Biwak
To było naprawde upalne lato. Karina całe wakacje spedzała z kuzynką na wsi. Może nie było to jej wymarzone miejsce, ale nie widziała sie z nią tak długo, że po długich namowach, dała sie wreszcie namówić. Niestety, nie miały żadnych nad wyraz pasjonujących zajeć. Monika – bo tak miała na imie kuzynka – nie miała żadnych znajomych w tej niewielkiej miePcinie, a ci, którzy mieszkali nieopodal, wyjechali nad morze, jeziora, w góry.
Jedyną rozrywką były spacery do pobliskiego pieknego lasu i nad rzeke. Dnie upływały im wiec na rozmowach i opalaniu sie. Tak, opalaniu, to jednak dobre było jedynie na początku. W koncu słonce zaczeło na tyle bezlitośnie świecić, że należało od niego uciekać. Chroniły sie w domu, wieczorem w cieniu na werandzie i rozkoszowały sie lenistwem.
Nie długo jednak było im ono dane…
Pewnego wczesnego ranka, usłyszały pukanie do drzwi. Monika wstała i krótkiej bawełnianej koszulce z rozpuszczonymi prostymi, ciemno – blond włosami, otworzyła drzwi.
Ujrzała w nich wysokiego meżczyzne, mniej wiecej w jej wieku, o pieknym, uwodzicielskim uśmiechu. Ten widok wywołał i na jej twarzy wyraz zadowolenia.
– Słucham? – zaśytała.
– Cześć. Właśnie przyjechałem z kolegą na wakacje. Podróżujemy na Polsce z plecakami… Chciałem zaśytać, czy pozwoliłabyś, abyśmy rozbili namiot na twojej łące przed domem.
– Pewnie. – odpowiedziała nagle Karina, wyłoniwszy sie z głebi domu.
– Naprawde? świetnie. – ucieszył sie. – Przepraszam, nie przedstawiłem sie, mam na imie Paweł. A to mój przyjaciel Daniel. Daniel! Chodą tu! – zawołał do kolegi.
Podszedł do nich nieco ni?szy od Mateusza brunet o kreconych włosach. Wyraźnie nie miał tej pewności siebie, co drugi meżczyzna, ale miał za to w sobie coś słodkiego i przejmującego.
– Cześć. – przywitała go Monika z najszczerszym i najpiekniejszym uśmiechem.
W ten oto sposób zaczeły sie ich wspólne wakacje. Nie spedzały już dni na samotnym przesiadywaniu w domu lub lesie, a na wspólnych wycieczkach, długich rozmowach i ogniskach. Paweł posiadał zdolności muzyczne, wiec umilał każde ognisko grą na gitarze i Ppiewem.
Oczywiście już pierwszego dnia każde z nich wiedziało do czego ta znajomość zmierza, ale postanowili niczego nie przyPpieszać. To było miłe, posiedzieć razem, nieco poflirtować i niczym sie nie przejmować.
Nie było miedzy nimi nawet konfliktów wzgledem upodoban co do tej drugiej osoby. Od razu, kiedy Paweł zobaczył wychodzącą z mroku domu ciemnowłosą Karine w koszulce spod której wyłaniały sie zabójcze długie nogi, wiedział, że nie pozostanie mu obojetną.
Nieco spokojniejsza od niej Monika, znakomicie pasowała za to do Daniela, a i on nie Pmiałby zgłaszać jakichkolwiek sprzeciwów.
Czwórka zaprzyjaźnionych osób postanowiła wprawdzie z niczym sie nie spieszyć, ale nie oznaczało to zupełnej ascezy seksualnej!
Nadszedł wieczór, kiedy ksieżyc świecił wyjątkowo pieknie, a Paweł z chrypą – rodem od Bryana Adamsa – wyPpiewywał same ballady.
Zrobiło sie sentymentalnie… po paru kolejnych kawałkach meżczyzna odłożył gitare i nie odrywając wzroku od swojej wybranki, usadowił sie blisko niej. Nie wiedzieć kiedy, oboje znikli za drzwiami domu.
– Poszli sobie. – zauważył raczej mało odkrywczo Daniel.
– Rzeczywiście. – odparła Monika i Delikatnie uśmiechneła sie. – podróżujecie w każde lato? – zaśytała, kiedy cisza zaczeła być nieco krepująca.
– Tak, zwykle. Oboje to lubimy. Polska jest piekna.
– To prawda.
– I ty te?.
– Słucham? – niedowierzała.
– Przepraszam. – zawstydził sie.
– Ale? nie masz za co, to miłe. – podziekowała i pocałowała go w policzek.
Reakcja była taka, jakiej oczekiwała. Ich usta szybko spotkały sie i połączyły w pocałunku delikatnym, lecz namietnym i głebokim.
Po chwili, nie odrywając sie od siebie, weszli do namiotu. Monika czuła pod sobą zwiniety Ppiwór. Wyjeła go. Czuła, jak dłonie Daniela wsuwają sie pod jej bluzke.
– Zdejmij ją. – poprosiła.
Zrobił to. Później ona zdjeła jego ubranie, ciągle gładząc całe ciało chłopaka. Było napiete i silniejsze, niż mogła sie tego spodziewać.
Jego dłonie podążyły w kierunku spodni i – już pewnym ruchem – zdjął je z niej, kładąc twarz na jej brzuchu.
– Chyba sie zakochałem. – wyszeptał, całując jej skóre.
Nie lubiła takich wyznan, nie po tak krótkiej znajomości, ale teraz sprawiło to, że poczuła sie jeszcze lepiej.
Jego usta, przenosiły sie z brzucha coraz niżej. Unosząc jej pośladki, zaczął całować bardzo delikatnie wzgórze łonowe kobiety, rozkoszując sie tym intymnym zaśachem, który przyprawiał go o zawrót głowy.
Wrócił do jej ust. Był Pwiadom erekcji, która zaczynała na dobre nim rządzić. Nagi położył sie na Monice i przytulił ją mocno.
Nie mogła nie zauważyć stanu w jakim sie znajduje. Wcisneła reke miedzy ich ciała i pieściła jego członka tak długo, aż była pewna, że dłużej nie wytrzyma żadne z nich. Wzieła jego dłon i położyła na swojej piersi. Ścisnął. Mocno. Dotykał jej. Wtopił twarz miedzy obie i całował.
– Wejdź we mnie. Chce tego! Wejdź! – jeczała.
Poddał sie zupełnie swemu pożądaniu. Dziewczyna uniosła biodra, a on zdobywał ją pchnieciami, czuł na swym członku wargi sromowe przez które sie wdzierał, czuł jej wnetrze.
Tak, posiadł ją, pławiąc sie w obopólnej namietnoPci!
To była pierwsza ich wspólna noc. Czy były nastepne? No cóż.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!