Corrida
To był upalny dzień. Clara Ines stroiła się przed corridą. W małym miasteczku w Andaluzji, gdzie mieszkała od dziecka, spędzanie niedzielnego popołudnia na widowni areny, gdzie odbywały się walki z bykami było rytuałem. Ale ta niedziela była wyjątkowa.
Dziś na arenie miał walczyć Manuel, mężczyzna, w którym podkochiwała się od dawna. Znała Manuela tylko z widzenia. Kochała go skrycie, ale wiedziała, że jest mężczyzną dla niej niedostępnym. On, torreador, bohater całej południowej Hiszpanii, za którym szalały tłumy kobiet i ona, zwykła pielęgniarka o przeciętnej urodzie.
Corrida zaczęła się jak zawsze o dwunastej. Manuel wyszedł na arenę. Clara Ines z trudem opanowywała podniecenie, Był jeszcze bardziej pociągający niż zwykle. Opinający ciało strój torreadora podkreślał jego muskularne pośladki, jego szerokie barki i plecy. Wyglądał na pewnego siebie i swojego zwycięstwa. Ale Clara Ines wiedziała, że to złudne. Bała się o niego. Byk był dziś wyjątkowo agresywny, walka wyglądała niebezpiecznie. Czuła strach, ale to podniecało ją jeszcze bardziej. Manuel zwodził byka jak żaden inny torreador. To trzeba mu było przyznać, Manuel potrafił poruszać się z gracją. Jego uniki przed atakami były płynne i subtelne. Wyglądał jakby tańczył, ale jednocześnie nie miał w sobie nic z delikatności zniewieściałego baletmistrza. Jego ruchy były męskie, odważne i zdecydowane. Tak, to był prawdziwy mężczyzna. Nie potrafiła się opanować ani skoncentrować na walce. Rozbierała go w myślach i pieściła jego muskularne ciało, lizała jego szyję i gładziła jego pośladki. Przymnkęła oczy i oddała się fantazjom.
Nagle krzyk z widowni wybudził ją z błogiego letargu. Manuel leżał na piasku, a wściekły byk z furią pędził dookoła areny. Na arenę wybiegł odganiacz, odwracając uwagę byka, a Manuela wyniesiono na noszach. Rozległ się dzwonek ogłaszający przerwę.
Kwadrans później na arenę wyszedł inny torreador i zaczęto kolejną walkę. Clara Ines wyszła z trybun. Bez trudu dotarła na zaplecze areny, gdzie grupa lekarzy rozmawiała pod drzwiami pokoju sanitariuszy. „To wyglądało groźniej”, powiedział jeden z nich „Tak, nic mu nie będzie, ale dajmy mu odpocząć, to mogło się źle skończyć”, powiedział inny. Clara Ines poczekała na uboczu, aż lekarze odejdą, po czym, po cichu weszła do pomieszczenia. Była to niewielka, zakurzona izba. Manuel leżał na łóżku. Był sam. Dobiegały ich odgłosy kolejnej walki, okrzyki z trybun i dudnienie kopyt rozpędzonego byka.
„Jestem pielęgniarką, przyszłam zobaczyć jak się czujesz”, szepnęła Clara Ines. Jej serce waliło jak oszalałe. Manuel spojrzał na nią spokojnie i powiedział „Nic mi nie będzie, tylko ten palący wstyd porażki…”. „To nie ostatnia corrida, Manuelu”, powiedziała Clara, „ludzie i tak cię kochają”, dodała drżącym głosem. Udając, że sprawdza jego kontuzję, zaczęła delikatnie gładzić jego barki, potem rozpięła jego koszulę, wsunęła rękę głęboko pod sztywny strój torreadora. Cała drżała. Manuel bez słowa pozwolił jej masować jego tors i brzuch.
…słyszeli jak oszalały byk okrąża arenę…
Clara Ines pochyliła się nad Manuelem i zaczęła powoli całować jego szyję. Przesunęła językiem po jego spoconym ciele. Smak mężczyzny, który był jej marzeniem, działał podniecająco. Powoli, delikatnie, zdjęła jego koszulę i gładziła jego spocone ciało. Czuła jego przyspieszone tętno i narastające napięcie.
…byk na arenie zagarniał piasek kopytem i zbierał się do ataku…
Gwałtownym ruchem Clara rozpięła rozporek obcisłych spodni Manuela. Zobaczyła jak jego naprężony penis wysunął się z rozpiętych spodni i stanął na baczność, gotowy do walki. Gładziła go przez chwilę swoimi delikatnymi dłońmi, czując jak z każdą sekundą staje się jeszcze twardszy i napięty. Słyszała przyspieszony oddech Manuela i dochodzące z areny dudnienie kopyt wściekłego byka.
…na arenie byk nie dawał za wygraną, wierzgał w szale, a jego wściekłość przybierała na sile…
Clary Ines czuła jak cała płonie. Zsunęła spodnie Manuelowi. Spojrzała na jego idealne ciało, wyrzeźbione godzinami spędzonymi na ćwiczeniach siłowych. Był przystojny, był podniecony… i był tylko jej. Wyciągnęła jedwabny pasek zawiązany w kokardę na jej talii i zawiązała mu go na oczach. Teraz mogła z nim zrobić co chce.
…słyszeli jak byk na arenie pędził na oślep przed siebie…
Manuel trwał bez ruchu, poddając się biernie wszystkim jej pieszczotom. W głowie miał mętlik ale skrajne podniecenie nie pozwalało mu nawet próbować rozumieć co właściwie się dzieje. Clara usiała na nim okrakiem. Pod amarantową, falbaniastą, andaluzyjską sukienką nie miała już nic. Manuel poczuł jej wilgoć na brzuchu. Potem czuł jak jego członek wsuwa się do jej ciepłej, mokrej pochwy. Dotknął dłońmi jej miękkiego brzucha, wąskiej talii i okrągłych pośladków. Delikatne, posuwiste ruchy wprowadzały go w stan euforii.
…na arenie byk, przygotowany na ostateczne starcie, nastawił masywne rogi i nuszył na torreadora.
Stopniowo, powoli przyspieszając ruchy odbywali miłosny taniec, wśród euforycznych okrzyków widowni corridy i przytłumionych odgłosach ataku rozwścieczonego byka. Przyspieszony oddech Manuela oddawał rytm ich ruchów. Czuli jak płomień namiętności rozpala do czerwoności ich ciała.
…torreador patrząc bykowi prosto w oczy, grał z nim w morderczą grę- zwodził unikami i rozwścieczał gwałtownymi ruchami czerwono- żółtej płachty.
Manuel odchodził od zmysłów. Jego podniecenie sięgało zenitu. Czuł, jak ciało Clary Ines wsysa go do swego środka, jak przedłużające się ruchy wywołują w nim fale euforycznej rozkoszy. Doszły ich odgłosy z areny- publiczność krzyczała a torreador szykował ostateczny atak. Manuel poczuł jakby cały świat stanął w miejscu. Ich narastająca namiętność wreszcie eksplodowała. Cudowna rozkosz rozpłynęła się po jego ciele. Clara Ines pierwszy raz w życiu poczuła, że żyje. Przygryzając wargi padła wyczerpana koło Manuela.
..w. tym samym momencie usłyszeli jak byk na arenie, ugodzony lancą upadł na piasek. Rozległy się oklaski a uradowany tłum wznosił okrzyki. Gra była skończona.
Mag.
Użyty gadżet: jedwabny pasek do krępowania Lelo, czarny
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!