Ola leżała na dywanie, jedną ręką trzymając telefon przy uchu, a drugą bawiąc się cienkim łańcuszkiem na szyi.
-Naprawdę, jest aż tak źle? – zajęczała do słuchawki.
-Rety, mówię ci, że co trochę wiszę nad kiblem. Nie ma opcji – odpowiedział zirytowany, zmęczony głos po drugiej stronie.
Ona i jej przyjaciółka, Dominika, od trzech miesięcy oczekiwały na dzisiejszy koncert w ich mieście. Obie uwielbiały wokalistkę, która właśnie wyruszyła w trasę z nową, świetną płytą. Niestety, wszechobecna w ostatnich dniach grypa żołądkowa musiała dorwać jedną z dziewczyn. Dominika od rana wymiotowała kilka razy, między którymi zwijała się na łóżku, jęcząc, klnąc i przyzywając śmierć. Nie była w stanie wyjść z mieszkania na krótkie zakupy, a co dopiero na koncert w dusznym klubie! Ola, zmartwiona stanem przyjaciółki i zrezygnowana perspektywą spędzenia wieczoru bez niej, kompletnie straciła ochotę na wyjście z domu. Dobrze jednak wiedziała, że nie darowałaby sobie rezygnacji z tego koncertu. Postanowiła więc – na przekór sytuacji – pójść i dobrze się bawić.
Aby poprawić sobie samopoczucie, dziewczyna, podczas oglądania serialu i powolnych przygotowań do wyjścia, wypiła trzy z czterech piw, które czekały w lodówce na before z Dominiką. Może to ta dawka alkoholu – w połączeniu z chęcią rekompensaty zmienionych planów – sprawiła, że Ola miała pewien kaprys: wyglądać jak milion dolarów. Dobry wygląd zawsze szedł u niej w parze z dobrym samopoczuciem. Z home-dresu przeskoczyła więc w czarną, obcisłą sukienkę podkreślającą jej prawie doskonałą talię. Wykonała staranny makijaż: oczy podkreśliła grubą kreską i złotym cieniem, a usta – pasującą do paznokci – ciemnoczerwoną szminką. Długie, farbowane na czerń włosy zostały potraktowane prostownicą, aby idealnie opadać na biust i plecy. Niskie botki i czarny płaszcz doskonale pasowały do tej kreacji. Ola z podniesioną głową wyszła z mieszkania. Jak zawsze spóźniona, znalazła się w klubie zdecydowanie za późno. Ludzie byli już do granic możliwości stłoczeni pod barierkami. Dziewczyna nie zamierzała jednak odpuścić – była zdeterminowana, aby szturmem zdobyć miejsce przy scenie. Poszła do baru po piwo, a potem – z plastikowym kubkiem w ręce – prześlizgiwała się przez kolejne rzędy koncertowiczów. Wokalistka zdążyła pojawić się na scenie i wywołać wśród tłumu głośną reakcję. W połowie pierwszej piosenki Ola stanęła i westchnęła, bo tłok w tym miejscu był taki, że nie mogła się już ruszyć – ani do przodu, ani do tyłu. Jej twarz była niemal przyklejona do pleców dość rosłego mężczyzny. Ludzie wokół, mimo ścisku, próbowali poruszać się w rytm energicznej muzyki. Śpiewali, oczarowani, a w Oli narastała irytacja. Nie widziała nic poza tyłem koszulki faceta stojącego przed nią. Koncertowicze trącali ją, a ona skupiała się na przytulaniu kubka, aby nie wylać na siebie piwa. W tamtej chwili pożałowała, że tam przyszła.
Sytuacja stała się odrobinę bardziej komfortowa, gdy zabrzmiała najspokojniejsza, najbardziej powolna piosenka z albumu. Tłok nie zmniejszył się, ale był łatwiejszy do zniesienia, gdy ludzie nie wymachiwali już rękami we wszystkie strony. Ola w końcu trochę wyluzowała i kiwała lekko biodrami w rytm utworu. Nagle poczuła – oprócz ciepła ciała stojącej z tyłu osoby – że czyjaś dłoń powoli, lecz dość śmiało przejeżdża po jej pośladkach. Dziewczyna mimowolnie zadrżała, ale w tej samej sekundzie odwróciła się, aby warknąć na obmacywacza. Ku jej zdziwieniu uśmiechnęła się do niej ładna, damska twarz. W świetle koncertowych reflektorów Ola mogła zarejestrować, że kobieta miała sięgające do piersi, jasne włosy i duże, brązowe oczy. Na pewno była też od niej o parę lat starsza. Zaglądająca przez ramię brunetka w sekundzie zmieniła wyraz twarzy – zmieszała się, ale odpowiedziała pytającym uśmiechem. Wcale nie chciała się uśmiechnąć i zaskoczyła samą siebie, że nie zareagowała gwałtownym oburzeniem, jakie należałoby się w tej sytuacji każdej innej osobie. Jej bezczelna adoratorka z jakiegoś powodu wywołała w niej jedynie przyspieszone bicie serca i napięcie w całym ciele. Poza niesłabnącym uśmiechem nie uzyskała żadnego wyjaśnienia. Speszona, odwróciła się z powrotem twarzą do sceny. Próbowała skupić uwagę z powrotem na wokalistce, ale nie była w stanie. Analizowała sytuację sprzed kilkunastu sekund i pilnowała się, żeby już nie poruszać biodrami. Nagle znów poczuła, jak obce dłonie obejmują ją po bokach. Tym razem poczekały w bezruchu krótką chwilę, aby sprawdzić, co zrobi Ola. Ta napięła każdy możliwy mięsień, ale nie zaprotestowała. Ciepło tego dotyku sparaliżowało ją i nie była w stanie się poruszyć. Skamieniała i czekała na rozwój wydarzeń. Nieznajoma zrobiła krok naprzód, przylgnęła udami do pośladków Oli (była wyższa), co przyprawiło dziewczynę o kolejny dreszcz. Jednak po chwili ciało stojące z tyłu odsunęło się odrobinę, robiąc miejsce dla dłoni, które teraz śmiało ściskały partnerkę za tyłek i masowały go równomiernymi ruchami. Oddech Oli stał się płytki i szybki, jeszcze bardziej w chwili, gdy palce obcej kobiety zawędrowały już do ud, by potem przesunąć się w górę i znaleźć się między nimi. Trzy palce zaczęły masować łechtaczkę przez materiał rajstop i majtki. Ola zmrużyła powieki, biorąc głęboki oddech i drżąc z tej nieoczekiwanej przyjemności. Jej ciche pojękiwanie rozpływało się wśród dźwięków perkusji, gitary i kobiecego wokalu. Ruchy nieznajomej były powolne, ale mocne i zdecydowanie. Potem stały się szybsze, a palce zachłannie próbowały wbić się jak najgłębiej. Trwało to chwilę (które wydawała się kosmicznie długa, oderwana od praw rządzących czasem), do momentu, w którym ustanie na nogach stało się dla Oli problemem. Wtedy nieznajoma zaprzestała pieszczot, powoli wyciągając dłoń i zbliżając jednocześnie głowę do ramienia partnerki.
– Chodź. – wyszeptała kobieta wprost do ucha Oli.
Wtedy dziewczyna poczuła jej perfumy – słodkawy, ale mocny zapach, który w połączeniu z bliskością ust przyprawił ją o kolejny, silny dreszcz.
Nie zastanawiała się. Jej myśli nie mogły z powrotem zlepić się w sensowną całość. Jedyne, czego była pewna, to pragnienie, aby te same dłonie znów znalazły się pod jej sukienką. Złapała za wyciągniętą w jej kierunku rękę i zaczęła iść w stronę wyjścia za tajemniczą kobietą. Prześlizgnięcie się przez tłum było bardzo trudne i nieprzyjemne, ale Ola niemal nie czuła dyskomfortu, bo cała jej uwaga skupiona była jedynie na przyjemnym cieple, emanującym z ręki partnerki. Niespecjalnie brała pod uwagę wycofanie się. Nie przejęła się dziwnością sytuacji. Czuła między nogami uporczywe pulsowanie i wiedziała, że chce, aby nieznajoma dokończyła to, co zaczęła. Kobiety znalazły się przy wyjściu z sali, a zaraz potem w korytarzu i w damskiej toalecie bez osobnych kabin. Partnerka od razu zamknęła drzwi i pchnęła Olę na ścianę obok umywalki. Teraz obezwładniona dziewczyna mogła się przyjrzeć obcej twarzy. Była to twarz szczupła i smukła, duże, ciemne oczy zerkały spod wachlarzy długich, pomalowanych na czarno rzęs. Kosmyki brązowych włosów opadały swobodnie na dekolt ich właścicielki i muskały Olę po twarzy, bo odległość między kobietami zmniejszyła się do niedwuznacznych kilku centymetrów.
– Jesteś śliczna, wiesz? – wyszeptała z pożądliwym uśmiechem nieznajoma.
Sposób, w jaki zostały wypowiedziane te słowa, sprawił, że Ola zadrżała i zbliżyła się, oddychając ciężko rozchylonymi ustami i chłonąc przyjemny, ciepły zapach partnerki. Jednak po sekundzie znów odsunęła głowę, jakby dopiero uświadomiła sobie z przerażeniem, co robi. Powietrze przestało być nienaturalnie gęste, żałośne światło żarówki odzyskało swoją beznadziejność, a osoba naprzeciw stała się – zgodnie z rzeczywistością – kimś niepokojąco nieznanym.
– Przecież… nie znamy się… – wydukała Ola.
Cały czas wlepiała wzrok w ciemne tęczówki, przewiercające ją na wylot swoją głębią. – Zuza. – odparła natychmiast nieznajoma tonem sugerującym, że to załatwia sprawę, po czym powoli i delikatnie przejechała językiem po wargach Oli. Ta zadrżała, mocniej przywierając plecami do plakatu na ścianie i wydając z siebie krótki jęk. Zuzanna zareagowała na to usatysfakcjonowanym uśmiechem, po czym stanowczo ujęła twarz brunetki i mocno przywarła do jej ust. Ola drżała i próbowała dyszeć, ale pewna siebie kobieta nie zamierzała się odrywać – całowała ją długo i zachłannie, badała pospiesznie językiem każdy napotkany fragment, czując gorzkawy posmak piwa. Zuza natomiast smakowała dla Oli jak słodkawy owoc, ale trudno było jej ustalić, co to mogło być konkretnie – narastająca przyjemność przesłaniała myślenie na nowo. Obdarte ściany i żałosna żarówka ponownie zaczęły się oddalać, zlewać w całe, nieistotne nic.
Choć nadal drżała, a jej plecy napierały na ścianę, po chwili położyła roztrzęsione dłonie na ramionach kobiety i niekontrolowanie wbiła w nie swoje długie paznokcie, co zdawało się wzmagać zachłanne reakcje Zuzanny. Muzyka dobiegająca zza drzwi brzmiała dla Oli tak odlegle, jakby ona sama znalazła się głęboko pod wodą. Wszystko odsunęło się o setki kilometrów, dziewczynie kręciło się w głowie, gdy języki zataczały między sobą kolejne kręgi. Nagle Zuzanna oderwała się od ust Oli, by od razu wbić się zębami w jej szyję. Brunetka syknęła z bólu, ale jednocześnie spodobało jej się to. Tak samo jak następujące po tym całowanie po karku i szybkie lizanie za uchem. Ola sama obracała szyją tak, by ułatwić partnerce dostęp do tych czułych fragmentów. Przy każdym pocałunku jęczała przeciągle, a jej ciało coraz bardziej się wiło, by zbliżyć się do ramion, biustu i brzucha Zuzanny. Doskonale zdawała sobie sprawę, że te ruchy prowokowały stojącą przed nią, piękną kobietę do dalszych działań. Ta faktycznie nie pozostała obojętna. Badała dłońmi ramiona, boki i talię Oli, przyprawiając ją o kolejne jęki, westchnienia i zaciskanie powiek. Po poznaniu tych kształtów szczuplutkiej dziewczyny dotarła do piersi. Chwyciła je i zaczęła masować powolnymi, zdecydowanymi ruchami, jakich pragnęło już pulsujące krocze Oli.
– Chcesz więcej? – zapytała przekornie Zuzanna, kiedy przestała całować brunetkę i mogła z satysfakcją popatrzeć w jej błyszczące, wyglądające niemal szaleńczo oczy. – Tak. – odparła Ola, gdy udało jej się cokolwiek wyrzec między płytkimi oddechami.
– Czego?
– W…wiesz.
– Czego?! – warknęła kobieta, poważniejąc.
Ta nieoczekiwana zmiana wyrazu twarzy Zuzanny sprawiła, że Ola poczuła, jak serce podjeżdża jej do gardła. Przez kilka sekund patrzyły sobie prosto w oczy, a ona zrozumiała, że piękna nieznajoma nie zrobi niczego, jeśli nie zagrają według jej zasad. Choć nigdy nie znalazła się w sytuacji, w której miała stać się czyjąś suką i przeraziło ją potencjalne upokorzenie, ważniejsze w tamtej chwili było to, aby Zuzanna poszła dalej i doprowadziła ją do szczytu.
Przełknęła więc ślinę, spuściła wzrok, aby było jej łatwiej i rzekła cicho:
– Wyliż mnie.
Zuzanna wybuchła śmiechem.
– Kpisz ze mnie? Masz mnie poprosić. Ładnie. Jeśli nie, to w tej chwili wychodzę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Zrozumiano?A więc czego chcesz?
Ola spojrzała Zuzannie prosto w oczy i paradoksalnie to ułatwiło sprawę. Objęła wzrokiem tę obcą twarz i wydało jej się, że jeszcze nigdy nie pragnęła niczego tak mocno. Ubiór i makijaż, które jeszcze półtorej godziny temu czyniły ją najbardziej pewną siebie kobietą na świecie, teraz stały się częścią nagości, nie miały żadnego znaczenia.
– Proszę, błagam, uklęknij przede mną i mnie wyliż! – powiedziała rozpaczliwie, o wiele głośniej niż cokolwiek do tej pory.
Zuzanna uśmiechnęła się szeroko i natychmiast przylgnęła do ust Oli. Mierzwiła dłońmi jej włosy, całowała ją z największą zachłannością. W międzyczasie zadarła do góry jej sukienkę najbardziej, jak się dało. Ściągnęła też jej rajstopy jednym, zdecydowanym ruchem, do samej podłogi. Jednocześnie sama zdążyła oderwać się od warg dziewczyny i znaleźć się na wysokości jej podbrzusza. Pogłaskała ją po biodrach bardzo powoli – tak powoli, że zniecierpliwiona Ola spojrzała w dół. Wtedy Zuzanna gwałtownie ściągnęła jej czarne majtki. Przez dosłownie dwie sekundy patrzyła na gładkie łono, aby potem zacząć je całować. Ola jęknęła bardzo głośno i bez dodatkowych rozkazów stanęła w większym rozkroku, by ułatwić partnerce dostęp do siebie. W tamtym momencie nie tylko Ola zdawała się nie mieć kontroli – Zuza łapczywie lizała, ssała, całowała i podgryzała dziewczynę. Jej język z zachłannością łapał wyciekające soki, rozkoszując się ich obłędnym smakiem. Lawirował między łechtaczką a górną częścią pochwy, pragnąc dotykać każdej części na raz. Tego samego pragnęła Ola, której coraz trudniej było utrzymać równowagę. Wiła się i co chwila uderzała mocno plecami o ścianę. Wydawało jej się, że lada chwila całe jej ciało eksploduje z rozkoszy. Jej jęki momentami zamieniały się w krzyki, co jeszcze mocniej nakręcało klęczącą przed nią Zuzannę. Ola na zmianę łapała ją dłońmi za włosy i wbijała paznokcie w plakat. W którymś momencie Zuzanna zwolniła i zaczęła zataczać językiem kręgi wokół samej łechtaczki. Co trochę odsuwała się, by jedynie ją muskać – ale najszybciej jak umiała. To doprowadzało Olę do spazmów. Nie było już takiej części jej ciała, która nie usiłowałaby uleć rozerwaniu. Każda setna sekundy przybliżała dziewczynę do szczytu. W końcu, kiedy Zuzanna przyssała się do niej tak mocno, jak tylko była w stanie, Ola napięła się i wyprostowała, wydała z siebie ostatni, zdecydowanie najgłośniejszy jęk, uniosła głowę do góry, zacisnęła zęby i powieki i przygniotła głowę Zuzy udami, by potem ulec silnym spazmom i osunąć się na dół. Zuzanna chwyciła ją za ramiona i mocno do siebie przytuliła. Klęczały dłuższą chwilę, nie bacząc na zimną i brudną podłogę. Obie powoli uspokajały swoje płytkie, szybkie oddechy. Zuza głaskała Olę po głowie, czując na sobie ostatnie drgawki przechodzące dziewczynę po orgazmie. Po dłuższej chwili ujęła jej twarz, pocałowała ją i z zamkniętymi oczami przylgnęła swoim policzkiem do jej czoła.
Trwały tak jeszcze parę minut, zanim usłyszały pukanie do drzwi, które poderwało je na nogi. Ola ubrała się pospiesznie. Uśmiechnęły się do siebie, po czym otworzyły czekającej na wolną łazienkę dziewczynie. Stanęły przed drzwiami na korytarzu. Ola znów stała oparta o ścianę, spuszczając wzrok jak zawstydzona nastolatka. Zuzanna – wręcz przeciwnie – przyglądała się z uśmiechem niewinnie wyglądającej dziewczynie, pesząc ją jeszcze bardziej.
– Słyszysz? Śpiewa dopiero czwarty kawałek z albumu. Myślałam, że więcej nas ominęło – powiedziała w końcu Ola, aby przerwać ciszę i przejść do zwykłej rozmowy, która w tym momencie była co najmniej nie na miejscu, ale wydawało się, że stanowi jedyną opcję poza dalszym milczeniem – Zuzanna pokiwała głową, ale nie przestała przyglądać się dziewczynie.
Czerpała wyraźną satysfakcję z zawstydzania jej.
– Myślałam, że byłyśmy tam znacznie dłużej. – Ola próbowała dalej.
– Czyli ci się podobało? – odpowiedziała natychmiast, aby partnerka nie pomyślała, że było inaczej.
Zuzanna zaśmiała się.
– Jesteś naprawdę słodka.
Wyjęła z torebki telefon, odblokowała go i podała do rąk Oli.
– Wpisz mi swój numer – poprosiła. – I nazwij się jakoś. W sumie też chciałabym wiedzieć, jak masz na imię.
2
komentarzy:
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!
Świetnie napisane <3
Ochhh… Cudowne.