Wzniosłe uniesienia
Kryształowe Gody (30.06.1996)
Dzień przeplatał się z aurą dnia. Deszcz i chmury na krótką chwilę pozwalały słońcu zajrzeć na ziemię. Pomimo tego ja miałam w sercu radość i zadowolenie. Pragnęłam, aby i on był ze mnie zadowolony i mnie coraz bardziej kochał.
Późnym wieczorem kiedy ja i kochany byliśmy w domu przyszedł Szpagozar, bo razem z ukochanym mieli oglądać mecz piłki nożnej Niemcy – Czechy. Ja natomiast przygotowałam ciasteczka, ubrałam na siebie zwiewną sukienkę w biało czarne kwiaty i towarzyszyłam im, po to, aby im szybciej mijał czas. Naszym toastem w tym dniu było wino z jarzyn, domowej roboty. Lekko podgrzane rozgrzewało ich, lecz jeszcze bardziej moja prowokująca sukienka z pod której delikatnie prześwitywały się moje piersi. Widziałam, że ich wzrok mimowolnie przeszywa moja postać dostrzegając niemalże i to czego jeszcze nie widać. Wiedziałam, że obaj z utęsknieniem czekają na krok, który by ich rozpromienił jeszcze bardziej. Niepokoiło mnie jednak to, że za wiele będzie wina, mimo, iż ma mało mocy, to w większej ilości może bardzo osłabić tak ich jak i mnie a tym samym skłonić i zachęcić do odważniejszych poczynań. Muzyka taneczna pochwyciła mnie do tańca.
Czułam się jakbym występowała przed wyjątkowa widownią i pragnęłam jak najlepiej ukazać im swoje intymne wdzięki. Tańczyłam swobodnie dyskretnie pokazując na moment piersi, kolana i wyżej nagość ud.
Zdarzało się, że i wyżej unosiłam ubranie gdzie spod białych koronkowych majteczek były widoczne czarne włoski okrywające moją najgłębszą intymność. Czułam się dobrze i byłam świadoma wszystkiego co robię. Po prostu miałam na to chęć. Z uśmiechem podchodziłam do ukochanego i całowałam jego usta. Szpragozar siedział na fotelu i czuł się tak jakby ktoś go powstrzymywał. Najdroższy zauważył ten jego stan i wyszedł niby to pod pozorem, że chyba przyjechał ktoś z pracy. Wiedziałam, że to tylko zmyłka, bowiem w ten sposób ukochany chciał zobaczyć jak Szpragozar będzie próbował mnie skłonić do pieszczot, do rozkoszy.
Gdy tylko ukochany zniknął za drzwiami Szpragozar z miejsca wstał z fotela z uśmiechem na twarzy, zaczął całować moje usta a paluszki swojej ręki skierował w szczyt moich ud gdzie rozsuwał włoski okalające kwiat kobiecości. Niestety ciągle napotykał delikatny opor ale to go jeszcze bardziej rosochaciało.
– Bożenko tak ciebie pragnę, te twoje piersi tak bardzo lubię je całować. Mówiąc te słowa dłonie włożył pod sukienkę i obejmował to jedną pierś to drugą.
– Bożenko daj mi wejść w twoje cało, wsunąć go chociaż troszeczkę. Popieścimy się i będzie dobrze tobie i mnie. Chodź usiądź na łózko a ja Ci włożę. Chwilę czekał jakby z radością potem położył mnie po woli na łóżko i gorączkowo wprost dotykał, wtulał się we mnie i gorączkowo wprost dotykał mojej nagości całował ją ustami a w pospiechu szukał wejścia do tego miejsca w szczycie ud aby móc go wsunąć do niej chociaż troszeczkę. Czułam się nawet dobrze, chociaż za wiele podniet raczej nie odczuwałam. Byłam na pograniczu chęci i woli. Moje dłonie zakrywały to wejście do niej a on nadal usiłował i ciągle dążył aby wejść.
– Dlaczego jesteś taka dziwna no daj chociaż troszeczkę dotknąć. Pozwoliłam mu dotknąć i poleżeć na mnie, lecz on coraz bardziej krępował moje ruchy uwolnienia się i pewnie by wszedł, gdyby nie moje stanowcze „nie”. Mimo, że był bardzo podniecony i spragniony to jakoś przestał i próbował z tego wszystkiego ochłonąć. Ja wstałam, założyłam podomkę i w tej samej chwili wszedł ukochany. Z jego przyjścia ucieszyłam się bardzo.
(2.10.1998)
Od samego rana wydawał mi się ten dzień nieco tajemniczy. Zawierał bowiem w moich myślach pytanie – Czy przyjdzie sąsiad, jak to będzie, jak ja się zaprezentuję, jak się ubiorę i jak będę się czuła? Tym bardziej, że z niewielu rzeczy musiałam wymyśleć coś atrakcyjnego a jednocześnie ponętnego. Niemal w ostatniej chwili przyszło mi na myśl abym się ubrała w coś co by dyskretnie okrywało a jednocześnie w pewnym zarysie je odsłaniało.
Pończoszki w rodzaju siateczki i taka też przepaska na piersiach z ozdobną różą. Złota koronka podtrzymująca pończoszki i koronkowa chusta z cieplutkimi opadającymi bezwładnie na moje ciało frędzelkami.
Wszystko to w odcieniach czerni budziło tajemniczość i podniety, dodawało chęci i pewności siebie. Mimo tego czułam się trochę skrępowana kiedy on -sąsiad- przyszedł. Jego wzrok i wzrok ukochanego przeszywał mnie niczym niewidzialna strzała. Siedziałam na wygodnej sofie naprzeciwko ich oczu, które były cały czas skierowane na mnie. Oni siedzieli na ciemno czerwonych fotelach w pewnym stopniu zniecierpliwieni mimo, że raczej tego nie okazywali po sobie.
Szlachetne wiśniowe wino i słodkie ciasteczka zaróżowiały moje policzki i poczułam się wtedy coraz bardziej rozluźniona oraz nieco odważniejsza. Stopniowo zaczęłam rozpinać złotawe guziczki z czarnego żakietu ukazując dyskretnie kolana, skrawek ud i zarysy piersi. Patrzyli na mnie z coraz większym zachwytem i wzrastającą dawką podniet. Pragnęłam ich coraz bardziej oczarować, aby patrzeli tylko na mnie, aby coraz bardziej rozbudziła się w nich chęć ujrzenia mnie bez żadnych fatałaszków. Pomału przybliżałam ich do tej myśli i chwili. W takt pięknych melodii moja postać poruszała się niczym listek na lekko ochładzającym wietrze. Ciemny żakiet w lekkim zawirowaniu spadł na dywan ozdobiony tkanymi kwiatami. Odsłoniłam niewielki zarys mojego ciała. W pewnej chwili odważyłam się i poprosiłam sąsiada aby ze mną zatańczył, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że on tego pragnie. Widziałam to po jego spojrzeniu, jak również pewną dumę ukochanego z tego, że również ktoś inny czuje się oczarowany moją osobą. Najdroższy spoglądał na mnie z lekką zazdrością wobec jego i jakby chciał mnie wchłonąć swoją miłością.
Ukochany zdawał sobie sprawę z tego, że sąsiada krępuje nawet lekkie dotykanie mnie w jego obecności mimo, że zarówno on jak i ukochany dodawali sobie odwagi smakując mocniejszy trunek. Ciągle wyglądali na zbyt spiętych i skrytych w swoich myślach. Kiedy tańczyłam z sąsiadem mój miły nagle wyszedł, jakby dając coś do zrozumienia. Chwila ta wyzwoliła u sąsiada emocje i wzmagające się podniecenie mimo napotykania lekkiego oporu z mojej strony. Wykorzystując nieobecność ukochanego sąsiad zaczął mnie coraz bardziej przytulać, przyciskać, dotykać piersi i bioder. Chciał lepiej ujrzeć i poczuć dłonią ten czarny trójkącik włosków w szczycie moich ud.
Tego pragnął najmocniej i ciągle starał się dążyć do tego z niepohamowaną nadzieją do tego stopnia, że pocił się i czerwienił z podniecenia.
– Ewunia dlaczego ciągle się wzbraniasz nie pozwalasz tak cię pokochać, przecież to takie przyjemne. Przecież wiesz, że ja ciebie bardzo pragnę, powiedz tylko kiedy. Słuchałam tych jego słów z pewna dumą i zadowoleniem zadając sobie pytanie, co we mnie jest takiego i czy to co on mówi wypływa z jego serca. Nagle zgrzyt klamki otwierające się drzwi jakby go sparaliżowały. Dziękując za taniec odszedł do fotela na którym usiadł do odpoczynku znowu tylko z nadzieją lecz w świadomości, że chociaż przez chwilę mógł się pocieszyć intymnością mojego ciała. Przez to był rozpromieniony i podniecony a i we mnie zaczęły się wyzwalać promienie podniet. Wzrastało pragnienie przytulania się i pragnienie pieszczot z ukochanym. Ja w duchu tych podniet tańczyłam i z lekka to odsłaniałam to odkrywałam frędzelkami chusty swoje nagie biodra i w szczycie ud ten intymny czarny trójkącik. Piersi moje nabierały coraz jędrniejszych kształtów i wprost zapraszały do bardziej gorących pocałunków zarówno ze strony ukochanego jak i sąsiada. Jednak między nimi istniała jakby niewidzialna granica, która nie pozwalała iść dalej. Ukochany swoimi spojrzeniami wyrażał głębokie uczucie miłości i jak najgłębsze pragnienie zjednoczenia się ze mną całą duszą i ciałem a jednocześnie jakby czegoś mu brakowało. Kiedy odprowadził spieszącego się sąsiada położył się do łóżka. Ja delikatnie zaczęłam dotykać zakątków jego ciała czując zadowolenie tak swoje jak i z jego strony. On wczuwając się w lekkie rozkoszowanie powoli zabierał je do spokojnego snu. Ja jeszcze chwilkę leżałam przytulona do niego lecz i dla mnie sen ściskał oczy wprowadzając w swoja krainę.
Nad ranem ukochany obudził się jakby rozmarzony i kiedy ujrzał obok siebie mnie całą rozebraną powiedział „jesteś piękna, powabna, kochana, tak cudownie wczoraj wyglądałaś i potrafiłaś nas oczarować, lecz mnie najbardziej. Czułem się jakbym był w cudownej krainie”.
Mówiąc to z uczuciem zaczął mnie coraz bardziej przytulać do siebie a ja do niego. Nasze usta piły słodycz ze źródła serca płynącą na nasze ciała. Czułam delikatne ciepło i zadowolenie pragnąc coraz bardziej jego głębszych pocałunków w każdym zakątku swojego ciała. Nasze pocałunki były coraz namiętniejsze, coraz bardziej przytulaliśmy się do siebie w pragnieniu odczucia smaku pełnego zadowolenia. Jednocześnie rozkoszowaliśmy się wzajemnie najczulszymi zakątkami na naszych ciałach niczym nie skrepowanych. Ukochany wnikał głęboko swoim języczkiem między włoski mojej cipuni a ja swoimi ustami ssałam jego męskość. Sapałam i pociłam się z zadowolenia czując przy tym pulsowanie w szczycie moich ud i zbliżający się orgazm. Czułam ogromne podniecenie i długo nie mogłam wytrzymać on również był u szczytu. Kiedy rozsunęłam nogi on wszedł we mnie i przeżyłam to do czego oboje dążyliśmy odczuwając w swojej cipuni ten miłosny płyn który wtrysnął we mnie w szczycie naszej rozkoszy. Poczułam ukojenie i uspokojenie.
(30.10.1998)
Dzień był ponury skąpany w strugach deszczu. Za oknem było słychać tylko szum wiatru i szelest liści, gdzie krople wody niemal zasłaniały widok. Mimo tego co jakiś czas nasłuchiwałam i wyglądałam czy nie idzie nasz osobisty przyjaciel sąsiad. Wiedziałam już wcześniej iż ma przyjść, aby złożyć życzenia ukochanemu z okazji imienin i z tej racji, że obronił pracę magisterską. W domu było cieplutko i miło. Jako, że robiło mi się gorąco weszłam do wanny aby nieco ochłodzić się i spojrzeć na swoje nagie ciało.
– Czy naprawdę jest tak podniecające i powabne pięknem nagości do tego stopnia, że wzbudza miłosne pragnienia? Leżałam przez chwilę zamyślona patrząc na zwierciadło przeźroczystej wody. Nagle usłyszałam głos – przyszedł już. Poczułam jakby przeszywający mnie na wskroś dreszcz. W jednej chwili otuliłam się cieplutkim ręcznikiem, aby po chwili założyć na siebie czerwoną mini spódniczkę a na górną część ciała delikatny prześwitujący biustonosz w odcieniu czerni jak też różową haftowaną bluzeczkę, która lekko podtrzymywała się na ramiączkach. Jakby lekko ożywiona weszłam do pokoju i w lekkim profilu usiadłam na skraj łóżka.
Ich wzrok przeszywał mnie niemal na wskroś jednak to sprawiało, że czułam się raczej luźno dobrze. Stuliłam kolana lekko jedno do drugiego tym samym jeszcze bardziej odsłaniając udo jak i nieco bioderka.
Wiedziałam, że pomału rozniecam w nich płomyk zadowolenia, który chciałam aby się rozniecał. Oni z racji imienin ukochanego wznieśli kolejny toast a ja usiadłam na krześle przy ławie pomiędzy nimi obojga. Powoli zaczęło opadać ramiączko mojego biustonosza z lewego ramienia jakby chciało prędzej uwolnić moją pierś w prześwitującej koronce.
Jej zarys zaczynał być coraz wyraźniejszy a środek z pomiędzy ciemniejącej otoczki zaczynał z racji mojego podniecenia rosnąć. Kiedy wyszedł na chwilę ukochany, sąsiad nie mógł się powstrzymać. Uwolnił moje piersi z biustonosza i ustami obejmował moje sutki a dłońmi namiętnie je masował. Nie mogąc się nacieszyć trochę też całował moje usta a palcami dłoni szukał wejścia do mojej cipuni, niemalże błagalnie prosząc. – Ewunia pozwól mi się bardziej popieścić z Tobą, pocałować, pozwól, że chociaż trochę w ciebie wejdę. Mimo, że jego słowa były tak gorące ja jednak wolałam zachować delikatny dystans, on mimo woli też. Bał się, że nagle może ktoś wejść a kiedy wszedł ukochany on momentalnie usiadł na fotelu z trudem wstrzymując szybki oddech. Zauważył to mój miły i dla rozluźnienia nalał po lampce wiśniowego wina.
Poczułam jeszcze większe ciepło i rosnącą chęć ukazania całej siebie w nagości. Wyszłam więc do kuchni zdjęłam majteczki oraz biustonosz i w tym co byłam wróciłam do nich.
Kiedy spoglądałam na nich, moje piersi jeszcze bardziej zaczynały się podnosić a mini spódniczka podsuwała się coraz wyżej. On po raz pierwszy na oczach ukochanego odważył się mnie dotknąć. Jego ręka powoli przesuwała się po moim kolanie wędrując coraz wyżej. Ustami chciał całować moje usta i piersi. Przeszywały mnie lekkie dreszcze podniecenia, lecz ja chciałam całować mojego ukochanego czując jego ciepły oddech na swoich ustach. Wyszłam więc na chwilę, aby przepasać swoje biodra jedynie rąbkiem chusty, którą luźno zawiązałam na lewym udzie. Światło lampki delikatnie wtajemniczało i igrało z cieniem i blaskiem padającym szczególnie na odsłaniające się ramię z pod luźnego i opadającego ramiączka a supeł chusty powoli osuwał się w kierunku dywanu po którym stąpałam swoimi bosymi stopami. Kiedy wstałam z krzesła aby odczuć słodkość ust ukochanego wszystkie dyskretne fatałaszki spadły z mojego ciała ukazując moją nagość w pełnej niczym nie skrepowanej krasie. Z zadowolenia zaczęłam przytulać się do ukochanego a on z radością obejmował mnie i się cieszył. Rozbudzające dotyki ukochanego jeszcze bardziej mnie podniecały i dodawały odwagi oraz chęci. Wzrok sąsiada padał z coraz większą pożądliwością na moje wijące się nagie ciało. Wiedziałam, że ten widok go rozbraja i z ledwością może opanowywać swoje podniecenie, że chciałby rozkoszować się i pieścić całe moje nagie ciało. Brakowało jemu jednak jeszcze trochę odwagi, Aby poczuł się jeszcze bardziej rozluźniony podeszłam do niego i pochyliłam się ukazując tym samym nagie swoje piersi naprzeciwko jego twarzy.
Zsunęłam się nieco i zaczęłam całować jego usta, gdzie swój języczek wsuwałam w jego usta i manipulowałam nim w jego ustach. On w tym czasie obejmował moje piersi drażnił je masował brał na krótką chwilę do swoich ust i nieco wsuwał swoje palce do mojej różyczki okrytej włoskami ciemnego zarostu. Czułam pulsowanie i okalające ciepło na całym swoim ciele. Na jego skroniach pojawiły się krople potu a policzki zaczerwieniły się od narastającego podniecenia. Z ledwością próbował panować nad samym sobą. Dyskretnie otaczał nas wzrok ukochanego w jego myślach budziły się marzenia zadowolenie i duma z tego co widzi na własne oczy. Podeszłam do niego i swoim jestestwem namiętnie przytuliłam się i całowałam.
Ubrania ukochanego drażniącym dotykiem wzmagały we mnie odczuwanie podniet a kiedy wziął mnie delikatnie w objęcia i położył na plecy na rogu łóżka jeszcze bardziej owe podniecenie wrosło jeszcze bardziej.
Języczek ukochanego wędrował po czarnych włoskach na mojej cipuni i z lekka wtapiał się głębiej pomiędzy te włoski. Ukochany wiedział, że to widzi sąsiad, lecz wręcz to dodawało mu odwagi. Czułam się dobrze a jednocześnie nieco dziwnie. Zdawało mi się, że jesteśmy aktorami w szczególnej scenerii, aktorami których łączy miłość.
(2.01.1999)
Niemal cały dzień miałam w sobie jakiś lęk przed nadchodzącą nocą. Czułam wyzwalające się myśli i odczucia, które były jedocześnie zachętą i sprzeciwieniem dla mogących nastąpić chwil. Przypominałam te nasze szczególne noce z ukochanym w których był z nam ten nasz sąsiad. Każda z takich nocy miała swój niepowtarzalny urok, który jeszcze bardziej jednoczy moje serce z sercem ukochanego. Chociaż czasami są one dla mnie trudne do zrozumienia, to coś w nich jest, coś co pochłania nasze dusze i ciała dając niezwykłą intymność nie do wyrażenia słowami.
Obecność sąsiada tej nocy zachęcała mnie do zaprezentowania się w pięknej kuszącej sukni z pod której uwalnia się niemal każdy elementarny kształt mojego ciała ukazując niezwykłą intymność. Bardzo się ucieszyłam i cieszę się, że dla mnie ukochany ją sprezentował. Kiedy nałożyłam ją pierwszy raz czułam się zaszczycona i zachwycona. Chciałam, aby sąsiad również mnie w niej zobaczył. Noc była jasna i cicha a lekki promień księżycowego blasku przedostawał się do pokoju przez zasłonięte żaluzje. Choinka przybrana kolorowymi światełkami i lampka z migającymi barwami tęczy zaczęły wydobywać ich wyzwalające spojrzenia w moją stronę. Szczególnie zaś oczy sąsiada na nie odsłonięte jeszcze moje kolana i uda.
Czułam to wyraźnie a kiedy usiadłam bliżej ławy naprzeciwko ich, jego ciepła dłoń powoli zaczęła przesuwać się po mojej nodze podsuwając coraz wyżej sukienkę.
Ja jednak dyskretnie i z lekkim skrępowaniem starałam się zatrzymywać jego dłoń mimo, że czułam wzrastające mrowienie z racji podniecenia. Na twarzy ukochanego rysowała się lekka zazdrość, duma i zadowolenie. Ukochany wprost nie mógł się doczekać kiedy ja wreszcie ukażę się w czarującej sukni. Wyszłam więc do kuchni zdjęłam biustonosz i skromne majteczki a na gołe już ciało nałożyłam długą wąską i dokładnie przylegającą do ciała sukienkę z ponętnym rozcięciem na jej lewym boku. Jej cienkie ramiączka krzyżowały się na plecach i odsłaniały nagie ramiona. Lekkie króciutkie bolerko i długie rękawiczki dodawały wszystkiemu uroku i tajemniczości.
Zadowolona weszłam do pokoju poruszając się to w jedna to w drugą stronę. Usłyszałam czułe i wzruszające słowa pod moim adresem „jesteś piękna cudownie w niej wyglądasz aż sam jestem więcej jak zaskoczony” Mnie się też podoba taką właśnie chciałam mieć. Czułam się rozluźniona i radosna. Melodie dodawały mi chęci do tańca. Zaczęłam taneczne prowokacyjne pląsy wzbogacając w nich zachwyt i kumulując wzmagające się podniecenie. Dla lepszego humoru wypiliśmy po kieliszku i Szpragozar z uśmiechem na twarzy zaczął ze mną tańczyć. Mimo, że dawno tańczyłam nadzwyczaj dobrze nam to wychodziło.
– Nie mogłam tańczyć na Sylwestra to chociaż teraz mogę – powiedziałam. Jako, że melodia była dość szybka prędko też krople potu pokazały się na policzkach zarówno u niego jak i u mnie. On się więcej zmęczył i musiał chociaż trochę odsapnąć a ja mimo to chciałam tańczyć. Wzięłam więc ukochanego tak aby poczuł się ze jesteśmy na prawdziwym balu. Przytuleni do siebie z radością tańczyliśmy. Z jego strony usłyszałam słowa:
„Bardzo mi się podobasz, tak bardzo cię kocham, jesteś moją radością miłością, moim życiem. Jestem z ciebie bardzo dumny” Te słowa jeszcze bardziej radowały moje serce i dodawały pewności siebie. Zmęczenie jednak i mną zawładnęło, chciałam więc też trochę odetchnąć więc oparłam się o krzesło a przy okazji zachęcająco odsłoniłam kolanko. Wtedy pierwszy raz odważyłam się powiedzieć: nie wstydzę się swojego ciała i jestem dumna ze swojego zarostu a czasami lubię prowokująco się rozebrać.
Zrozumiałam, że powinnam docenić swój wygląd i siebie samą. Kiedy ponownie zaczęłam tańczyć to coraz bardziej było mi ciepło. Zdjęłam więc bolerko i delikatnie zsunęłam ramiączka na ramieniu tak, ze pierś wymykała się zza sukienki. Szpragozar uśmiechnął się i z radością zaczął ją dotykać.
– Och jakbym chciał ciebie tak pokochać popieścić, pragnę ciebie wiesz o tym. Po tych słowach zaczął całować moje usta i przytulać mnie do siebie. Nagle poczułam wytrysk w mojej cipuni więc nic nie mówiąc szybko wyszłam. Musiałam trochę ochłonąć, lecz niebawem wróciłam aby ponownie cieszyć się i tańczyć. Czułam się tak jakoś swobodnie i bez skrępowana pomimo iż sukienka powoli opadała w dół odsłaniając moje ciało. Było mi coraz cieplej i przyjemniej. Jego dłonie przesuwały się niemal wszędzie a ja wiłam się prowokująco niczym rajski wąż oplatając szyję Szpragozara. Wessałam się w usta smakując smak jego rozkoszy, lecz ukochany jeszcze bardziej wzmagał we mnie podniety, wyzwalając jeszcze większą rozkosz.
Czułam jego języczek w moich ustach a dłonie na piersiach. Palce ukochanego rozsuwały moje czarne włoski po to aby języczek mógł wsunąć się pomiędzy je. Ukochany całował moją cipunię widząc jak z rozpalenia porusza się moje ciało i bioderka. Byłam cała w ogniu podniecenia.
(3 IX 2000 niedziela godz. 4)
Budzący się świt i rozświetlone lampy miasta wpadały poprzez duże okno do pokoju tworząc półcień stwarzający dyskretny nastrój. Z za zamkniętych drzwi słychać było nieco przytłumiony odgłos radosnych nagrań disco. Kilka osób radowało się i tańczyło na czas wieczoru kawalerskiego. Wśród nich byłam i ja oraz solenizant wieczoru Krzysiek. Ostatnia taka jego noc wzbudzała w nim zadowolenie i jednocześnie jakby przerażenie którego nie chciał odczuwać. Z lekkim onieśmieleniem poprosił mnie do tańca i delikatnie objął moje ramiona. Melodia ujęła nas w lekkie ukojenie a jednocześnie dodawała radości życia.
Powoli wprowadzał mnie przez uchylone drzwi do przedpokoju, gdzie bardziej i czulej przytulił mnie do siebie cicho mówiąc do mnie.
Bardzo mi się podobasz, aż szkoda że… Domyśliłam się o co mu chodziło jednak nic nie powiedziałam. Odczułam, że on chce być chociaż ten jeden wieczór tylko ze mną. Mimo iż mówiłam – NIE – pozwoliłam się zaprowadzić do drugiego pokoju, gdzie większa przestrzeń niby kryla nas w naszych myślach a szeroka narożna kanapa wprost zapraszała nas do siebie. Tańczyliśmy przytuleni do siebie w rytm melodii.
Jego dłonie z wolna przesuwały się w do dołu z ostrożna dotykając moich bioder. Czułam delikatne drżenie które coraz bardziej wzrastało, mimo tego ciągle mówiłam NIE, NIE może ktoś wejść. A on „Tak chcesz tego, widzę to chcesz, chcesz.’’ Wymawiał to cicho z takim pragnieniem jakby wyobrażał sobie rozkoszne chwile. Lekko skłonił mnie do siebie siadając na miękkiej kanapie. Spoglądał prosto w moje oczy widząc, że odczuwam jego pieszczoty. Jego usta poczuły mój smak i wzmagały w nim coraz większe rozpalenie i śmiałość a przecież był ode mnie młodszy o 13 lat. Nikt nas nie widział tylko duży kudłaty pies – jego szczery przyjaciel i pracownik Dolar, niczym zawstydzony pomrukiwał prosząc aby go pan wypuścił. Obok na wersalce w zamglonym śnie oddalał się lecz był obecny kochany mężuś, który mógł tylko śnić a może też nieco słyszał. W myślach i uczuciach był on właśnie ze mną, nawet w takiej chwili kiedy Krzysiek próbował mnie zdobywać.
Autor: Tadeusz
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!