Moje najkrótsze zamieszkanie trwało cztery dni. Po tym czasie nie byłam w stanie nawet siedzieć i z bólem między nogami oraz kilkoma dorodnymi siniakami wyprowadziłam się do uroczego beztroskiego mieszkanka dwóch lesbijek. Ale wcześniej był dziki współlokator…
Znalazłam jego ogłoszenie pośród wyglądających niewinnie anonsów o najmie. Ot, 35-letni mężczyzna szukał najemcy – niepalącej kobiety, mogła być studentka, cichej, spokojnej, nie narzucającej się. Lokalizacja była świetna, warunki cenowe przystępne a wizja mieszkania z kimś, kto nie będzie nieustannie wtrącał swoich trzech groszy bardzo kusząca. Umówiłam się na „interview”.
Facet nie wypadał na opóźnionego w rozwoju inteligenta, który nie może sobie znaleźć kobiety – jak to sobie wyobrażałam. Całkiem przeciwnie – był atrakcyjny, ciemny, z diabłem w oczach i uroczo rozczochraną fryzurą. Wydawał się być totalnym liberałem i rozmowa nie trwała nawet 15 minut. Jedyne, co zaobserwowałam z podejrzeniem, to fakt, że sto procent czasu trzymał rękę w spodenkach. Może po prostu czuł się jak w domu.
Wprowadziłam się następnego dnia popołudniu. Maciek, bo tak przedstawił się mój gospodarz, przez cały czas nadzorował proces przenoszenia manatków śmiało patrząc się na ciasny krok moich szortów przy każdym przysiadzie i nachyleniu. Ale pomagał jak dżentelmen i w końcu powiedział nawet, że stawia pizzę i możemy razem obejrzeć film. Wzięłam krótki prysznic w łazience pełnej dezodorantów, stopionych świeczek i magazynów dla dorosłych, po czym ubrana w przyzwoity t-shirt i szorty stanęłam w drzwiach salonu. Mój gospodarz siedział na tapczanie obok pudełka pizzy z jednej strony i swoich spodenek z drugiej. W ręku trzymał potwornej wielkości penisa i wydawało się jakby tulił go do snu.
Zagilgotało mnie trochę pod mostkiem, z trudem obróciłam oczy i przeszłam przed nim, aby usiąść na fotelu z boku. Spojrzał mi prosto w oczy szukając zgorszenia albo podziwu, ale gdy żadnego nie znalazł, otworzył pudełko z pizzą i ręką, która przed sekundą obejmowała gigantyczny członek podał mi kawałek. Poczułam wyzwanie, więc dar przyjęłam patrząc mu z satysfakcją w oczy i zjadłam z oblizywaniem prosząc o następny.
Film był dość durny, ale miał gorące, nieprzyciemniane sceny, w których bohater rżnął sekretarkę po całej kuchni, co skłoniło Maćka do wzięcia swego członka w brudne od sosu ręce i posuwiste stymulowanie narzędzia. Rzucił przy tym dwa komentarze o fryzurze łonowej sekretarki, a ja biłam się cały czas między uczuciem dumy a chęcią rzucenia się na kolana i wyssania do ostatniej kropli pęczniejącego pomidorowego fiuta. Duma zwyciężyła, ziewnęłam, przeciągnęłam się leniwie i wyszłam z pokoju tłumacząc się zmęczeniem.
Z tego podniecenia wyjęłam jednak z walizki moje ukochane różowe dildo Icicles i do północy dysząc kopałam nogami w ściankę od łóżka. Gładkie, dmuchane szkło elektryzowało ścianki mojej pochwy a irytujące małe wypustki dotykały wszystkich najdrażliwszych miejsc rozkoszy, podczas gdy wyobraźnia podsuwała coraz to nowsze obrazy ociekające śliską żądzą. Ten gorący szklany seans, ukoronowany wielokrotnym szczytowaniem z ręką zaciśniętą na idealnie wygiętej końcówce różowego seks-potwora, natchnął mnie weną: postanowiłam wziąć inicjatywę w swoje ręce i nazajutrz zasiadłam do śniadania topless…
Po oglądaniu przez cały wieczór masturbującego się nad pizzą współlokatora z samego rana powzięłam decyzję, że nie będę cichą ofiarą jego agresywnej seksualności. Jak chce walki na gołe na partie, to będzie ją miał.
Włożyłam krótkie bawełniane bokserki i poszłam do pustej jeszcze kuchni zrobić sobie śniadanie. Generalnie, rzadko chodzę po domu nago, więc smarowanie pajdy chleba dżemem truskawkowym z nabrzmiałymi od ciepła sutkami na pierwszym planie było pobudzające bardziej niż czarna poranna kawa. Narobiłam przy tym sporo hałasu, aby przypadkiem sąsiad nie przespał mojej słodkiej zemsty i usiadłam przy stole z jakąś starą gazetą udając sama przed sobą, że czytam. Oczyma wyobraźni widziałam już satysfakcję, z jaką będę kołysać piersiami nad jego śniadaniem a on, biedak, będzie musiał cierpieć jak ja dzień wcześniej. Wydawał się być równie zadziorny i dumny jak moja rogata dusza.
W całym tym planowaniu nawet nie spostrzegłam, że Maciek stał już w drzwiach kuchni opierając się o futrynę, nagi od stóp do głów. Albo miewał solidne poranne erekcje albo moja zasadzka zadziałała natychmiastowo, bo jego wielki członek celował samoczynnie w sufit. Dziś wydawał się jeszcze większy, może dlatego, że chytrak zgolił całe owłosienie łonowe na kolejną odsłonę. Mruknęłam pod nosem „hej” i zatopiłam się w udawanej lekturze. Uśmiechnął się łobuzersko, podszedł do lodówki i napił się soku pomarańczowego prosto z kartonika. Potem wziął słoik z dżemem i zaczął wyjadać z niego palcem stojąc nade mną. „Fajne cycki” – powiedział i bezczelnie maznął mnie umazanym w truskawkowej marmoladzie palcem po sutku. Drgnęłam z podniecenia, ciepło rozlało mi się między nogami, ale w głowie mruczała typowa babska złość. Jak on śmie.
Złapał całą dłonią za pierś i zaczął miętosić, drugą ręką łapiąc swojego mokrego już na czubku na członka. Nie wytrzymałam w końcu i wzięłam go do ust, aż po dno gardła. Po kilku sekundach ślizgania się po nim ustami było jasne, że długo nie wytrzyma, więc szybko podniósł mnie z taboretu, obrócił przodem do stołu i wcisnął się we mnie z pełnym impetem. Młócił naprawdę ostro, tak że krawędź stołu wbiła mi się w uda a pierś wpadła w rozlaną kawę. Szurałam twarzą po blacie a on wykręcał mi nadgarstek i pchał, tak że bolało aż w krzyżu. Nagle, nie czekając na mój orgazm, odsunął się do tyłu i eksplodował na moje pośladki i plecy. Potem klepnął mnie po pupie i odszedł do łazienki, zostawiają mnie brudną, wściekła i niedoszłą.
Cały dzień w pracy furczałam ze złości i obmyślałam, jak zniweczyć jego wyuzdane plany. Przesiedziałam dwie godziny w parku z waniliowym koktajlem przypominając sobie każdy szczegół jego aroganckiej taktyki – w mojej głowie mieszała się rycząca złość z piekącym w pochwie pożądaniem. Jeszcze nigdy nikt tak bardzo mną nie manipulował. Wzajemna prowokacja nie miała sensu, bo koleś nie miał dumy ani zahamowań i skrzętnie wszystko wykorzystywał. Postanowiłam więc zabić go wystudiowaną zimną aseksualnością i bronić się czym popadnie, a nade wszystko nie ulegać żadnym erekcyjnym pokusom.
Z tą piękną myślą powróciłam do domu, posiedziałam pół godziny przed Internetem oglądając filmiki, w których nagie babki chodziły po halach fabrycznych i bzykały się z całą grupą robotników, ssając jednego i biorąc w pupę drugiego podczas, gdy reszta patrzyła i skandowała. Po czterech orgazmach z rzędu, przebrałam mokre majtki, wzięłam lodowaty prysznic i zasiadłam do studiowania projektów w starej flanelowej koszulki i dresach. W końcu, koło dziewiątej usłyszałam, jak drzwi wejściowe trzasnęły…
Na dźwięk zamykanych z buchnięciem drzwi coś podskoczyło we mnie w środku, ale nakazałam sobie nawet nie skupiać się na odgłosach. Udawałam w końcu od dziś zimną, aseksualną sukę, która z pogardą patrzy na mężczyzn i nie da się więcej klepnąć po pupie, a tym bardziej oblać spermą na kuchennym stole. Chcąc nie chcąc usłyszałam jednak, że w przedpokoju obok Maćka jest jeszcze inny, damski głos i poczułam się oczywiście trochę zawiedziona.
Po chwili drzwi otworzyły się bez pukania i Maciek zajrzał, żeby mi powiedzieć, że ma ze sobą dziewczynę, więc będzie hałas. „Jak chcesz, możesz się dołączyć” – dorzucił z uśmiechem od ucha do ucha, a ja, jak rzadko, nie potrafiłam nawet odgryźć się w żaden sposób. Wzruszyłam ramionami i spuściłam głowę w skrypt. Po dziesięciu minutach gryzłam palce słysząc jak damski głos jęczy i stęka w rytm mocnych klapsów na gołe ciało. Nieziemsko kusiło mnie żeby podejrzeć, ale świadomość, że on może spostrzec moje zainteresowanie trzymała mnie twardo na miejscu, aczkolwiek z mocno ściśniętymi nogami. Od czasów szkolnych dysponuję talentem doprowadzania się do cichych niewidocznych dla otoczenia orgazmów poprzez zaciskanie nóg i napieranie na łechtaczkę ciasnymi majtkami. Tym razem przydało się idealnie.
Drzwi znowu otworzyły się znienacka i wpadł zgrzany Maciek, całkiem nagi, jak to się dało przewidzieć, ze swoim aroganckim zadartym penisem, czerwonym jak wóz strażacki. „Ostatni moment, żeby się przyłączyć. Chodź!” – brzmiał zapraszająco. Przełknęłam ślinę i odmówiłam ukradkiem patrząc na kanapę, którą było widać za jego plecami. Na szybko dostrzegłam burzę blond włosów i długie opalone nogi rozkraczone w szpagacie do góry, a pomiędzy nimi apetyczny różowy kąsek. Cała dusza mi stęknęła.
Podniecony gospodarz nie przyszedł jednak prosić i mocno pociągnął mnie za rękę, aż stęknęłam z bólu. No dobra, mogłam się bardziej bronić i opierać, ale przemoc w jakiś sposób usprawiedliwiła moje poczucie winy. Maciek wepchnął mnie do salonu, gdzie na ziemi walały się już olbrzymich rozmiarów zabawki erotyczne oraz pejczyk, a ja uświadomiłam sobie, że blondynka ma związane ręce a nogi przymocowane sznurkami do drewnianych poręczy kanapy. Też teoretycznie mogła się z tego wyplątać, ale po błysku w oczach zauważyłam, że nawet o tym nie myśli.
Maciek wziął z podłogi gigantyczny czarny wibrator i wepchnął jej prosto do dziurki, a następnie popchnął mnie na kolana i kazał trzymać bzyczące urządzenie w dłoni. Zapomniałam o całej złości i z lubością podziwiałam jej gładkie wargi połykające lśniący czarny silikon. Zaczęłam obracać rączką w różne strony, kątem oka widząc, że reżyser tej całej orgii znowu zabawia się ze swoim penisem, tym razem szybko klepiąc go całą dłonią. Zbliżył się tak do mnie, złapał mnie za kark i przytknął moją głowę do mokrego sromu krzyczącej blondynki. Bez namysłu wgryzłam się w niego ustami, z przyjemnością zasysając woń kobiety. Wtedy poczułam, że kolejny monstrualny wibrator trafił prosto w moją pochwę, a ten drań już majstruje obślinionym palcem przy drugiej dziurce. Po chwili wepchnął się cały w mnie, tak że poczułam jego jądra na pośladkach a w środku drgania jak pod młotem pneumatycznym. Tym razem spuścił się prosto do środka, a w spazmie rozkoszy ugryzł mnie w łopatkę. Zawyłam z bólu, ale było cholernie przyjemnie czuć to rozrywanie od środka.
Na drugi dzień blondyna przyszła znowu i tym razem skończyłyśmy obie na czworakach z fioletowym silikonowym dildo łączącym nasze genitalia kanałem dreszczy, a on trzaskał w nasze pośladki pejczykiem i spuszczał się nam na plecy. Kolejnego dnia rano, w bólach i posiniaczona zostawiłam w kuchni kartkę, że się wyprowadzam. Dorwał mnie jeszcze na odchodnym w przedpokoju i wziął na komodzie zabierając majtki na pamiątkę. Schodziłam po schodach z walizką, potłuczona i sponiewierana, ale też pewna, że była to jedna z najintensywniejszych znajomości mojego życia.
Gagatka79
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!