Podczas Świąt Wielkanocnych zostałam zaproszona przez syna do nich na majowy weekend. W tym roku był to wyjątkowo korzystny układ. Biorąc 3 dni urlopu miało się 9 dni wolnego. Rozmawiając na ten temat ze swoim Dyrektorem, zasugerował on, abym w drodze powrotnej zajrzała do naszego przedstawicielstwa w Hamburgu.
Realizując ten plan okazało się, że nie ma już wolnych biletów na sobotę do Paryża. Ale znalazłam wolne miejsce na czwartek rano do Hamburga. Zaproponowałam Dyrektorowi zamianę, zgodził się, więc czwartek – 26 i piątek 27 kwietnia miałam być w Hamburgu, w sobotę przed południem miałam przelecieć do Paryża. Była to kompromisowa propozycja, przebywając w Hamburgu musiałam tak dobrać swoje spotkania, aby móc swobodnie w sobotę przelecieć do Paryża. Wyleciałam już w czwartek rano, 26 kwietnia i byłam na spotkaniu w firmie. W czwartek wieczorem spotkałam się z Manfredem i pieściliśmy się kilka razy. Drugi raz spotkałam się z nim w piątek, miałam z nim jak zwykle mocne zbliżenie, po którym poinformował mnie, że umówił mnie na spotkanie w nowym klubie „Black-White”, gdzie jestem oczekiwana o godzinie dwudziestej. Ubraliśmy się i o określonej godzinie zwiózł mnie na miejsce. Z zewnątrz zupełnie niepozorny budynek z informacją „Fitness-Club”.
Ale jak pokazałam wręczony mi przez Manfreda bilet, to zostałam skierowana na piętro. Tam drzwi otworzyła mi kobieta ubrana w biały szlafrok, podałam jej bilet, spojrzała na mnie i zaprosiła do środka. Przedstawiła się ze wschodnim akcentem Wiera i poprosiła do pokoju, który był klasyczna szatnią. Poleciła mi się rozebrać i założyć taki sam szlafrok, w jaki była ona ubrana. Ponieważ nie mam problemów ani z niemieckim, ani z rosyjskim, zapytałam ją, co to za klub i dlaczego taka nazwa. Wyjaśniła mi, że nazwa klubu pochodzi od przyjętej zasady. Mają prawo przebywać w nim białe kobiety i ciemnoskórzy mężczyźni. Uśmiechnęłam się i wyszłyśmy z tej szatni, otworzyła następne drzwi, a tam długi korytarz, widać było po lewej i prawej stronie drzwi do pokoi. Myśmy przeszły aż do samego końca, tam był można powiedzieć salon. Przebywało w nim czterech ciemnoskórych mężczyzn poubieranych również w białe szlafroki. Wyglądało na to, że na mnie czekali, bo jeden z nich podszedł do mnie, zsunął mi z ramion mój szlafrok, dłuższą chwilę mi się przyglądali, po czym wziął mnie za rękę i zaczęliśmy stamtąd wychodzić. Równo z nami zaczął iść jeszcze jeden. Weszliśmy do pierwszego z brzegu pokoju, w którym była leżanka przypominająca fotel ginekologiczny. Nie musiał mi niczego tłumaczyć. Po chwili ułożyłam się na nim, a on zsuwając ze swoich ramion ręcznik już za chwilę szykował się do wejścia we mnie.
Była to, można powiedzieć, standardowa pałka, więc nie było z nim większych kłopotów. Po prostu czułam go mocno w sobie, a jego systematyczne pchnięcia powodowały narastające we mnie podniecenie. Cipka puściła soki i kiedy kończył, było mi dobrze. Odsunął się, jego miejsce zajął ten drugi i sytuacja się powtórzyła. Ale ten miał pałkę zdecydowanie większą, więc czułam go mocniej, szczególnie, kiedy już mnie wypełnił. Moment, kiedy on dochodził do szczytu ja potwierdziłam głośnym jękiem. Skończyli, pomyślałam, że jak na początek to nieźle, zobaczymy, co będzie dalej. Kiedy wychodziłam z łazienki „moja opiekunka” poleciła mi, abym poszła do sauny, tam są leżanki i odpoczęła. Na stoliku stały napoje, chętnie się czegoś napiłam. Nie wiem, jak długo odpoczywałam, ale przez swoją „opiekunkę” zostałam zaprowadzona do, można powiedzieć, gabinetu. Na środku stała leżanka przykryta białym ręcznikiem, na niej leżał ciemnoskóry potężny mężczyzna, widać było, z dużym brzuchem. Kiedy podeszłam, „opiekunka” poinformowała mnie, że mam na nim usiąść, w pozycji „na jeźdźca”, ale odwróconej, tyłem do niego, a przodem do obecnych tam innych mężczyzn. Zbliżyłam się do tej leżanki, a kiedy już przy niej byłam leżący na niej mężczyzna zrzucił ze swoich bioder ręcznik. W tym momencie okazało się, dlaczego mam tak dużą „asystę”. Między nogami tego mężczyzny sterczał klasyczny „kołek”, czyli prącie nie koniecznie zbyt długie, ale za to dosyć grube.
Domyśliłam się, że jest to sprawka Manfreda. Ja mam trochę małą tą cipkę, więc ewidentnym było, że wprowadzanie tej pałki w nią będzie odpowiednio atrakcyjne. Rzeczywiście, asystenci pomogli mi wejść na tę leżankę, z racji dużego brzucha tego mężczyzny, wręcz zsunęłam się z niego prosto na sterczący kołek. Ustawiłam cipkę nad nim i zaczęłam się opuszczać. Już na początku były problemy, bo po prostu usiadłam na niej. Dopiero po chwili jego głowa zaczęła przepychać się do środka. W tym momencie włączyli się dwaj „asystenci”. Położyli po jednej ręce na moich ramionach, lekko mnie dociskając, drugą natomiast chwycili moje brodawki. Są one nieproporcjonalnie duże do samych piersi, więc chwycili je w palce i zaczęli pieścić. Ale w pewnym momencie dosyć mocno ścisnęli, więc ja się odruchowo wyprostowałam, przez co mocniej wbiłam się na wchodzącą we mnie pałkę. Taka sytuacja powtórzyła się kilka razy, tym sposobem wbiłam się całkiem na ten kołek. Czułam go w sobie bardzo mocno, byłam wypełniona po granice możliwości. Ale okazało się, ze te granice są jeszcze większe.
Asystenci coraz mocniej trzymali mnie za brodawki, a mężczyzna, na którym siedziałam zaczął systematycznie unosić i opuszczać swoje biodra. Z racji dysproporcji ciał ja po prostu na nim falowałam. Aż mój partner osiągnął swój szczyt i wypełnił mnie swoimi sokami namiętności. Kiedy strzelił, wręcz się rozdarłam i poczułam, jak rozpływa się po mnie to błogie ciepło spełnienia. Wyszli z tego pokoju, pozostawiając mnie samą. Umyłam się i ponownie mogłam chwilę odpocząć. Ale nie trwało to długo. Przyszła moja „opiekunka” i poszłyśmy do innego gabinetu. Był on półokrągły, na środku podobna, jak poprzednio leżanka, przykryta ręcznikiem. Ale tym razem to ja miałam się na niej ustawić w pozycji „na kolanach”. Kiedy już wypięłam pupę kontem oka zobaczyłam, że moja asystentka jednemu z mężczyzn masuje pałkę. Po chwili przerwała i ta pałka zaczęła się zbliżać do mojej pupy. Spojrzałam, oczy zrobiły mi się jak złotówki. Do mojej pupy, mówiąc po wojskowemu, zbliżał się niezły „bagnet”. Niezbyt gruby, ale za to dosyć długi. W pierwszej chwili nie wiedziałam, gdzie on celuje, ale kiedy moi asystenci rozciągnęli mi pośladki, było jasne, że za chwilę będzie się wpychał w pupę.
Okazało się, że to „masowanie” przez moją asystentkę to było po prostu zwilżanie tej pałki, aby łatwiej we mnie weszła. Początek nie był zły, ale po połowie to już go czułam bardzo głęboko, a on jeszcze wchodził i wchodził. Widać było, że miał doświadczenie, bo trochę w tył i mocno do przodu. W pewnym momencie był już tak głęboko, że kiedy pchnął, wręcz próbowałam wyprostować się. To spowodowało, że on jeszcze mocniej pchnął i już całkiem siedział we mnie. Ale na tym się nie skończyło. Mój partner chwycił mnie mocno za biodra, asystenci mu pomogli i razem obrócili mnie tak, że tym razem on siedział na leżance, a ja siedziałam na nim. Potrząsnął mną kilka razy, aby mnie jeszcze bardziej nabić na siebie. Kiedy już mocno miał mnie w sobie, położył się na leżance, przesunął do jej krawędzi, a moi asystenci, chwytając moje nogi, rozsunęli je na bok. Tym sposobem zrobili sobie dostęp do cipki. No i zaczęło się.
Zaraz pojawił się pierwszy, można powiedzieć, miał standardową pałkę, więc kiedy on się we mnie wciskał, tylko jęczałam. Najpierw, bo mnie rozciągał, później, bo mi było dobrze. Ale po nim ustawił się następny z trochę większą pałką. Tu już mocno jęczałam, zarówno jak się we mnie wciskał, jak i później dobijał do końca, bo wypełnił mnie mocno. Nastąpił akt końcowy, bo pojawił się trzeci, z pałką równie dużą, jak miałam w pupie. Powiedzieć, że się darłam, to mało. Ale to nie miało znaczenia. Wbijał się we mnie systematycznie. Wszedł na ¾ i czułam już go w gardle. On też poczuł większy opór, bo od tego momentu więcej się wysuwał i coraz mocniej wbijał. Aż dopiął swojego i w końcu wbił się cały. Tym sposobem miałam ich obu jednocześnie. Zaczęła się jazda, odlot był całkowity, wrzeszczałam na całe gardło, ale było mi wspaniale. Skończyli, uwolnili mnie ze swoich kleszczy, umyłam się i wróciłam do hotelu. Tak skończyłam swój weekendowy pobyt w Hamburgu. W sobotę rano przeleciałam do Paryża. W Paryżu bardzo miło spędziliśmy czas, w większości z Markiem i jego narzeczoną Małgorzatą. Ja mieszkałam osobno, w pensjonacie około pół godziny od nich. Dlatego miałam też inne atrakcje. Przyleciałam w sobotę, a w poniedziałek wieczorem odwiedził mnie Achmed, kolega Marka, który był z nim u mnie w Polsce. Nie da się ukryć, jest to młody, bardzo sprawny mężczyzna. Kiedy tylko wszedł w drzwi, wiedział, po co przyszedł. Błyskawicznie zrzucił z siebie ubranie i po chwili już leżeliśmy w łóżku.
Cipka moja na jego widok puściła soki i tylko czekałam, kiedy we mnie wejdzie. Powiedzieć, że doznałam ulgi, kiedy poczułam go w sobie, to może zabrzmi dziwnie, ale tak było. Wypełnił mnie całkowicie, czułam go doskonale, a po kilku jego pchnięciach już jęczałam, łapiąc odlot. Moment szczytowania był momentem pełnego odlotu. Opadliśmy obok siebie, praktycznie przez moment nie ruszając się. Ja pierwsza poszłam się umyć, a kiedy on był w łazience, naszykowałam po dużym drinku. Przyszedł, położył się obok i przez chwile rozmawialiśmy, praktycznie w tym momencie już nie bardzo wiem, o czym. W trakcie tej rozmowy jego ręka zawędrowała do mojej szparki, cipka się ucieszyła i natychmiast puściła soki. O dziwo, pieszcząc moją cipkę bardzo szybko się podniecił i zaproponował zbliżenie od tyłu. Po chwili już klęczałam, a on zajmował miejsce za mną. Lekko wszedł we mnie, chwycił za biodra i zaczął swój taniec wbijania się we mnie. Dał się słyszeć charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder, który mnie jeszcze bardziej podniecał, co dało efekt w głośnym jęczeniu przy każdym wejściu we mnie. Aż przyszedł moment spełnienia, wręcz krzycząc odleciałam w pełnym uniesieniu.
To zbliżenie, po jego intensywnym treningu, wyczerpało go na tyle, że ubrał się i poszedł do domu. Ja pobudzona tymi zbliżeniami, długo w nocy nie mogłam zasnąć. We wtorek też u nich było Święto, ale od środy były to ich dni robocze. Do południa mieli zajęcia na uczelni, ale wieczorem trening sportowy, bo Marek i Achmed grają w siatkówkę w uczelnianym klubie. Więc po treningu Achmed pojawił się u mnie i powtórzyła się sytuacja z poniedziałku. Zostałam zaproszona na ich trening w piątek. Z przyjemnością patrzyłam, jaki sprawny jest mój syn, ale również jak sprawni są jego koledzy. Po treningu ja wsiadłam do samochodu Marka i zostałam odwieziona do domu, Achmed wsiadł jeszcze z dwoma kolegami do swojego, mając zamiar również jechać do domu. Ale okazało się, że w parę minut po tym, jak odjechał Marek z Małgosią do drzwi zapukał Achmed, tyle tylko, że nie sam, a właśnie z tymi dwoma kolegami, z którymi wsiadał do samochodu. Popatrzyłam na nich trochę zdziwiona, ale Achmed od razu wyjaśnił mi, że bardzo spodobałam się jego kolegom i chętnie by się ze mną bliżej poznali. Byli to również mężczyźni o ciemnym kolorze skóry. To poznawanie się trwało od dziesiątej do drugiej w nocy. Odbyłam z każdym z nich po trzy zbliżenia. Po tym spotkaniu dalej twierdzę, że pałeczki mężczyzn ciemnoskórych są znacznie większe niż pałeczki mężczyzn białych, przy tej samej budowie ciała. Pierwszy wszedł we mnie Achmed w klasycznej pozycji, ale pozostali zaraz zajęli się moimi brodawkami, tak, że czułam ich wszystkich. Achmed wchodził we mnie systematycznie, we mnie narastało podniecenie i w momencie jego szczytowania potwierdziłam to głośnym jękiem. Drugi chciał mnie od tyłu, tę pozycję bardzo lubię, więc od razu chciałam się unieść na kolana. Ale trzeci dał mi do zrozumienia, że najpierw on się położy na łóżku, ja wezmę jego pałeczkę w usta, a dopiero później wypnę pupę. No i po chwili leżałam na trzecim, mając jego pałeczkę w ustach, a drugiego pałeczkę w cipce. Szybko skoordynowali swoje ruchy i mocno czułam i jednego i drugiego. Wcześniej doszedł do finału drugi, wysunął się ze mnie a ja po chwili poczułam, jak spływają mi po udach jego soki namiętności. To odczucie spowodowało zintensyfikowanie moich pieszczot pałeczki trzeciego. Dało to szybki efekt wytrysku prosto ma moje piersi.
Wypiłam dużego drinka i chcąc odpocząć położyłam się na łóżku. Okazało się, że nie było to do końca zasadne, bo panowie natychmiast się mną zajęli. Najpierw drugi wsunął swoją twarz między moje nogi i po chwili czułam, jak jego języczek obrabia moją łechtaczkę. Dwaj pozostali ułożyli się po bokach i zaczęli ssać moja brodawki. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Cipka puściła soki namiętności, a ja wiłam się jak piskorz w narastającym podnieceniu. W pewnym momencie drugi przestał mnie pieścić, uniósł się i po chwili jego środkowy palec wylądował w cipce. Wszyscy oni nie byli ułomkami, to też ich ręce były odpowiedniej wielkości, więc i palce miały odpowiednią długość. Natychmiast to poczułam, jak zaczął głaskać nim moją szyjkę. Spowodowało to dodatkowy stopień podniecenia wyrażany energicznymi ruchami bioder. Ten czas pieszczot spowodował, że Achmed ponownie się podniecił i w pewnym momencie zasygnalizował mi, abym się ustawiła na kolanach.
Tym razem już tylko on był we mnie i wypełnił mnie do końca. Chwycił za biodra, a każde jego pchnięcie ja potwierdzałam głośnym pojękiwaniem, aż przyszedł moment końcowego podniecenia, pchnął we mnie tę swoją pałkę z całej siły i poczułam, jak mnie wypełnia. Ten czas zbliżenia z Achmedem i czas toalety wystarczył dwu pozostałym, aby doszli do odpowiedniego stopnia podniecenia i sztywności swoich pałek. Poprosili mnie, abym położyła się na łóżku normalnie, pozostali pomogli drugiemu odciągnąć moje nogi na boki, a ten wszedł we mnie, jak szalony. Oparł swoje ramiona nade mną i mając mocno wystawioną do przodu cipkę ładował w nią z całej siły. A tej siły nie można było mu odmówić, więc można powiedzieć, że cipkę nieźle mi sklepał, za nim doszedł do swojego finału. O sobie nie mówię, bo już wcześniej doszłam do wysokiego poziomu podniecenia. Skończył drugi, ale okazało się, że to nie koniec, bo zaraz chce wejść we mnie trzeci. No i sytuacja się powtórzyła. Można powiedzieć, że odgłosy „klepanki” było słychać w całym pokoju, jak również moje już bardzo głośne jęczenie. Skończył, on potwierdzając to bardzo mocnym pchnięciem, a ja głośnym krzykiem.
Poszłam się umyć i zastanawiałam się, czy to już koniec, czy nie. Z jednej strony chciałam, aby to był już koniec, bo mocno już czułam „sklepaną” cipkę, z drugiej strony miałam jednak chęć na jeszcze jedna rundę. No i wyszło na to drugie, bo panowie rozłożyli się na łóżku, rozsiedli po fotelach, zaczęli spokojnie popijać drinka i o czymś rozmawiać. Ale ja francuskiego nie znam, więc niczego nie rozumiałam, zwróciłam się do Achmeda, który zna angielski, aby im wytłumaczył, że jeżeli rozmawiają, to on powinien to tłumaczyć, bo bardzo nieelegancko jest, abym ja będąc wśród nich niczego nie rozumiała. Achmed im to przetłumaczył, po czym spojrzał na mnie mówiąc, że ich rozmowa to pewnego rodzaju licytacja, czy ja wytrzymam jeszcze z nimi, czy już nie. Takie sformułowanie powiedzieć kobiecie, to wręcz obraza. Już nie miałam wyjścia i chociażby z kobiecej przekory stwierdziłam, że to oni pierwsi wysiądą, niż ja. Faktycznie, nie przemyślałam tego, co powiedziałam. Taka już jestem, że czasami szybciej coś powiem, niż pomyślę. Achmed popatrzył na mnie, popatrzył na nich i przetłumaczył im to, co powiedziałam. Widziałam, jak ich to ruszyło, okazało się również, że ten czas konwersacji wystarczył, aby się podniecili, więc natychmiast wstali, pokazali mi, że mam wejść na łóżko w pozycji na kolanach. Nie miałam wyjścia, jak się mówi. Wystawiłam biodra do góry i już po chwili trzeci był we mnie.
Chwycił mocno za biodra i wbijał się z całej siły. Powiedzieć, że głośno jęczałam, to trochę za mało. Przecież cipka była już nieźle „sklepana”, więc każde jego pchnięcie czułam bardzo mocno. Po pokoju rozchodził się odgłos odbijanych od siebie bioder z głośnym moim krzykiem, kiedy kończył. Okazało się, że tym razem mam klasyczną sztafetę, bo po chwili był we mnie drugi, wbijając się równie mocno. Już nie jęczałam, już prawie krzyczałam, kiedy raz za razem wbijał we mnie tę swoją pałkę. Ale to na nim nie robiło żadnego wrażenia. Trzymał mnie mocno za biodra i robił swoje, aż do końca. Ostatnim był Achmed i okazało się, że też nie ma dla mnie litości. Wdarł się we mnie z całej siły i mrucząc pod nosem, że to za moje zarozumialstwo, wbijał się z całej siły, aż skończył. Opadłam na łóżko bez sił. Widziałam, jak triumfalnie ubierają się. Ubrani, podeszli do mnie, usiadłam na łóżku, a oni ostentacyjnie cmokali mnie w policzek. Achmed ostatni, stwierdził, że kolegom bardzo podobało się spotkanie ze mną i nie mają nic przeciwko temu, aby się ze mną spotkać, kiedy przyjadę następnym razem. Ja stwierdziłam, że również jestem z tego spotkania też zadowolona i a ich propozycję rozważę. Wyszli, ja umyłam się, ale o spaniu jak na razie nie było mowy. Cały czas jeszcze we mnie pulsowało wszystko to, co kilka minut temu przeżyłam. W końcu jednak usnęłam. Dopiero rano dobrze wiedziałam, co działo się wieczorem, kiedy mocno czułam całe podbrzusze, a myjąc się nie bardzo mogłam dotknąć Cipkę. Ale ubrałam się, przyjechał Marek, widząc jak idę, nic nie skomentował, tylko uśmiechnął się życzliwie. Spędziliśmy razem cały dzień, już wieczorem spałam sama, bo w niedzielę wracałam do domu. Tak przeżyłam tegoroczny długi weekend kwietniowo – majowy.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!