Z pamiętnika #1
Dzisiejszy tekst zapoczątkowuje nową serię z cyklu pamiętnika. Są to notki napisane przeze mnie kilka miesięcy temu, a które nigdy nie ujrzały światła dziennego. Dużo się od tamtej pory zmieniło, szczególnie jeśli chodzi o sposób w jaki się pieszczę. Ale właśnie ten blog jest zapisem moich przeżyć i doświadczeń – czyli rzec można, że fragment wlicza się w jego temat.
Mam nadzieję, że spodoba się Wam moja historia sprzed miesięcy, jak również i inne. Zapraszam do czytania.
„Zmysłowe pieszczoty ciała”, listopad 2008
Jakiś czas temu pieściłam się w bardzo zmysłowy sposób. Planowałam spędzić na rozkoszy około godzinę, ale wyrobiłam się w 40 minut. Nie żebym liczyła czas, ale spoglądając na zegar przed rozpoczęciem wskazówki pokazywały pełną godzinę. Byłam nader zaskoczona efektem moich pieszczot w tak krótkim czasie.
Zdecydowałam, że tym razem pobudzę się maksymalnie przed właściwą akcję. Ubrana jedynie w koszulkę, pod którą miałam stanik oraz majtki położyłam się na łóżku. Ręce swobodnie przemieszczały się po całym ciele: od biustu poprzez brzuch i uda. Masowałam każdy fragment skóry. Początkowo wielką uwagę przyłożyłam do wewnętrznej strony ud. Czułam budzące się do życia podniecenie. Masowałam nogi od kolan aż po biodra, pośladki i okolice łona. Doprowadzałam się powoli do gorączki.
Po kilku chwilach zdjęłam koszulkę. Spojrzałam na piersi ukryte pod stanikiem i zaczęłam je masować. Wraz ze zwiększaniem prędkości, wysuwałam każdą pierś z miseczki. Po niecałej minucie mym oczom ukazały się dwa skarby. Chwyciłam je w obie dłonie i kontynuowałam masowanie. Ugniatając biust czułam więcej wilgoci w majtkach. Zdecydowałam, że pobawię się suteczkami. Dwoma palcami chwyciłam za nie i szczypałam jednocześnie zataczając na nich okrężne ruchy. Zrobiło mi się bardzo przyjemnie, nie tylko na dole.
Tak spodobała mi się zabawa z biustem, że poświęciłam jej nieco czasu. Dla zróżnicowania zrobiłam rzecz, której dawno nie wykonywałam. Chwyciłam pierś w dłonie i przysunęłam do buzi. Zacisnęłam usta na sutku i zaczęłam go namiętnie ssać oraz lizać, od czasu do czasu lekko przygryzając. Drugi nie pozostał niezaspokojony. Oba suteczki wyglądały zachęcająco po tej akcji – czerwonawe i nabrzmiałe. Potarmosiłam je jeszcze palcami i dłonie opuściły rejon w poszukiwaniu innych czułych punktów.
Jeszcze raz wróciłam do pieszczenia ud. Były lekko cieplejsze niż przed ich zostawieniem. Nie zdziwiło mnie to. Po akcji z biustem byłam już nieźle rozgrzana. Zdjęłam majtki, by pozwolić cipce rozkoszować się powietrzem. Cały czas dotykałam okolic erogennych pozostawiając tę najważniejszą wciąż niezaspokojoną. W pewnym momencie poczułam przypływ dziwnych spazmów, tych, które występują tuż przed orgazmem. Byłam zaskoczona stopniem w jakim potrafiłam się podniecić bez dotykania cipeczki. Zainteresowało mnie co może się wydarzyć gdy jej dotknę.
Chwyciłam po markera i dotknęłam nim lekko cipki. Mogłam poczuć mokrość osiadającą na czubku jego główki. Podniosłam nogi do góry i je ze sobą złączyłam. Masowałam cipeczkę od tyłu zaczynając wejściem do pochwy, a kończąc na łechtaczce. Całość wykonywałam bardzo subtelnie i delikatnie. Moje podniecenie rosło w zaskakującym tempie. Byłam naprawdę rozgrzana i pragnęłam poczuć coś wewnątrz siebie. Podrażniłam płatki jeszcze przez chwilę i wprowadziłam powoli marker wewnątrz ciała.
Wszedł niezwykle gładko. Pochwa była bardzo nawilżona, co sprawiło, że prawie nic nie czułam. Gdy pisak osiągnął swoje maksimum, rozkoszowałam się chwilą. Czułam się dopełniona. Coś wreszcie zapełniło brakujące miejsce. Chociaż nie był to mężczyzna, mogłam poczuć namiastkę tego przeżycia. W takim momencie rozumiem co znaczy miłość w tej sferze.
Wyjęłam markera i wsadziłam go ponownie. Kontynuowałam pieszczotę przez kilka minut, zwiększając nacisk na pochwę i szybciej ruszając ręką – wszystko to mając cały czas nogi złączone w powietrzu. Spoglądałam na falujący biust i marzyłam o dojściu do szczytu. Była to 40 minuta moich pieszczot i zafascynowana tym przebiegiem chciałam poczuć orgazm spowodowany tak intensywnym pieszczeniem ciała. Ręka poruszała się już naprawdę szybko i w jednej chwili nadszedł upragniony moment.
Szczytowałam bardzo mocno, aż z mojej krtani dobiegł głośny jęk. Nie mogłam powstrzymać uchodzącego ze mnie pożądania. Wszystko opuszczało moje ciało w ciągu kilku sekund sprawiając mi niewysłowioną rozkosz.
Kiedy marker opuścił pochwę, nieco zmęczona ułożyłam nogi na łóżku. Byłam zdziwiona faktem swoich przeżyć. Nie potrafiłam spamiętać dnia, w którym przeżyłam coś tak unikalnego. Leżałam jeszcze przez parę minut i rozpamiętywałam co robiłam przez minioną godzinę.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!