W czwartek jak zwykle była po kolacji potańcówka. Orkiestra dobrana z uczniów rżnęła jak w remizie
. Oczywiście co chwila koncert życzeń i „Historia pewnej znajomości”- ale to już w chwili przerwy w grze orkiestry, przez radiowęzeł. Tańczyłem oczywiście z Grażyną, niedawno poznaną koleżanką Maćka który poderwał najbardziej umalowaną kremopudrem na obozie Alicję. Grażyna była zgrabną brunetką o ciemnych włosach, lekko piegowata, mieszkała na Żoliborzu. Ponieważ oboje tańczyliśmy tak sobie, więc rytm jak w tangu (to akurat umiałem) i jakoś tak wyszło, że ja przytuliłem nieco mocniej. Nie zaprotestowała.
Poczułem nieco podniecenia, więc prawą dłonią na jej plecach przycisnąłem ją jeszcze bardziej…znowu bez protestu.
Tańczyliśmy jakiś czas, potem przerwa w tańcu i znowu jakieś kawałki na raz-dwa. Grażyna już nie protestowała na przytulanie ani na dotykanie twarzą do jej policzków (od czasu do czasu). W pewnej chwili dotknąłem prawym kolanem jej uda…znowu bez protestu, ale spojrzała na mnie jakoś tak dziwnie.
– Gniewasz się?
-Nie…..
Wtedy lekko docisnąłem nogę a, że już mi nieco stanął, musiała to poczuć i ścisnęła mi mocnej rękę, więc wsunąłem nogę bliżej między jej uda i docisnąłem do jej brzucha. Musiała to poczuć, bo jej biodra przywarły do moich. Chwilę tak tańczyliśmy, Grażyna ściskała mnie za rękę, ja przyciskałem z kolei dłoń na jej plecach. Chwilę przywarła do mnie piersiami, ale spojrzała na boki i odsunęła się.
– Patrzą ?- spytałem.
-Chyba tak.
-Grażyna, a jak byśmy się urwali na przepustkę do Warszawy? Moi starzy wyjeżdżają na działkę, w sobotę po południu ,brat jest na wakacjach, starzy wrócą niedzielę jak zwykle, moglibyśmy spokojnie iść do kina?
-Kiedy byś chciał?
-Pewno na sobotę da się załatwić przepustki to w niedziele byśmy pojechali rano. Po śniadaniu będziemy wiedzieli, tylko trzeba szybko zgłosić i gdzieś ubrania normalne przemycić.
-Dobrze, w niedzielę pojedziemy. To mówiąc uśmiechnęła się, i jeszcze raz do mnie przytuliła. Musnąłem ustami jej policzek. Chyba się jej podobało, bo ścisnęła mi rękę.
Rano wyjechaliśmy autobusem, przed tym przebierając się w lesie z tych koszmarnych mundurków.
Oczywiście Grażyna poszła za jakieś gęste krzaki, ja też. W autobusie trzymałem ją za rękę, nie wyrywała się. W Warszawie na pętli złapałem taksówkę, spojrzała zdziwiona, ale wsiadła i dojechaliśmy do mnie do domu.
-Grażyna, jak chcesz się wykąpać albo wziąć prysznic, to łazienka wolna. Ja zrobię herbaty.
-Dobrze, chętnie, gorąco było w tym 146. Poszła do łazienki i po dobrym kwadransie wyszła niosąc w ręku jakieś fragmenty ubrania, ale była w sukience, spodnie i bluzkę niosła w ręku. Na stole stały już dwie szklanki z herbatą (z fusami, jak wtedy) i cukierniczka.
-Teraz ja.
Poszedłem do łazienki i wykąpałem się szybko. Wyszedłem ubrany, ale bez slipów, tylko w spodniach i koszuli.
Grażyna siedziała na tapczanie, piła herbatę i wertowała Playboya który zostawił nieopatrznie mój brat. Fragment niedopiętej sukienki na dole pokazywał kawałek jej uda.
-Podoba ci się?
-Ładne te aktorki, o zobacz Tyszkiewicz. Nie wiedziałam, że ona sobie robi takie zdjęcia. W
Popiołach miała duży dekolt a tu bez…jaki ma duży biust.(autentyczne).
-Czy byś się tak sfotografowała? spytałem. Zaczerwieniła się trochę, ale odpowiedziała:
-Tak całkiem to nie, ale tak jak tu, ooo-pokazała dziewczynę zasłaniającą sobie dół brzucha ręcznikiem i piersi ręka, ale tak, że było widać prawie ich brodawki.
-Szkoda, że nie mam aparatu z filmem, zresztą, kto by wywołał te zdjęcia? Ten mój Druh to atrapa.
– A może się zabawimy w fotografa?
– A jak?
– A ty będziesz udawał., ze mnie fotografujesz, a ja będę ci pozowała?
-Chcesz?
-Tak.
Wziąłem aparat i wycelowałem w nią. Obróciła się nieco stojąc przed tapczanem, podniosła rękoma włosy, udawałem, ze robię zdjęcia.
Grażyna rozpięła guziki sukienki, odwróciła się tyłem do mnie, widziałem, że rozpina sukienkę, odwróciła się bokiem wysuwając jedną nogę do przodu, widziałem spory kawałek jej uda. Zaczął mi stawać. Obróciła się szybko dookoła w rozpiętej sukience, tak że mignęły jej piersi.
-A trochę opuścisz sukienkę?
Wyjęła ręce z rękawów i opuściła sukienkę do pasa, ale znowu stała tyłem i widziałem jej opalone plecy z białym paskiem…
-Masz biały pasek na plecach.
-Acha.
– Z przodu też?
-Tak trochę, opalam się na balkonie.
-Odwrócisz się?
Odwróciła się i zasłaniając piersi stała przodem do mnie patrząc na aparat, ale chyba coś zauważyła u mnie pod spodniami bo nieco odsłoniła piesi.
-Ładnie, ty też masz ładny biust…a więcej?
-Ale mniejszy…a chcesz go zobaczyć?
-Pewnie.
-Ale ty też.
– Co ja też?
-Zdejmij koszulę.
Zdjąłem koszulę a ona opuściła ręce. Pokazała piersi, z pięknie sterczącymi brodawkami.
-Zdejmiesz ją?
-Tak, to mówiąc zrzuciła zupełnie sukienkę. Była naga. i wyciągnęła ręce nad głowę, przeciągając się jeszcze raz. Jej piersi nieco się podniosły, ale dumnie sterczały. Pod brzuchem miała czarne włosy. Zasłoniła się rękoma. Czułem, że mi stoi i to nieźle.
– Grażyna?
-Tak?
-Nie wstydzisz się?
-Nie, ja też chcę cię zobaczyć nago. Bardzo.
Stała i patrzyła na mnie jak zdejmuję swoje spodnie. Jak zdjąłem, przytrzymałem członka ręką..
-Zabierz rękę.
-Ty obie….
-Chcesz GO zobaczyć?
-Tak, bardzo….jeszcze nie widziałam tak naprawdę…opuściła ręce i podeszła do mnie. Patrzyła chwilę na sterczącego członka i dotknęła go dłonią.
-Jaki duży…
Objąłem ją tak, że czuła członka pod swoim brzuchem. Popatrzyła na mnie i lekko rozchyliła usta a wtedy zacząłem ją całować.
Wsunąłem nieco język, otworzyła usta szerzej i oddawała pocałunki coraz gwałtowniej i mocniej. Jej ręka powędrowała w dół i objęła mojego członka, ściskała go gniotła, ja całowałem jej szyję, przesunąłem ręką z pleców na jej pupę, tak że środkowy palec miałem między jej pośladkami. Były twarde i wspaniałe w dotyku. Drugą ręką wziąłem członka razem z jej dłonią i dotknąłem jej warg…lekko wsunąłem. Była śliska, naparła na mnie mocniej, członek wszedł głębiej między jej uda i wargi, ruszałem nim tak, że wkrótce był cały śliski a jej cipka mokra. Przyciskałem jej pupę tak, że członek cały czas był między jej udami, jej wargi już się otwierały. Grażyna tez ruszała biodrami, było coraz lepiej.
-Oooooo, rób tak, wspaniale, taki twardy…..całowaliśmy się dalej.
Jej piersi napierały na mój tors, ale odsunąłem się trochę, opuściłem głowę i zacząłem je początkowo lizać całe, stopniowo zbliżając się do brodawek. Te były już sztywne. Jak poczuła, że okrążam je językiem ji całuję i ssam, wyprężyła się nieco do tyłu, nie puszczając z ręki członka. Cofnęła się do tyłu i usiadła na tapczanie. Patrzyła na członka i trzymała go cały czas w ręku przesuwając po nim palcami. Odsunąłem napletek do końca….głowica była bardzo duża. Przysunąłem ją do jej piersi i dotknąłem brodawek.
-Aaaaa, jakie fajne- śliski czubek gładził jej brodawki, patrzyła z zadowoleniem. Zaczęła robić to sama trzymając członka. Lekko popchnąłem ja do tyłu.
-Co robisz?
-Zaraz zobaczysz.
Położyła się na tapczanie na wznak. Uklęknąłem prostopadle do niej i zacząłem ją całować w usta, szyje, piersi dokładnie ssąc brodawki i stopniowo zbliżając się do dołu brzucha.
Mój członek dotykał jej bioder, zostawiał lepkie ślady, więc wzięła go w rękę i znowu głaskała uściskała, pociągnęła napletek do końca i patrzyła na czubek. Jak poczuła mój język na dole przy włoskach, zsunęła nogi, więc całowałem jej uda i włoski próbując rozsunąć jej nogi.
Piotrek, co ty robisz, zabrzmiało to bardziej jako próba oporu, ale niezbyt przekonująco.
-Zobaczysz.
I udało mi się rozsunąć jej nogi. Miała bardzo zarośniętą cipkę, ale lekko rozwartą. Dotknąłem palcem. Zaraz się zrobił lepki od śluzu, Grażyna była bardzo podniecona i oddychała miarowo cos mrucząc. Zbliżyłem usta do jej warg, pocałowałem. W tym momencie jej uniosła kolana i jej uda rozjechały się na boki zupełnie. Polizałem jej wargi. Westchnęła:
-Jeszcze mnie tam całuj….
-Lizać też?
-Taaak, liż i całuj mnie całą……
Lizałem jej wargi, potem zacząłem lizać łechtaczkę, ta zrobiła się duża, różowa, dalej ssałem jej cipkę i wsuwałem do środka palec, głaskałem jej druga dziurkę, aż jęczała:
-Oooooo, taaaak, taaak, całuj tu, teraz mocniej, wyżej, liż……..Nagle podniosła się i powiedziała:
-Włóż mi go do środka.
-A chcesz mieć dziecko?
-No co ty, nieee.
To posłuchaj. Który to dzień twojego cyklu?
-Trzynasty…
-To przecież jak bym ci włożył, to pewno za dwa tygodnie byłabyś matką…..(przydała się lektura Van der Velda w czasie zbiórki makulatury w szkole..)
-Niiieee.
-Znasz takie słowo „petting”.
-Nie, a co znaczy?
-To, że można się pieścić aż do końca, ale nie wkładać do dziurki, to może tak?
-To zrób mi tak.
Powróciłem do jej cipki i znowu ja lizałem i ssałem, palcem masując jej środek, jedna ręką bawiąc się jej piersią.
Aż w pewnym momencie jej nogi rozjechały się jeszcze bardziej na boki, zadarła je i zaczęła głośno jęczeć:
-Taaaak, taaaak, jeeeszcze, poliż……włóż palec…oooooo.aaaaa, wspaniale…….ja zwariuję ….
Uniosła biodra nagle i opadła na tapczan. Jej piersi były pokryte potem, miała rumieniec na twarzy, szeroko otwarte usta wciągały powietrze.
-Jesteś cudowny, chciałam się do ciebie poprzytulać już na obozie, ale dopiero jak tańczyliśmy poczułam, ze chce być z tobą tak jak dzisiaj.
Leżałem obok niej i nic nie mówiłem. Grażyna uniosła się na boku i popatrzyła na mojego członka.
-Dalej jest wielki, co mam zrobić?
-Pocałujesz go?
-No, nie wiem, nigdy tego nie robiłam…..widziałam na zdjęciach, podglądałam bo tata sobie przyniósł do domu, myślał, ze nie wiem.
Nachyliła się na moim brzuchem i objęła członka dłonią. Ścisnęła go, pociągnęła dłonią na dół i odsłoniła bardziej się główka z kropelką śluzu.
Grażyna pocałowała go z boku, przechylając aby się dostać do dołu brzucha. Początkowo całowała obok na dole, liznęła parę razy, wreszcie zaczęła lizać od dołu, ale nie ruszała główki. Druga ręka bawiła się kulkami. Skierowałem dłoń na dół i dotknąłem jej ust, lekko je otworzyła wtedy wsunąłem tam palec…….
-Chcesz żeby wzięła do buzi?
-Mmmmmmmm.
-Zaczęła lizać główkę i poczułem jak otwierając usta, powoli wsuwa sobie członka do buzi, przytrzymała…..
-Podoba ci się ?- wyjęła na chwilę z buzi:
-Tak, dobrze ci?
-Taaak.
Trzymała go w ustach, więc zacząłem delikatnie ruszać biodrami, tak, że członek wysuwał się i wsuwał do jej buzi.
Był lepki od jej śliny i własnego śluzu. Trzymała go mocniej i starała się wsunąć aż do gardła. jej dłoń na kulkach ściskała je mocniej….członek zrobił się bardzo twardy. Czuła to i ssała coraz mocniej.
-Grażyna, bo poleci-powiedziałem.
-Co? spytała na chwilę wysuwając go z ust.
-Biały krem…..
-Chcę to zobaczyć.
-To jeszcze trochę go popieść.
Lizała i ssała coraz to mocniej, starałem się kierować jej ręką aby ślizgała się po członku aż poczułem że już leci-odsunąłem jej głowę do góry, ale wtedy trysnęło jak z fontanny na jej buzię, piersi, ręce…..Patrzyła jak urzeczona:
-Ojej, ale tego dużo.
Podałem jej ręcznik.
-Idź do łazienki i dokładnie się umyj.
-Może razem?
– To idziemy.
W wannie oboje się namydliliśmy i spłukaliśmy. Było trochę ciasno i ocieraliśmy się o siebie. Grażyna co chwila patrzyła na mojego członka i dotykała go niby niechcący. Zacząłem pieścić jej piersi.
-Chcę, żeby znowu był duży…
Już od tych słów lekko się podniósł.
-Ooooo, rośnie, powiedziała i uklękła w wannie. Zaczęła go całować i lizać, trzymając dwoma rękoma……
Autor: Karaya.
Opowiadanie na dobranoc.
Kamil pomyliles pojecia nie uzywaja tylko chetnie czytaja. Ramon.
Bardzo ciekawe wspomnienie, chociaż nigdy bym nie przypuszczała, że taki portal ma czytelników w tak zróżnicowanym wieku…fajnie ;)
Wybaczcie, że się pytam ale dzisiaj jest wtorek i nie ma jeszcze żadnego nowego opowiadania. Co się stało?
Właśnie się pojawiło ;) miłego czytania!