chwilę później. Dotykam ich dopiero wtedy, gdy poczuję prawdziwy żar na dole, wciąż ukryty pod bielizną i naprawdę trudny do okiełznania. Rozbudzać należy się powoli i jest to moja złota zasada jeśli chodzi o wyrafinowany onanizm. Dla urozmaicenia pieszczot zamieniłam ze sobą ręce, tj. skrzyżowałam je i rozpoczęłam miarowe, acz bardzo zmysłowe uciskanie sutków. Byłam tak pochłonięta tym zajęciem, że zapomniałam o wszystkich dalszych planach. Moje biodra samoistnie poruszały się w rozmaitych kierunkach, jakby chciały się wyzwolić spod czyjejś presji. Fala szczytowania ogarnęła mnie po zaledwie dwóch minutach. Nadeszła bardzo powoli, w rytm jaki jej nadałam zajmując się biustem. Byłam zupełnie oszołomiona zaistniałą sytuacją. Nie spodziewałam się tak szybkiego orgazmu bez zdejmowania majtek. Doszłam do wniosku, że sny mają jednak swój mniejszy, większy wpływ na naszą dyspozycyjność.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!