Coraz częściej wracam późną nocą do domu. Pomagam swojej przyjaciółce w pakowaniu rzeczy w mieszkaniu. Przeprowadza się w końcu do większego lokum, bo przecież to, co teraz zamieszkuje jest bardzo małe. Jej ubrania zajmują jeden cały pokój. W poniedziałek zatrzymała mnie policja. Godzina grubo po pierwszej w nocy, oczywiście jechałam wolniej, bo ja jak to ja, wiem gdzie zdjąć nogę z gazu. Otwieram szybę i słyszę:
-Dobry wieczór, komisarz Mateusz Nowak, rutynowa kontrola drogowa. Proszę przygotować prawo jazdy – oznajmia władczym tonem.
-Dobrze, już szykuję. Tylko muszę wysiąść z auta, na tylnym siedzeniu mam torebkę i dokumenty.
-Dobrze, proszę.
Widzę, że na mnie spogląda, mam na sobie dzisiaj czarną sukienkę, którą miałam też w pracy. Nie przebierałam się już u Pauliny, bo nie miałam się czym pobrudzić.
– O mam, proszę bardzo – podaję mu dokumenty i uśmiecham się, w sytuacjach stresowych zawsze tak mam. Słyszę, że dzwoni mu telefon i na chwilę odkłada moje dokumenty na maskę samochodu po czym odbiera. Odchodzi kawałek ale nie sposób nie usłyszeć, że kłóci się z kimś. W ogóle nie sprawdzając czy to ja oddaje mi prawo jazdy.
-Proszę może Pani jechać, Pani Marto.
-Ale jak to? Przecież nawet Pan ich nie sprawdził…
-Nie sprawdziłem, to fakt, ale mam bardzo ważną sprawę do załatwienia. Dziękuję, życzę szerokiej drogi do domu, dobranoc Pani Marto.
Pomyślałam sobie, że fajnie że puszcza mnie do domu, przynajmniej nie będę stała tutaj długo. I tak jestem już strasznie zmęczona.
Kolejny dzień w pracy mi się strasznie dłużył, bycie rejestratorką w klinice dentystycznej wcale nie jest takie super.
Czasem dzwonią ludzie bez przerwy, a czasem po prostu uzupełniasz dokumentację dopóki nie zabolą Cię oczy. Aby trochę odetchnąć postanowiłam, że wyjdę na wcześniejszy obiad do pobliskiej restauracji. Daję znać mojej koleżance, że wychodzę, zabieram żakiet i opuszczam miejsce pracy. Nieopodal restauracji widzę radiowóz. Jest akurat przede mną więc mimo woli i tak muszę patrzeć przed siebie. Widzę, że to ten sam policjant, co zatrzymał mnie do kontroli. Obok niego stoi piękna długonoga blondynka. Naprawdę piękna…
Widzę, że muszą się o coś kłócić poważnego, bo on trzyma kopertę i podaje jej ją bardzo agresywnie. Kiedy już podeszłam bliżej słyszę męski głos: „
nigdy więcej nie będziesz mnie już okłamywać!”, myślę sobie – to nie twoja sprawa, to naprawdę nie twoja sprawa.
Wchodzę do restauracji ale i tak siadam na przeciwko tej całej tej sytuacji. Blondynka bardzo wymachuje rękoma i próbowała przytulić policjanta, a ten ją odepchnął.
-Halo proszę Pani?- słyszę zniecierpliwiony glos kelnera.
-yyy tak?- pytam zaskoczona.
-Wybrała Pani coś?
-Tak, poproszę spaghetti bolognese. Zamówiłam i spoglądam w okno. Nikogo już nie widzę, więc wyciągam telefon, odczytuję sms-y. Jeden jest od Pauliny. „
Hej kochana, dzisiaj pakuję ostatnie pudła, mogę na Ciebie liczyć?” Kurcze miałam już inne plany – ale czego nie robi się dla przyjaciół.
Kątem oka widzę, że ktoś podchodzi do mojego stolika.
-Cześć mogę się dosiąść? Spoglądam kto mnie pyta i oczom nie wierzę, mój były narzeczony – Marcel. -Nie- odpowiadam krótko i zwięźle.
-No nie bądź taka, Marta. Daj spokój zjemy razem i po sprawie.
-Powiedziałam Ci raz, że nie chcę Cię już widzieć.
-Ale… – Nawet nie zdążył dobrze rozpocząć zdania, bo w słowo wchodzi mu Mateusz.
-Nie słyszałeś co Pani powiedziała?
-A Pan to kto? – odpowiada mi Marcel.
-Znajomy. Marcel został wyprowadzony z restauracji przez…Mateusza. Wrócił do mnie, do stolika.
-Nic Pani nie jest? – zadaje pytanie i widzę, że mi się przygląda.
-Nie, nie dziękuję za pomoc.
-Nie ma za co. Pozwoli Pani.- mówi i zaszczyca mnie swoją obecnością przy stoliku. Nawet nie wiem jak mam się zachować. Widzę, że patrzy na mnie z… zaciekawieniem? Rozmawiamy przez chwilę, a potem dostajemy dania jemy w ciszy, każdy pogrążony w swoich myślach.
-Bardzo dziękuję za towarzystwo ale będę musiała już wracać do pracy.
-Odprowadzę Panią może?
-Nie trzeba, pracuję tutaj blisko. Ale dziękuję jeszcze raz za wszystko.
– Może jednak, na wszelki wypadek, gdyby ten mężczyzna znowu Panią niepokoił?
– Dam sobie radę, dziękuję. – uśmiecham się i odchodzę od stolika rumieniąc się. Co mu przyszło do głowy, żeby dotrzymać mi towarzystwa? Wracam do pracy, a dzień upływa mi już tylko na rozmyślaniu o przystojnym policjancie z kajdankami u boku.
Wracając od Pauliny jestem już tak zmęczona, że puszczam muzykę na full i jadę.
Oczywiście co się dzieje? Przekroczyłam prędkość, przy dobrej muzyce zawsze mam ciężką nogę. Podchodzi policjant, od razu wręczam dokumenty i słyszę:
-Do trzech razy sztuka?
-Słucham? – odpowiadam grzebiąc w torebce.
-Pani Marto? Od razu od wyrazu „pani Marto” mam ciarki na całym ciele. Spoglądam w piękne niebieskie oczy i widzę jego. Mateusza. Cały dzień nie może wylecieć mi z głowy a teraz to.
-Tak, przepraszam. Wiem, przekroczyłam prędkość. Będzie mandat?
-Z uwagi na dzisiejsze okoliczności, hmm.. widzę, że jest Pani zmęczona… dam pouczenie.
Patrzy na mnie uśmiecha się zawadiacko i puszcza do mnie oczko, czekając na moją reakcję. Automatycznie oblizuję usta i również na niego patrzę. Boże jaki on jest przystojny.
-Pan to chyba ma codziennie służbę – mówię do niego.
-Akurat tylko dwa dni. – śmieje się.
-Jutro już mam wolne.
-Jutro już tutaj nie pojadę. Ale dziękuję za informację swoją drogą. – śmieję się i zakładam kosmyk włosów za ucho.
-Niech Pani już jedzie zanim mój kolega wyczuje, że jednak Pani coś przeskrobała.
-Dziękuję i z pewnością do zobaczenia -uśmiecham się i jeszcze raz spoglądam na kajdanki. Widzę, że zawędrował tam gdzie patrzę. Uśmiecha się i poprawia je sobie.
Kiedy wróciłam do domu, włączyłam sobie muzykę, napuściłam wody do wanny i chciałam się zrelaksować.
Chciałam już wchodzić do wody, gdy nagle ktoś zadzwonił do mieszkania. Co do cholery? Jest już prawie północ. Otwieram drzwi i widzę, że to nie kto inny jak Mateusz.
-Jak Pan mnie tu znalazł? – pytam naprawdę zszokowana.
-Sprawdziłem gdzie mieszkasz.
-O widzę przeszliśmy na „ty” – mówię szeptem po czym szybko dodaje –Ale po co? – Przyznam szczerze, że podoba mi się taki flirt. Dobrze wiem o co mu chodzi.
-Yyy, widziałem jak spoglądasz na kajdanki. Miałem wrażenie, że może chcesz je obejrzeć? Najgorsza wymówka świata. Ale no dobra grajmy dalej.
-Masz służbę przecież jeszcze.
-Zastąpił mnie ktoś inny. – powiedział i oparł się o futrynę patrząc na mnie z lekkim uśmiechem błąkającym się na ustach.
Zupełnie niespodziewanie ręce Mateusza zaciskają się wokół mojego pasa. Na sobie mam jedynie puchaty ręcznik, którym jestem owinięta.
Przyciąga mnie do siebie i wtula twarz w moje włosy.
-Odkąd pierwszy raz Cię ujrzałem chciałem to zrobić, wiesz?- mówi szeptem.
-Wiem, domyśliłam się. – odpowiadam nieśmiało, a serce bije jak szalone, w myślach dopowiadam: a ja od samego początku mam ochotę Cię pocałować.
Wypuszcza mnie z uścisku a ja patrzę na jego koszulę, unoszę głowę i wtedy jego usta lądują na moich.
Oboje zatapiamy się w dzikim pocałunku, żądza jaka nami włada jest tak namacalna, że to aż boli. Powoli prowadzę Pana policjanta do łazienki, postanawiam, że skoro przyszedł w takim momencie, kiedy miałam brać kąpiel, to on weźmie ją razem ze mną. Nigdy nie należałam do wstydliwych kobiet, raczej zawsze brałam to na co miałam ochotę – tym razem to on był obiektem moich zainteresowań i fantazji.
Kiedy pozbywał się munduru, puściłam ręcznik, który swobodnie opadł na podłogę. Zostałam przed nim naga. Zwilżyłam usta językiem i przygryzam dolną wargę. Widząc jak jego penis unosi się do góry, pręży się zabrakło mi tchu. Mężczyzna chwycił go w dłoń i delikatnie zaczął poruszać góra-dół. Zrobiło mi się gorąco na ten widok, stałam jak osłupiała.
Patrzyłam na spełnienie fantazji, wyrzeźbione ciało, którego aż chciało się dotknąć, pieścić.
Jego penis był równie imponujący, wpatrywałam się w niego i w jednej chwili zapragnęłam wziąć go w usta i ssać. Był tak nabrzmiały jakby zaraz miał wybuchnąć. Kiedy zaczął się do mnie zbliżać uklęknęłam. Mateusz spojrzał na mnie z pożądaniem, podszedł jeszcze bliżej, otworzyłam usta i spojrzałam w jego oczy. Po chwili jego penis pieścił moje podniebienie, a z jego ust wydobył się pomruk rozkoszy.
Chwycił mnie za włosy i sam nadawał rytm. Kiedy poczuł, że jest blisko podniósł mnie z kolan i ponownie jego usta znalazły się na moich. Ten pocałunek był jednak inny. Głębszy, jakby za czymś naprawdę tęsknił.
Kiedy siedzieliśmy razem w wannie, naprzeciwko siebie, on uśmiechnął się szeroko.
-Nie powiem, że o tym nie marzyłem – mówi Mateusz. – Jesteś taka piękna i seksowna.
Nie wiedziałam jak mam się zachować, komplementy zawsze mnie peszyły, ale postanawiam grać w otwarte karty.
-Ja marzę jeszcze o czymś – odpowiedziałam figlarnie.
-Wiem o czym marzysz skarbie, mamy całą noc przed sobą, obiecuję Ci że na pewno obejrzysz kajdanki – zaśmiał się głośno. Mateusz z chęcią pomógł mi się umyć, najpierw delikatnie rozsmarował żel po moim ciele, a później zaczął mnie pieścić.
Wokół piersi zataczał małe kółeczka i po prostu je masował.
Zjechał w dół, powoli dochodząc do mojej łechtaczki. Wsunął we mnie dwa palce, i zaczął powoli nimi poruszać. Czułam, że oddech mi przyspiesza, chciałam więcej i mocniej, nie mogłam wytrzymać, chciałam poczuć go w środku. Podczas, gdy on pieścił moją cipkę ja zaczęłam dotykać swoich piersi. Z ust wyrywały mi się niekontrolowane jęki, które dodatkowo go nakręcały do szybszego wsuwania i wysuwania się ze mnie. W końcu pozwolił mi szczytować.
-Teraz moja kolej – mówię.
-Na mnie przyjdzie czas – oznajmia mi kiedy wychodzimy z wanny. Wspólnie się wycieramy i idziemy do sypialni. Kątem oka widzę, że zbiera po sobie swoje ubrania, ale wiem już po co. Tam gdzieś są ukryte kajdanki.
-Zobacz co mam – pokazuje mi metalowe kajdanki, wraz z kluczykami. Dobrze, że ma jeden zapasowy myślę sobie. Wchodzę na łóżko, a on razem ze mną. Przypina moje ręce kajdankami do wezgłowia.
-Masz kostki lodu w zamrażarce? – pyta i szeroko się uśmiecha.
-Mam, korytarzem do końca po prawej jest kuchnia.
Zostawił mnie tak i wyszedł. Zupełnie nagi poszedł do kuchni, kiedy wracając szedł w moją stronę miałam okazję jeszcze raz mu się przyjrzeć.
-Staraj się nie ruszać – oznajmił stanowczo. Wziął kostkę lodu do buzi, powoli zaczynając od szyi zaczął przesuwać nią po moim ciele. Sypialnie wypełniły ciche jęki, a moje ciało przeszywały dreszcze, kiedy dotarł do piersi, krążył kostką dookoła sutków. Boże jakie to przyjemne! Ręce przyczepione nade mną kajdankami dały mi poczucie skrępowania i zupełnego oddania. Chociaż go nie znałam i nie powinnam była ufać – cóż, pragnienie wzięło górę.
Kiedy dotarł do pępka zostawił tam na pół roztopiony lód.
-Wszystko w porządku? – pyta.
-Yyy.. taaak, w porządku… -odpowiadam rozkojarzona. Rozkłada moje nogi szerzej, dociera językiem do łechtaczki i zaczyna ją na przemian lizać i ssać. Powoli zatacza językiem małe kółka, a ja jestem na skraju orgazmu.
-Nie dochodź jeszcze. – powiedział, a na mnie podziałało to dwa razy bardziej. Jego usta sprawiły, że zaczęłam się wiercić na łóżku, a biodra mimowolnie wypychałam w jego stronę. Wtedy zrobił coś, na co czekałam. Założył prezerwatywę i pewnym ruchem wtargnął do mojego wnętrza. Poczułam błogie spełnienie, kiedy mnie wypełnił. Słysząc moje jęki zaczął poruszać się coraz szybciej, a ja czułam, że odpływam z każdym kolejnym pchnięciem.
Chwycił mnie za uda uniósł je do góry, a jego biodra zaczęły poruszać się w rytmie, który mówił, że jest bliski finału.
Kiedy i z jego gardła zaczął wydobywać się jęk, nie wytrzymałam – doszłam razem z nim zaciskając się rytmicznie na jego penisie. Zawisnął nade mną będąc nadal w środku i całował zachłannie moje usta, jakby to miało być nasze ostatnie spotkanie. Pieprzyć to co wydarzy się jutro! Oboje tego chcieliśmy. Nasze pożądanie można było wyczuć na odległość.
Po wszystkim otworzyliśmy butelkę wina i rozmawialiśmy do późna. Skoro świt Mateusz opuścił moje łóżko, moje mieszkanie ale zostawił numer telefonu i propozycję kolejnego spotkania.
Autor: Marta
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!