Zapach pożądania – Malwina K.
Daria od początku miała wątpliwości, co do tego pomysłu. Wyszedł od niej, ale teraz już nie mogła zawrócić. Carlos stał w wejściu do pokoju z szeroko otwartymi ustami i oczami i patrzył z uwielbieniem na kobietę, którą miał przed sobą. A musiał przyznać, że w takiej wersji jej jeszcze nie widział.
Czarny jak noc gorset z koronką z przodu, nie tylko podkreślał teraz jej szczupłą talię, ale przede wszystkim podkreślał jej pełne piersi. Wydawały się teraz jeszcze większe niż w rzeczywistości a Carlosowi na sam ten widok ręce już chciały się dobrać do tego rozkosznego widoku. Do gorsetu były dopasowane, czarne koronkowe majtki, które Daria bardziej zakwalifikowałaby do stringów niż normalnych, klasycznych krojów. Poniżej na cienkich paseczkach miała przypięte pończochy, równie czarne co i reszta jej stroju. Carlos ubraniem by tego nie nazwał. Na nogach miała szpilki, w których była na dole, wysokie, jak zwykle czarne.
Ale tym, co go zaskoczyło, lekko przeraziło, ale i najbardziej podnieciło był fakt, że Daria siedzi na środku pokoju, okrakiem na krześle, nakazując miło woli spojrzeć się między jej uda. Siedziała wyprostowana, a w jednej ręce miała, no właśnie, co? Carlos przyjrzał się, z zaskoczeniem stwierdzając, iż jest to bat jeździecki, który musiała podwędzić ze stajni.
W świetle kominka, Daria wyglądała tak inaczej. Carlosowi przyszło na myśl jedynie określenie, że jest władcza i miał wrażenie, że tym razem, to ona będzie rządzić. Ostatnim razem, na święta, to on nad wszystkim panował, ale Daria wydawała się tak zdecydowana. Oddech mu przyspieszył i do jego nozdrzy doszedł jakiś nowy zapach. Czytał gdzieś kiedyś o nim. Starał się pobudzić szare komórki.
Już wiedział. Zapach był tak odurzający, że nie mogło to być nic innego jak opium. Podobno, gdy się to wdychało, zmysły szalały, co na chwilę obecną mogłoby się całkiem przydać i pogłębić, bo Carlos już od samego patrzenia na Darię miał ochotę by pozbyła się tego gorsetu. Wtedy by się nią odpowiednio zajął.
Jego oddech stał się nagle płytki i przyspieszony. Jego mięśnie napinały mu się i jedynie siłą woli powstrzymywał się by jeszcze do niej nie podchodzić. Coś czuł, że ona miała coś specjalnego w zanadrzu. A Daria, której serce waliło od samego początku jak tylko Carlos nacisnął drzwi i wszedł, starała się zachować trzeźwość umysłu i przede wszystkim spokój. Jeśli on zobaczy jej wahanie to nie będzie chciał robić tego, co chciała.
No to zaczynamy, pomyślała. Jej leniwy wzrok przeniósł się z okolic jego brzucha prosto w oczy. Jego były pełne ognia, nie tylko odbijającego się w kominku, ale też tego odwiecznego pożądania. Powoli, nie spuszczając z niego wzroku podniosła bat na wysokość twarzy, odchyliła głowę i włosy w powolny i zmysłowy sposób i delikatnie, końcem języka oblizała całą długość. To wystarczyło Carlosowi by jego członek zareagował w dość szybkim tempie. Sam to czuł jak się zrobił twardy i już gotowy, by ją wziąć w ramiona i kochać się z nią do białego rana. Właściwie to nigdy nie zdarzyło mu się tak szybko podniecić, bo i żadna kobieta nigdy nie wpadła na pomysł by zagrać władczynię nad nim. A dzisiaj najprawdopodobniej miał się stać jej seksualną ofiarą. Ten widok, i do tego kontakt wzrokowy z nią, był dla niego jak prawdziwy afrodyzjak! Nie podejrzewałby nigdy Darii o takie zachowanie.
Daria już trzeci raz kocówką języka lizała bat i nie spuszczała wzrok z Carlosa. Nie musiała patrzeć niżej by wiedzieć, że jej staruszek ma już ogromna ochotę na sylwestrowy seks. Musiałby jednak przejść masę atrakcji, jakie dla niego przygotowała. Starała się patrzeć mu w oczy, tak obojętnie wręcz i leniwie jak tylko umiała.
W końcu, podniosła się powoli z krzesła i stojąc w rozkroku dała mu szansę popatrzeć na nią w tym całym gorsecie. Spodziewała się, że jak każdy facet, gdy zobaczy kobietę w takim stroju, jego wzrok od razu zjedzie na dół ku jej piersiom, dość efektownie wypchanych w górę, i robiły teraz wrażenie jeszcze większych. Ale się pomyliła. Carlos tylko na chwilę omiótł ją wzrokiem, a zaraz potem znów patrzył jej głęboko w oczy, jakby chciał się dowiedzieć, czy to na pewno jego narzeczona.
Daria uniosła brwi dając mu znak by się zbliżył. Oddech miała już szybki, bo nie potrafiła przewidzieć czy czegoś nie popsuje. Granie przychodziło jej z lekkim trudem, ale gdy widziała prawdziwy ogień w oczach narzeczonego czuła się lepiej i pewniej. Carlos podchodził powoli, stawiając małe kroki. Jego garnitur stał się nagle za mały. A może to tylko jego wrażenie? Spodnie na pewno zaczęły mu już przeszkadzać, ale żeby koszula i marynarka?
Podchodził coraz bliżej, miał Darię już na wyciągnięcie ręki, kiedy ona wyciągnęła bat przed siebie i umieściła dokładnie na środku klatki piersiowej na wysokości mostka. Zatrzymał się i przyglądał jej. Miała taki wzrok, że nie umiał tego określić. Był pełen różnych emocji nią targających, ale przede wszystkim chyba była żądza. Opium wdzierało się do jego nozdrzy powodując zachwianie całego systemu myślowego Hiszpana. Nie myślał, chciał tylko ją.
Daria patrzyła na niego, ale zaczęła batem przesuwać w górę i w dół po jego ciele. Nie oszczędzała nawet wybrzuszenia jego spodni i zawsze w tym momencie lekko naciskała, by to poczuł. Carlos jęknął cicho próbując opanować oddech. Pierwszy raz kobieta doprowadzała go do orgazmu nawet go nie dotykając palcami.
– Daria… – powiedział cicho, jakby się bał, że ktoś ich podsłucha. – Co ty chcesz…
– Ciiiicho. – powiedziała równie cicho, stanowczo i tak zmysłowo przeciągając słowo. Bat znalazł się na jego twarzy i delikatnie kreślił kółka na jego ustach. Zasychało mu w gardle. Musiał się czegoś napić, bo nie będzie w stanie wydusić słowa. Jej usta pokrywał jakiś błyszczyk, chciał więc się w nie wbić i nawilżyć swoje zaschnięte. Zapomniał nawet by przełknąć ślinę. – Rozbieraj się. – zarządziła. – Ale powoli.
Usiadła na krześle w ten sam sposób co wcześniej i jeszcze raz oblizała bat po całej jego długość. Carlos wolał wyrzucić z głowy myśli związane z tym widokiem, bo przedstawiał on Darię pieszczącą go do granic wytrzymałości. A i tak pewnie to też miała w programie. Odsunął się na dwa kroki w tył. Daria obserwowała go dokładnie odrzucając raz po raz swoje miękkie włosy do tyłu odsłaniając szyję.
Carlos zastanowił się przez chwilę od czego zacząć. Nie musiał tego nigdy robić przed kobietami, prędzej to one robiły to przed nim, więc był w tej lepszej sytuacji. Ale teraz? Podniósł wzrok na Darię. Jej uroda tak go uderzyła, jak za każdym razem, gdy na nią patrzył. Powoli, z ociąganiem zdjął marynarkę i cisnął ją na podłogę. Oczy Darii się roziskrzyły. Uśmiechnął się lekko, bo chciała tego najwyraźniej o wiele bardziej niż to pokazywała. Zaczął odpinać guziki koszuli. Najpierw jeden i przeciągnął ręką wzdłuż swojego torsu. Daria wstrzymała oddech i zaraz potem przypomniało jej się jak oddychać.
Nawet jemu się to spodobało i dodatkowo zaczął kręcić biodrami. Nigdy dotykanie własnego ciała mu sprawiało mu problemów, dlatego też wykorzystał to i za każdym razem gdy odpinał jeden guzik jedna z jego rąk przejeżdżała powolną wędrówkę od granicy jego spodni do mostka. Daria by go jeszcze bardziej zachęcić, nie polizała tym razem bata, lecz wsadziła tyle ile umiała do usta, oblizując się przy tym i wyginając w łuk. Zaczęła przy tym cicho jęczeć, jak gdyby sprawiało jej to ogromną rozkosz.
Carlos doszedł do ostatniego guzika już całkiem pobudzony. Sam się sobie dziwił, ale znając dobrze swoje ciało w niedługim czasie, jeśli Daria nie przestanie go tak torturować, to dostanie wytrysku jeszcze zanim w nią wejdzie. To niedorzeczne!, pomyślał. Jedna kobieta mogła doprowadzić do czegoś takiego? Wyciągnął koszulę ze spodni, a potem ściągnął tak upojnie i obrazowo dla jej oczu. Rzucił ją gdzieś koło marynarki, sam nie wiedział gdzie. Przez cały czas trwania tej zabawy nie spuszczał w niej wzroku a ona patrzyła na niego, nie licząc chwil, gdy przymykała oczy i odchylała głowę wyginając się do granic możliwości.
Uklęknął przy niej i delikatnie, opuszkami palców dotknął jej uda, ale znów powstrzymał go bat. Przejechała nim po linii żuchwy, wplotła we włosy a potem zjechała po szyi do mostka.
– Dobra. – powiedziała cicho. – A teraz zamknij oczy.
Chciał już tak rozpaczliwie się z nią kochać, że na moment się zawahał, ale podnieceniu nie było końca i był ciekaw co zrobi. Zamknął je a tymczasem Daria wyciągnęła z gorsetu, spomiędzy piersi czarną chustkę. Gdy ją dotknęła i przyłożyła do nosa pachniała nią, specyficznym zapachem przypisanym tylko jej. Była ciepła, bo długi czas już leżała między piersiami i czekała na chwilę aż Daria ją wyciągnie. Wstała i zawiązała narzeczonemu oczy.
Od razu zauważył, że chustka jest ciepła. Zastanawiał się, skąd ją wzięła bo pachniała nią. Nie potrzebował żadnego opium by się odurzyć. Dla niego narkotykiem był zapach skóry, włosów Darii. Całego jej ciała. Już samo to działało na niego jak samozapłon.
Jako, że Daria miała w zanadrzu kilka pomysłów, dzięki Majce i przede wszystkim Kasi, to miała wrażenie, że ta noc potrwa bardzo długo. W końcu Walentynki.
Podniosła Carlosa z podłogi i odsunęła się na krok. Bat był w każdej chwili do tego by go powstrzymać. Nie chciała go uderzać, może lekko pacnąć jak nieznośną muchę, ale nie tak by zrobić mu krzywdę. Uniosła wolną rękę i dotknęła jego klatki piersiowej opuszkami palców. Carlos natychmiast się wzdrygnął a po jego ciele przeszedł dreszcz. Jakby ona była cała naelektryzowana, a gdy go dotykała uwalniała tą moc, paraliżując go całego. Tak bardzo chciał jeszcze wytrzymać te słodkie tortury, jakimi go raczyła przyszła żona. Jednak jego organizm powoli się zaczął buntować, jakby gdyby był na powrót nastolatkiem i nie wiedział jeszcze jak się postępuje z kobietami, jak się zatrzymuje żądze i wywołuje orgazmy. Poczuł się nagle mały i taki niedoświadczony przy Darii, która wiedziała jeszcze mniej od niego. Nadal była pewnego rodzaju jego uczennicą, ale zaczynała go przerastać.
– Daria… – zaczął znowu cicho dysząc. Serce nie miało litości, biło jak szalone i niemal wyleciało mu z piersi.
– Powiedziałam, żebyś był cicho. – szepnęła mu do ucha, chuchając prosto w nie, a potem je przygryzła. Tego się nie spodziewał całkowicie i nogi zaczął mieć jak z waty pod władzą jej ust i zębów. Był mężczyzną! A prawie się ugiął, bo nogi stawały się coraz miększe. Co się z nim działo? – Bo jak nie, to będzie problem.
– Proszę cię. – wyjęczał.
– Nie dochodź. – powiedziała krótko. Przygryzła mu drugie ucho i końcem języka lekko polizała. To było dla niego przyjemne, ale takie.. inne, jak wszystko to co przeżył.
– Ale Daria… – wyczuł że stoi za nim i przesuwa obiema dłońmi po jego plecach wbijając paznokcie głęboko w skórę. Wyprostował się jakby był w wojsku i dostał dreszczy. Co za kobieta! Następnie, jej ręce znalazły się pod jego pachami i zaczęła masować jego klatkę piersiową od tyłu. Oparła czoło o jego plecy ciężko oddychając. Kosztowało ją to równie dużo wstrzemięźliwości co jego. Jej ciepły oddech drażnił jego skórę za każdym razem, gdy wypuszczała powietrze. W pewnej chwili poczuł jak od dołu do góry Daria przez sam środek pleców, po linii kręgosłupa przesuwa powoli językiem. Nie tylko samym koniuszkiem, ale całym, jakby lizała lody na patyku.
– Jezu, Daria… – wyjęczał i złapał ją za ręce, teraz znajdujące się na wysokości jego spodni. Zaraz się odsunęła zostawiając go w ciemnościach. – Dara…
– Cisza. – znalazła się znów za nim, pieszcząc jego brzuch. Mięśnie mu się na nim napinały ilekroć dotknęła. Jej dotyk działał naprawdę jak elektrody. Jej ręce schodziły coraz niżej i niżej, aż nie dotarły do jego nabrzmiałego już penisa. Mógł się założyć, że Daria się uśmiechnęła, gdy go tam dotykała, bo już dawno przestał panować nad sobą i chciał ją coraz bardziej. Na wiele sposobów. Jak tylko się da i do utraty tchu.
Daria pocierała całą dłonią spodnie, gdzie wybrzuszenie zrobiło się już nie do ukrycia a on coraz bardziej był bliski szczytowaniu. No nie! pomyślał, jakim cudem. Robiła to przez materiał spodni, ale aż bał się co by było gdyby był bez nich. Poczuł się taki bezradny i zdany na nią.
– Rany boskie, Dara… – jęknął i odchylił głowę. Było mu tak dobrze, ale jednak musiał też pomyśleć o tym, że za niedługo dojdzie. – Błagam cię, kobieto…
– Co byś chciał zrobić? – szepnęła mu na ucho i przygryzła małżowinę.
– Nie męcz mnie. – odpowiedział.
– Przykro mi. Dzisiaj to ty zostaniesz…. – zastanowiła się przez chwilę. – Porządnie zgwałcony. – dodała szczypiąc go po brzuchu. Taki słodki ból jaki ona mu zadawała to mógłby codziennie tak mieć.
Puściła go. Odeszła na dwa kroki, odwróciła przodem do siebie i potem cisnęła go na łóżko, tak że opadł na miękką satynę plecami. Daria usiadła na nim okrakiem. Lekko może przesadziła z tym gwałtem, ale nie ulegało wątpliwości, że jej staruszek nie wytrzyma długo. Był na skraju orgazmu a jej sprawiało to nieopisaną radość, że udaje jej się to bez wchodzenia w nią. Wzięła ze stolika nocnego zielone, ozdobne piórko, które kupiła razem z ozdobami świątecznymi. Wcześniej planowała jej wykorzystać naprawdę do którejś ozdoby, ale po tym co zafundował jej na święta, uznała, że będzie to przyjemna tortura.
Obok głowy Carlosa leżał jego krawat, ten sam, którego już kiedyś użyła, bo praktycznie był chyba jedynym jaki miał i zawiązała mu ręce. Nie chciała by ją dotykał, by ją rozpraszał. To ona miała tym razem władzę i nie mogła pozwolić by jej przeszkodził. Związała go. Nie protestował. Uniosła mu ręce do góry i teraz mogła się zabawić piórkiem.
Pochyliła się nad nim i dmuchnęła lekko w jego włoski na klatce piersiowej. Natychmiast stanęły na baczność a po jego ciele przeszedł dreszcz. Jak ona to lubiła, gdy tak działała na niego. Ostrożnie, przejechała piórkiem pośrodku, potem zataczała kółka, przechodziła właśnie do pach, kiedy Carlos się poruszył.
– Mam łaskotki. – powiedział cicho, bo reszta słów ugrzęzła w jego gardle. Od samego początku był pod wrażeniem tego co robiła, ale coraz bardziej go zaskakiwała. To nie była ta sama Daria co rok temu jeszcze miała takie opory żeby się z nim przespać. – Dara…
Nie skończył, bo ona dotknęła piórkiem jednej z jego pach a on odchylił głowę od niesamowitego doznania. Schyliła się i pocałowała go w szyję. Najpierw ustami, potem językiem zaczęła kręcić kółka aż w końcu wbijała w niego zęby. Carlos coraz głośniej i częściej jęczał i wymawiał jej imię a ona dalej ssała skórę jakby była wampirem.
Znów zaczęła wolną drogę po jego torsie, potem do drugiej pachy. Gdy się nad nim pochylała rozpuszczonymi włosami wodziła po jego ciele a nim wstrząsały kolejne dreszcze z pożądania. Nie dość, że bawiła się piórkiem, bo najprawdopodobniej to było to, to jeszcze włosy. To było dla niego za dużo. Nie miał pojęcia czy wytrzyma do końca.
– Chciałby cię już mieć. – wydyszał pomiędzy jednym pocałunkiem w szyję a kolejnym masażem jego przyrodzenia. To czego doznawał mógł pewnie porównać do tego co czują kobiety. – Chciałbym się móc w tobie zatopić, doprowadzić do orgazmu tyle razy, że nie będziesz mogła się nawet odezwać.
– Takie ma pan plany, panie Salvator? – zamruczała mu zmysłowo.
– Daria … ja nie wytrzymam długo.
– W takim razie… – odpięła mu spodnie, zdjęła ja z jego pomocą i pozbyła się bokserek. Przed nią prezentował się, jak to określali mężczyźni, ich najlepszy przyjaciel. Gdy tylko zdjęła ostatnią warstwę materiału, jego członek po uwolnieniu od razy okazał gotowość do pracy. Daria uśmiechnęła się pod nosem, bo Carlos prawdopodobnie myślał, że ona pozwoli mu w nią wejść, zaspokoić się i potem już leżeć. Ale ona miała inne plany, chciała go dręczyć tak długo, że zapamięta te Walentynki do końca życia.
Wiedziała z czym wiąże się jej następny krok, zwłaszcza, że ją ostrzegał, że jest na skraju wybuchu. Ona jednak wzięła w jedną rękę jego penisa i zaczęła poruszać płynnymi ruchami w górę i w dół. Carlos zaczął coraz bardziej jęczeć i oddychać szybciej, nie panował już nad sobą. Unosił biodra ku górze by jeszcze bardziej Daria sprawiała mu przyjemność. W końcu nadeszła chwila, która na chwilę miała mu dać wytchnienie by przestał mówić i pozwolił jej dalej się nim bawić. Daria pochyliła się i wzięła do ust. Nie było tak źle, Carlos coraz intensywniej wypychał ku niej biodra a ona prawie w całości brała.
– Jezu, Dara. Przestań. – ostrzegł ją Carlos. Płuca prawie wypluł, gdy tak oddychał. Jego narzeczona była chyba nienormalna jeśli myślała o tym o czym on też pomyślał. Nie mogła tego zrobić, on tego nie chciał. Jak miał ją powstrzymać? Przecież zaraz eksploduje, a ona nadal go lizała, ssała i przygryzała cały czas przesuwając rękę w górę i w dół. – Bo ja zaraz…
Daria miała to w nosie. Jak miała już tak szaleć to porządnie. Carlos był na skraju wyczerpania seksualnego, zaraz miał dojść, więc uznała iż równie namiętne i erotyczne będzie jeśli mu w tym pomoże. Wcześniej jego wcześniejsze wybuchy orgazmu były nie takie jak teraz. Carlos ostrzegł ją jeszcze tylko jeden raz, lecz go nie posłuchała i chwilę potem w jej ustach poczuła słonawy, lekko słodkawy smak. Więc tak to smakuje, pomyślała. Nigdy wcześniej nie miała okazji posmakować jaki smak ma jej narzeczony, ale teraz, gdy już poznała, chciała więcej. Jego erekcji właściwie nie było końca, jakby Carlos to był jeden wielki wulkan, który po kilkudziesięciu latach obudził się ze snu i musiał to nadrobić. W pewnej chwili miała problem co zrobić z nagromadzoną w jej ustach spermie, ale zawzięła się i połknęła.
Trochę pozostało na jej ustach, więc wpadła na pomysł. Podniosła się jak kotka i podnosiła do góry chuchając na brzuch i szyję Carlosa. Po raz pierwszy pocałowała go w usta tego wieczoru. Jego wargi były tak suche, że w mgnieniu oka zwilżyły się nim samym. Przygryzał jej wargę chcąc jeszcze się rozkoszować tym, że ma je w końcu w swoim zasięgu.
– Czy to jest… – zaczął w przerwie by złapać oddech. – To było…
– Tak. Ty. – odpowiedziała i całowała dalej. To było dla niej coś całkowicie nowego, ale tak podniecającego, że od dłuższego czasu sama czuła jak się robi wilgotna w miejscu do którego tylko Carlos miał prawo wejść. Jego wytrysk, jego jęki, jego zachowanie tak ją pobudzało, że chciała jeszcze więcej z nim doświadczyć. Na razie nie groził mu ponowny wybuch, toteż chciała kontynuować.
– Kiedy… dasz mi siebie? – zapytał rozczarowany, gdy się odsunęła od niego. Daria przechyliła głowę i zastanowiła się na chwilę. Nie bardzo teraz wiedziała o co mu chodzi. Zapytać go, czy udawać, że nie słyszała?
– Co przez to rozumiesz? – odrzekła nachylając się i specjalnie ociekając się ni to przypadkowo pośladkami o jego sprzęt. – Poczuć czy spróbować?
– Spróbować. – odpowiedział od razu. Daria uśmiechnęła się. W normalnych okolicznościach nie zrobiłaby tego, ale z racji tego, iż był to ostatni dzień roku, a do tego tak jej dobrze szło dręczenia go, więc usiadła na nim, lekko podniosła się na kolanach i prawą rękę wsadziła w swoje koronkowe majtki. Nie chodziło jej o robię przyjemności sobie, choć gdyby nad tym popracowała to i ona osiągnęłaby szybko orgazm. Dotknęła się w najczulszym miejscu swego ciała i poczuła jak coś lepkiego osadza się na jej palcach. Wyjęła rękę i z powrotem pochyliła się nad Carlosem. Opuszkami palców dotknęła jego warg i zaczęła kreślić koła po linii, masować je delikatnie małymi okrężnymi ruchami, a Carlos w tym czasie wdychał jej zapach i oblizywał co chwila wargi. Potem przygryzł jej kciuka i zaczął ssać, powoli, jak gdyby ona to robiła z nim. następnie dała mu kolejnego palca. Ta kobieta coraz bardziej go zadziwiała. Nie pomyślałby, że ona byłaby zdolna do czegoś takiego. Nie uważał ją za świętą, ale zawsze sprawiała wrażenie, jakby tradycyjny seks był dla niej wystarczający. Ale jej od czasu do czasu potrzeba było takich rozrywek, brutalności, szybkiego numerku. Kochał ją do szaleństwa i prawie przez nią oszalał.
– Daria.. – wychrypiał. – Odwiąż mnie.
– Jeszcze nie czas. – powiedziała mu cicho na ucho. – Jeszcze trochę.
– Daj mi jeszcze.
Spełniła jego prośbę z przyjemnością. Tym razem lewą ręką, której każdy palec ssał osobno, gryzł i próbował. Darii zaczęło się udzielać i odchyliła głowę do tyłu. Choć to tylko palce to Carlos tak umiał zrobić, że doprowadził ją tym samym do rozłamu. Zachciało jej się go odwiązać, ale jeszcze przecież chciała tyle zrobić. Tak bardzo doprowadzić go do szału.
Wzięła z powrotem bat na konie i przejechała nim od mostka do brzucha. Carlos podniósł swoje ciało od dreszczu jaki wywołała zimna skóra. Daria przygotowywała go na ostatnią niespodziankę jaką miała na ten wieczór. Potem chciała go odwiązać.
Uniosła bat i go lekko uderzyła. Podniecenie jakie to u niego wywołało było większe niż się spodziewała. Dawała mu więc delikatnie i ostrożnie chłostę aż znów prawie nie doszedł, wtedy też zimna skóra bata uderzyła po raz ostatni i zostawiła czerwoną kreskę na jego klatce piersiowej. Powinno zejść do rana. Carlos przy uderzeniu aż krzyknął, trochę z bólu, ale w większości z tego jak wiele przyjemności to dawało. Daria raz po raz go zaskakiwała.
Ostatnią rzeczą jaką chciała mu zafundować to był masaż, na przemian ciepłem i zimnem. W tym celu przyniosła w wiaderku kostki lodu i gorącą herbatę, już zapewne zimną. Wyjęła dwie kostki i położyła na brzuchu Carlosa. Wstrząsnął nim dreszcz, ale nie cofnął się. Za bardzo go to podniecało by się wycofać, kazać jej przestać. Okazywała się taką idealną kochanką. Daria jedną kostkę chwyciła ustami i poczęła po raz kolejny już wędrówkę po jego ciele. Woda się topiła od jego ciepłego ciała, aż w końcu po kostce lodu nie zostało nic. Wtedy też Daria pocałowała go w szyję zimnymi ustami, a potem po policzkach, czole, nosie aż doszła do ust. Całował ją kilka minut wcześniej, ale jego wygłodniałe usta zachowywały się tak, jakby co najmniej miesiąc nie miały styczności z jej wargami.
– Boże, Daria… – jęczał i sapał przez cały czas. Dużo go kosztowało leżenie i poddawanie się jej woli. To on zawsze dominował, nakładał rytm, a tym razem to jego narzeczona była górą. – Daj mi się już na tobie wyżyć.
– Co chce mi pan zrobić, panie Salvator?
– A mogę szczerze?
– Śmiało. – kolejna kostka lodu roztopiła się od temperatury ciała.
– Chciałbym cię tak porządnie zerżnąć, że nie usiądziesz przez długi czas na tym swoim zgrabnym tyłku.
– Ale plany…
Nie miała już więcej sił. Nie próbowała z ciepłem. Pozostała przy zimnym. Powoli odwiązała Carlosa, a potem zdjęła mu chustę z oczu. Jego piwne oczy spojrzały na nią z miłością i jeszcze większym pożądaniem niż zawsze. Odsunęła się i czekała cierpliwie na jego ruch. Podniósł się i rozejrzał po przyciemnionym pokoju. Ogień w kominku zadziwiająco dawało dużo światła i wciąż się palił. Następnie zwrócił głowę ku niej. Odwrócił ją, by odwiązać jej gorset i uwolnić jej piersi. Ledwo rzucił go na podłogę, objął ją od tyłu rękami i począł obiema dłońmi masować jej zbolałe piersi. Teraz to Daria odczuwała czystą przyjemność i zbliżała się do orgazmu. Odchyliła głowę do tyłu, ku niemu a on całował ją w szyję, mostku. Ręce zjechały niżej przez całą talię wzbudzając w niej dreszcz rozkoszy. Przykryła jego dłonie swoimi i razem przez chwilę błądzili po jej ciele.
Daria, z racji tego iż przekroczyła chyba wszelkie możliwe dla niej granice, nie wstydziła się już niczego. Pokierowała ręką narzeczonego ku linii jej majtek i wsadziła mu ją tam. Carlos dwoma palcami w nią wszedł i zaczął poruszać. Kolana Darii zaczęły się jej coraz bardziej uginać mimo iż już siedziała łydkami na łóżku, a pośladki opierała na pietach. Hiszpan musiał złapać ją jedną ręką w talii, bo zgięła się wpół nie mogąc oddychać normalnie.
– Czy ty… – zaczął Carlos i poczekał aż Daria wróci do pozycji pionowej. – Zawsze jesteś taka?
– Jaka? – jęknęła głośno, kiedy zaczął się bawić jej łechtaczką. Tego już nie mogła znieść, czuła jak zaraz eksploduje pod jego dotykiem. – O rany… – jęknęła jeszcze raz, gdy bawił się w górę i dół.
– Taka. – odpowiedział jej Hiszpan i wyciągnął rękę po czym dał jej palec wskazujący. Daria zrozumiała. Chodziło mu o to czy zawsze jest tak wilgotna i gotowa. Wzięła palec do ust i zaczęła wylizywać i gryźć. Potem wzięła drugi robiąc to samo. Dla niego nic nie zostało toteż wrócił ręką do jej majtek i chwilę później sam wylizywał własne palce z jej smaku i zapachu.
– Jak długo? – zapytała.
– Chwilę. – odpowiedział i położył ją na plecach. Zmysłowo odpiął jej pończochy i cmoknął każde miejsce gdzie był klips. Zdjął jej jednego buta, potem drugiego i pociągnął pończochy z jej nóg. Mając jej stopę na wysokości swojej twarzy zaczął je całować zmierzając ku górze, do złączenia jej ud. Chciała się z nim podrażnić, więc zacisnęła uda. Patrzył na nią swoimi piwnymi oczami, ona na niego szarymi i w końcu oboje się uśmiechnęli. Co mogło im stanąć na przeszkodzie, by być razem? Nic, co ludzkie.
Carlos spróbował jeszcze raz dotrzeć do jej najintymniejszego miejsca. Rozchyliła sama nogi. Wcześniej mógł jej posmakować dzięki rękom. Teraz miał możliwość próbowania do woli jego własnymi ustami i językiem jak chciał. Daria nawet nie próbowała go powstrzymywać, wplotła palce w jego czarne włosy i wygięła się w łuk dysząc ciężko. Jego język stawał się coraz szybszy a ona zaczęła się pod nim poruszać napinając mięśnie w pachwinach. Co to było za uczucie! Daria miała wrażenie, że zaraz jej życie się skończy w bardzo efektownym stylu. Nie słyszała jeszcze o nikim, kto by umarł od ogromnego orgazmu.
Dalsza część polegała na tym, że Carlos wszedł nią delikatnie ale też zdecydowanie. Powoli się poruszał, dopóki Daria nie zaczęła krzyczeć by przyspieszył. Złapał ją za nadgarstki i napierał na nią z coraz to większą siłą, aż po raz kolejny on sam nie eksplodował w niej. Poczuła w pewnej chwili jak od środka zalewa ją fala gorąca, a w podbrzuszu czuła lekkie skurcze. Było jej tak bosko.
Przestała kontrolować swoje ruchy, zarzuciła ręce na szyję Carlosa i pociągnęła się ku górze. Oboje byli teraz w pionie. Hiszpan chwycił ją za pośladki i szczypał lekko. Było mu łatwiej się z nią kochać, gdy trzymał ją od dołu. Daria szepnęła mu na ucho czego by chciała a ten spełnił jej prośbę. Wstał z łóżka i położył ją na miękkim dywanie przy kominku. Wyszedł z niej, a ona przewróciła się na brzuch i wypięła pupę w górę. Wciąż pamiętała jak jej się to podobało tydzień wcześniej, na święta. Czuła wtedy jak się rozsypuje i tym razem też tak chciała.
Carlos nie dawał za wygraną i w końcu, gdy Daria zaczęła krzyczeć w niebogłosy dochodząc po raz któryś, wyszedł z niej, odwrócił na plecy i gorąco pocałował.
Po pięciu minutach jak, już się uspokoili, Carlos okrył ich kocem, tuż przy kominku. Daria przysunęła się do niego i położyła na piersi.
– I jak ci się podobało? – zapytała z ponowną nieśmiałością.
– Nie spodziewałem się tego po tobie. – zamilkł. – Jestem pod wrażeniem. Rok temu byś tego nie zrobiła.
– Rok temu, to ja nie wiedziałam co to jest seks. – żachnęła się.
– Wiele cię to kosztowało co? – mruknął cicho.
– Nie żałuję. Widząc twoją minę i słysząc jak błagasz, opłacało się.
Wstali powoli i podeszli do okna. Na dole, w sali balowej nadal było słychać głośnych gości, jak tańczą, krzyczą i się świetnie bawią. Była prawie północ więc zamek opustoszał, bo wszyscy wrócili do siebie po walentynkowej imprezie.
Jakie opowiadania chcesz przeczytać?
Wypełnij anonimową ankietę
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!