Zmysłowa etiuda w tonacji B-moll…
Na letniej ,kwitnącej łące pod grubym, starym drzewem siedzi para, przytuleni do siebie, stroje średniowieczne : jej sukienka z falbankami i gorset, trzewiki jego bluza, fantazyjna czapka i bufiaste spodnie.
W tle rozbrzmiewają łagodne pasaże fortepianu…
Do pracowni wchodzi młoda kobieta, ubrana w długa powłóczystą sukienkę. Kot skacze do niej z taboretu i łasi się.Podeszła do sztalug, przekręcając głowę i obserwując swoje dzieło z dystansu:
po chwili wzięła do ręki pędzel i poprawiła kilka detali stroju dziewczyny. Wkrótce będzie gotowe, to teraz jeszcze kilka pociągnięć tutaj…
Dzwonek telefonu wyrwał ją z zamyślenia- odłożyła farby, kamera cofa się, widzimy jak wychodzi z pokoju i podnosi słuchawkę na szafce
pierwszy plan:
-Tak, proszę?
Witam, wkrótce będzie gotowy,
tak już prawie
jedną dłonią trzyma słuchawkę,
palcami drugiej kręci młynki na niesfornym loku, po czym zakłada go za ucho
jak mówiłam, to nie fabryka – uśmiecha się wyrozumiale do niewidocznego rozmówcy
-Może jeszcze potrwać, potem musi wyschnąć i tak dalej, a rama…?
Jasne, rama to raczej wg Państwa gustu.
Chwilę słucha odpowiedzi, przestępując z nogi na nogę
-Tak, dam znać gdy skończę, tak będzie najlepiej.
Odkłada słuchawkę, kamera stoi nieruchomo, dziewczyna wchodzi do pokoju, potem zbliżenie jej loków na tle sztalug i dalszy plan z perspektywy.
To niemożliwe – wyraz zaskoczenia, zdziwienia na twarzy, mruży oczy, zamyka je i znowu otwiera, potem uśmiech niedowierzania:
Para na obrazie siedzi teraz oparta o drzewo, jej gorset jest rozpięty,
nad nimi dwa ptaki ciekawsko zaglądają z gałęzi, niedaleko krąży bąk,
osa polatuje nad kwiatami u ich stóp.
jedno z ramiączek panienki: opuszczone…obraz żyje !
Dziewczyna patrzy na swoje dzieło z pięć minut, nic się nie zmienia, jakby zatrzymane znowu w kadrze, stop klatka, jak normalny, statyczny obraz.
wieje lekki wietrzyk, rude włosy dwórki spadają jej na twarz, partner całuje ją w ucho ,dziewczyna śmieje się i kładzie mu głowę na ramieniu. Chłopak dotyka jej biustu, rozpina powoli bluzkę , odsłania go i całuje sutki : dziewczyna oddycha szybciej, rozgląda się chwilę, potem uśmiecha i kładzie mu dłoń na kroczu…całują się powoli i bardzo namiętnie, jakby byli zupełnie sami.
Po chwili artystka staje w drzwiach pracowni i z niedowierzaniem kontempluje zmianę :
obraz w międzyczasie ponownie zastyga.
Wreszcie macha ręką, parska śmiechem i wraca do przedpokoju.
Para na obrazie wystawia twarze na słońce, on zrywa maliny z pobliskiego zagajnika
i kładzie na otwartej dłoni swej lubej,
ona z gracją przyjmuje owoce, przesuwa nieskończenie powolnym,
miękkim ruchem małym owocem po wargach ukochanego.
Ptaki na drzewie piszczą, ćwierkają i sfruwają z gałęzi na gałąź.
Oboje grzeją się w gorących promieniach…
Ona drzemie, on bada konstrukcję jej gorsetu i przygląda się nielicznym chmurkom na letnim niebie – coś jak pastersko dworska idylla.
Para znowu zaczyna się nawzajem rozbierać, oddawać swoje ciała promieniom Słońca…
Uśmiecha się do niego przewrotnie, chwilę pozwala całować i dotykać swoje sterczące piersi a potem klęka przed chłopakiem, pieści jego męskość przez spodnie, droczy się z nim i w końcu, wyciągając język, opuszcza jego pantalony.
Chłopak mówi coś do niej szybkim przerywanym głosem, ona kiwa głową i kontynuuje pieszczoty…całuje jądra, dotyka swoich policzków jego męskością, bawi się i wsuwa go do ust by za chwile prawie zastygnąć w bezruchu. Cudownie ciepłe promienie letniego Słońca smagają delikatnie ich obnażone ciała…
***
autorka wraca do mieszkania,
kamera podąża za nią – dłoń odkłada klucz na półkę,
nagie stopy uwolnione z lekkich butów prowadzą do kuchni,
jej dłonie zamaszystym ruchem opuszczają na kuchenny stół siatkę z zakupami.
Muzyka zmienia się -wesołe ,figlarne dźwięki średniowiecznej, jakby ludowej muzyki
wypełniają mieszkanie na poddaszu.
Dziewczyna idzie pod prysznic – po drodze do łazienki pozbywa się kolejnych fragmentów bielizny –
kamera bierze ją powoli od szyi do łydek i podąża za nimi, widok od tyłu
jej ruchy przypominają powolny strip-tease…
śliczne figi zawisły na drzwiach kabiny prysznicowej,
koszulka i spodnie lądują na pralce.
Rozsuwa drzwiczki prysznica, kamera bierze ją od linii kolan, dłoń pieści kurek z ciepła wodą o kilka chwil za długo – zbliżenie na kurek i przykrywającą go i dłoń o pomalowanych na fioletowo paznokciach zasuwa za sobą szklane drzwi.
jej dłonie błądzą po ciele, aż wreszcie znajdują.
Po minucie dotyka znowu kurka i odkręca go bardziej, zamyka oczy…
woda spada na nią z mocą górskiego strumienia.
Dziewczyna zmienia swoje ustawienie względem tej ciepłej, relaksującej fontanny która obmywa ją raz po raz,
jej ciałem zaczynają wstrząsać dreszcze mimo ciepła…wtedy bierze w dłonie półkule swoich piersi,
pieści i ściska sutki, zaczyna głośniej oddychać, zatracać się w przyjemności aaaahhh…
Dźwięk płynącej wody prawie zagłusza muzykę rozpuszcza włosy i zanurza głowę w strudze spadającej wody, (w tle nadal przytłumione lecz wyraźne dźwięki wesołego folku z kuchni).
Ona ściągnęła już gorset, jej rude włosy związane w warkoczu na plecach, on trzyma ją w ramionach by za chwilę wywinąć popisowy piruet, ptaszki na gałęzi skrzeczą ,zapewne w podziwie.)
Kuca i siada na podłodze kabiny, jej dłonie zaciskają się na wypustkach brodzika,
ciałem wstrząsa seria bezgłośnych dreszczy.
Dziewczyna dochodzi do siebie kilkadziesiąt sekund.
Łapie zachłannie powietrze jak nurek, otwiera oczy, znowu kuca,
opiera się plecami o ciepła mokrą szybę i sięga do kurka by go zakręcić.
Potem wstaje i wyciera się nie bez przyjemności karminowym, włochatym ręcznikiem.
Wiąże go na sobie, zakłada klapki, suszy włosy, wyciera podłogę –
Kamera przed nią gdy idzie do pracowni i najazd na wyraz jej twarzy gdy otwiera drzwi….
Patrzy prosto na sztalugi.
i jego buty zawieszone zawadiacko na gałęzi. Słońce świeci już słabiej ,ptaki cichną.
?!
Kamera miękkim, rozhuśtanym ruchem przemyka po pracowni, wyłuskuje cienie w kątach, półkę z książkami, wraca do obrazu przedstawiającego teraz miejsce po dębem-poszli na spacer ?!
Dopiero po chwili dociera do niej ostrzegawcze prychanie kota:
najazd kamery na lewy róg pokoju :
para siedzi na jej kanapie…
Ona oparta o niego, bawi się warkoczem, bluzeczka rozchełstana na piersiach, policzki zaróżowione.
On wpatruje się z wyrazem kompletnego zdziwienia na twarzy w przedmiot trzymany
w ręce – odtwarzacz mp3 który artystka zostawiła na kanapie.
Goście, goście – myśli nasza bohaterka i podchodzi do nich, uśmiechając się trochę nieśmiało, trochę przyjaźnie – może kilka zdań w staroangielskim ?!
Kot jeży sierść ,stawia ogon i prycha – dziewczyna mogłaby krzyczeć na głos lub tupać w podłogę,
lecz na próżno – oni jej nie słyszą, ani nie widzą.
Chłopak dalej przygląda się podłużnemu przedmiotowi trzymanemu w dłoni z rosnącym niedowierzaniem,
dotyka klawiszy, wtedy jego partnerka całuje go w policzek, przytula go,
siada naprzeciwko niego i bierze jego twarz w dłonie. Całują się namiętnie, potem rozsuwają poły ubrania i pieszczą nawzajem swoje genitalia zupełnie bez skrępowania, jakby byli sami.
Następnie kładą się na kanapie i jak gdy nigdy nic zaczynają namiętne 69…po kilku minutach ( kiedy artystka czuje że robi się już mokra, nie wytrzymuje i zaczyna pieścić się przez sukienkę)
jego dziewczę czuje skurcze na członku parobczaka, wyciąga go z ust,
zlizuje pierwsze gęste białe krople ejakulatu, bierze go na chwilę znowu głęboko do buzi , a on trzyma ją za włosy i zaczyna krzyczeć…
wtedy ona szybko wyciąga penisa z ust, spluwa na swoją dłoń , naciera w ostatniej chwili odsłonięty żołądź rozedrganego ptaka swego kochanka, ten traci kontrolę i wtedy już strzela długimi strugami na rozmarzoną twarz swojej panienki.
i ssą go do końca, a czując jak ciałem kochanka szarpią spazmy. Trzyma jego wiotczejącego penisa w ustach czując równocześnie jego ostatnie, mocne dreszcze rozkoszy….
Artystka podchodzi na pół metra, potem na centymetry dosłownie, patrzy na nich, przesuwa im dłońmi przed oczami –
zero reakcji –
Kot nadal prycha, wtedy czasami dziewczyna na kanapie przekrzywia
nieco głowę jak usłyszała jakiś odległy dźwięk.
Ale para zapada w drzemkę na kilka minut. Potem budzą się prawie w tej samej chwili, przeciągają, ona ściera z twarzy resztki nasienia i uśmiecha się promiennie.
Jak dwoje aktorów na pustej scenie,
bez ostrego punktowego światła które mogłoby zakłócić ich intymność…
jeszcze dobrze widoczni w świetle tego niezwykłego dnia.
Obserwatorka odsuwa się i daje za wygraną -siada przy biurku, może wrócić po aparat do kuchni i pstryknąć ich ?
po chwili jej twarz rozświetla błysk olśnienia -bierze kartkę i zaczyna szybko szkicować.
Wieczorne promienie słońca grają ciepłymi smugami na drewnianej podłodze pracowni.
Kot zapada w czujną drzemkę…
***
z ulgą spogląda na wierzchołki rosłych drzew za oknem – dochodzi 18h.
Jest sama w dużej sali.
Od kilku godzin obserwowała widok na jednym z nich,
mieszkanie na poddaszu,
artystkę z pędzlem poprawiającą swe dzieło i żywy obraz,
na którym bajkowa para mizdrzyła się do siebie wiejskiej letnej scenerii, namiętnie kochała, razem przeżywała głośny orgazm który wstrząsał ich nagimi ciałami, tańczyła…
aż w końcu wstali i jakby wynurzyli się na podłodze pracowni. ( Gdy dziewczyna dosiadła swego ukochanego na kanapie artystki i z zapamiętaniem zaczęła go pieprzyć opadając na jego twardego ptaka, jednocześnie obejmując go czule za szyję, wówczas widząc jej falujące rytmicznie piersi i słysząc głośne jęki dziewczyny dyspozytorka nie wytrzymała i odeszła na kilka minut od komputera, a potem na chwilę przełączyła obraz na uliczny ruch i korki…)
Potem patrzyła z pobłażaniem jak z wyrazem kompletnego zaskoczenia na twarzy obchodzą wnętrze pracowni, ich twarze wyciągnięte jak karykatury, gdy zaglądali do maleńkiej kamerki przed monitorem, potem lustrowali oczami książki na półce, czasami patrząc niewidzącym wzrokiem w stronę kocura który zjeżył się od razu gdy się pojawili i tłukł ogonem w taboret.
Po chwili słyszy męskie mruczenie:
szóstka , dobrze słyszę ? Mam zakłócenia ,coś tam cholera nie łączy, poczekasz chwilę ,podglądaczko ?
Kobieta zastanawia się przez moment, po chwili syczy w odpowiedzi : tak, 6… dziękuję, ale to nic ważnego, naprawdę. Kończę za chwilę, przełączam na autoscan. I dodaje: Udanych wakacji, Ashan. -Asta la vista , Maya – słyszy w odpowiedzi rechot technicznego.
Ścisza swoje ulubione, francuskie internetowe radio,
odsuwa się od ekranu , przeciąga przegubem nad czytnikiem biurka, wstaje zza pulpitu i jeszcze chwilę patrzy na trwająca w oku monitora scenę:
romantycznie wtulona w siebie para odziana w starodawne stroje spoczywa miękko na stylowej kanapie, chyba drzemią teraz…
(wybrzmiewają ostatnie akordy, cichy dźwięk zamykanego fortepianu).
Autor: Alan Raymonde
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!