W jednej chwili straciłam wszystko. Wymarzoną pracę, o którą długo zabiegałam, i kochanego chłopaka. Na szczęście miałam odłożone pieniądze, jedyne oszczędności jakie posiadałam. Praca zawsze się znajdzie. A chłopak? zwykły drań i dupek. Potraktował mnie jak lalkę, jak zabawkę, która się znudziła i można ją rzucić w kąt. Nie mam dzisiaj na nic ochoty. Jedyne co mi przychodzi do głowy to iść do baru i zalać się do nieprzytomności, chociaż na chwilę zapomnieć o tym co się wydarzyło. Jutro nie muszę wstać wcześniej do pracy, bo nie pracuję. Nie muszę wyglądać jak zakonnica, bo przy nim zawsze musiałam mieć wszystko maksymalnie zasłonięte.
Zakładam więc najlepszą bluzkę jaką mam, z dużym dekoltem pokazującym wyraźne krągłości. Jest dość krótka więc odsłania również kawałek brzucha. Do tego krótką mini, która opina pośladki. Do tego szpilki. Wychodzę z domu i kieruję się w stronę baru stawiając pewne kroki.
Idę chodnikiem, na ulicach hałas i zapach spalin unoszący się w powietrzu. Mijam zakochaną parę obłapiającą się publicznie, aż mdli mnie na ich widok. Spoglądam na nich z zażenowaniem jednak nie robi to na nich żadnego wrażenia idą dalej obściskując się i pokazując jak bardzo się kochają.
Kroczę dalej i na szczęście nie spotkałam więcej zakochanych pokazujących to całemu światu.
Docieram do baru, wchodzę i co widzę? Mój były, przygruchał sobie jakąś nową panienkę. Długonogą blondi. Zerwał ze mną bo nie byłam blondynką? Co ona ma czego mi zabrakło? A może to jemu brakło, rozumu. Takie kobiety jak ona, zabawią się, wyciągną kasę i zostawią. Wygląda na taką, która szuka jedynie sponsora. Ale teraz to nie jest istotne, nie jesteśmy razem więc nie obchodzi mnie to. Siadam przy barze i zamawiam drinka. Ludzie zaczynają się schodzić, robi się coraz bardziej tłoczno. Wypijam następne drinki. Podbija do mnie koleś, wygląda jak wzorowy uczeń. Grzyweczka na bok, okularki prawie jak by uciekł z egzaminu maturalnego.
– Cześć, co tak piękna kobieta robi w barze sama? – myślał, że zaliczy? to się grubo pomylił.
– Nie widać? może nie mam ochoty marnować czasu na facetów, którzy chcą się zabawić i zostawić? Odczep się.
Spojrzał na mnie i otworzył usta ze zdziwienia.
– Wyraziłam się nie jasno? Spadaj.
Odszedł, parsknęłam śmiechem i zaczęłam sączyć drinka. Nasze spojrzenia się krzyżują. A niech mnie! zauważył, że patrzę jak obłapia tą panienkę, która na widok sporej sumy banknotów rozłoży każdemu nogi.
A on jeszcze bardziej zaczyna się do niej przystawiać, dotyka ją do uda, piersi. Ta nie pozostaje dłużna, również zaczyna się do niego mizdrzyć.
Odwracam wzrok, bo nie mogę znieść jego bezczelności. Zauważam, że jakiś koleś spogląda na mnie i uśmiecha się, odwzajemniam uśmiech i z powrotem odwracam się do baru z myślą, żeby tylko nie podszedł. Jednak spełniają się najgorsze obawy. Podchodzi.
– Cześć, obserwuję cię od pewnej chwili wyglądasz na zdenerwowaną. Może drink pomoże ci się rozluźnić?
Z chęcią zgadzam się na kolejnego. Wygląda ciekawie, ciemny blondyn, włosy postawione na żel, obcisła czarną koszulka na grubych ramiączkach, pod którą skrywa wyćwiczone ciało. Spodnie opinają jego nogi co podkreśla to, że jak na faceta ma ładą figurę. Zmieniam zdanie na jego temat.Teraz były patrzy na mnie, jak by ukuła go zazdrość, że też mogę spodobać się jakiemuś innemu mężczyźnie.
Zaczyna bardziej kleić się do niej. Postanawiam przyłączyć się do jego gry. Kokietuję przystojniaka, który postawił mi drinka, dotykam go czasem do ramienia czy uda podczas rozmowy, śmieję się i naprawdę jestem zadowolona. Widzę, jak tamten zielenieje z zazdrości. Marszczy czoło i pociąga spory łyk piwa. Mam satysfakcję.
– A ty, co robisz sam w barze? Też ciężki dzień?
– Tak, wpadłem odpocząć po ciężkim dniu pracy.
– Zupełnie jak ja. Tylko, że już nie pracuję, zostałam zwolniona, do tego zostawił mnie chłopak, który stara się wzbudzić we mnie zazdrość wyrywając tą blondynkę, więc jest co oblewać!
Zaczynam się śmiać. On mi wtóruje.
Nagle jego ręka spoczywa na moim kolanie i przesuwa się ku górze. Przechodzi mnie dreszcz, miły dreszczyk emocji.
Zauważam, że były ciągle nas obserwuje i interesuje się tym co robię. Nie ładnie, mamusia nie nauczyła go, że to nie jest grzeczne gapić się ciągle na kogoś i robić dziwne miny.
Również zaczynam dotykać mojego towarzysza, przesuwam ręką od policzka po guzikach koszuli i opuszczam rękę na jego udo. Uśmiecha się do mnie.
– Robi się coraz bardziej tłoczno, może pójdziemy do mnie? – proponuję.
Kiwa głową na zgodę. Dopijam ostatniego drinka i kierujemy się do drzwi. Rzucam ostatnie spojrzenie na byłego, ciągle się patrzy. Dochodzimy do wyjścia Wyciągam ręke do tyłu pokazuję mu środkowy palec, po chwili odwracam znowu głowę i puszczam mu oczko uśmiechając się. Wygląda jak by co najwyżej zobaczył ducha.
Wyszliśmy z baru i idziemy do mnie, parę kroków i docieramy do mieszkania. Otwieram drzwi, łapie mnie na ręce tak że trzymam się go nogami. Całuje mnie, trzaskam drzwiami i rzucam klucze, kierujemy się do sypialni, tam czeka łóżko, w którym miałam sama spędzić te noc. Sadza mnie na łóżku i zaczyna rozbierać. Ściąga ze mnie koszulkę i zaczyna zsuwać spódniczkę, zostaję w samej bieliźnie. On również. Kładziemy się na łóżku. Mocuje się ze stanikiem, pomagam mu i jestem już o krok od całkowitej nagości. Przez materiał bokserek widać jaki jest napalony.
Rękami przeczesuję jego włosy. Dobiera się do moich majtek, ściąga. Wstrzymuję go i pytam o zabezpieczenie. wyciąga z kieszeni dwie prezerwatywy. Zdzieram z niego Bokserki. Oczom ukazuje się nabrzmiała męskość pokaźnych rozmiarów. Zakłada prezerwatywę jednym ruchem i znajduje się we mnie. Przyjemne uczucie wypełnienia, nadziewa mnie po woli w równym tempie.
Wypycham biodra do przodu, czuję go głębiej. Jest taki twardy a zarazem przyjemnie miękki. Robi się coraz bardziej gorąco, pomieszczenie wypełnia się głośnymi oddechami i cichym jękiem. Całuje moje piersi. Przyspiesza i zbliża się finał. Czuję ciepło, którym wypełnił mnie od środka. Wycofał się i ściągnął prezerwatywę kładąc w chusteczkę. Położył się obok, jednak to nie było wszystko. Zaczął całować i schodzić pocałunkami w dół. Dotarł do mojej kobiecości i zanurzył palec do środka jednocześnie liżąc łechtaczkę. Poruszał nim energicznie, i zataczał niewielkie kółka. Jest naprawdę dobry w tych sprawach, chwilę później sprawił, że odpłynęłam z przyjemności. Spędziliśmy razem resztę nocy a na następny dzień każdy poszedł w swoją stronę.
Tak przynajmniej myślałam, dopóki nie spotkaliśmy się przypadkiem na chodniku, kiedy szedł w przeciwną stronę.
Lekko mnie potrącił i wypuściłam z rąk teczkę, w której miałam CV. Musiałam znaleźć przecież nową pracę.
– O żesz w … opamiętałam się i nie dokończyłam.
– Jaki ten świat jest mały, nieprawdaż? Jego uśmiech był nieco figlarny.
– Bardzo, skoro w wielkim mieście spotykamy się ponownie i to zupełnie przypadkiem.
– Hm, przeznaczenie?
– Żartowniś… Pomyślałam, że tylko sobie w myślach powiedziałam lecz niestety okazało się że usłyszał.
– Słucham? Zaśmiał się a ja spłonęłam rumieńcem kiedy usłyszałam jak słodko się śmieje.
– Nic takiego – odrzekłam, i skończyłam zbierać z chodnika swoje dokumenty.
– W takim razie, skoro już na siebie wpadliśmy, to może napijemy się razem kawy ?
– Rano nie szczególnie był czas – powiedziałam z utkwionymi oczami w jego twarz z 2 dniowym zarostem – chętnie.
– Zatem zapraszam, ja stawiam. I wskazał ręką na pobliski bar. Wypiliśmy kawę i poszliśmy swoimi ścieżkami, każdy w swoją stronę i nie ma teraz bata żebyśmy kolejny raz wpadli na siebie.
Po załatwionych sprawach, przejściu tylu kilometrów ucieszyłam się kiedy zobaczyłam swój dom. Wpadłam do środka i pierwsze co miałam w głowie to rzucić się na łóżko. Tak też zrobiłam. Nogi odmówiły posłuszeństwa, stopy były spuchnięte i obolałe od nowych szpilek, które w połowie trasy okazały się być zbyt… małe? Tak, miałam w nawyku kupowanie ciut mniejszych rzeczy ponieważ mogą się rozciągnąć albo rozejść podczas użytku.
Leżałam tak dobrą godzinę i gapiłam się w sufit. Aż zamknęłam oczy i… no właśnie, i co. Zobaczyłam w nich jego. Przystojnego i zabawnego mężczyznę, z którym spędziłam noc, z którym spałam i który potem na mnie przypadkiem – niby – wpadł.
A może to coś znaczy? a może… Nie skończ te chory domysły! zwykły zbieg okoliczności a ja już dostawałam szalonych myśli na punkcie jednego faceta, który nie był mój. I nie będzie. Bardzo możliwe! Wzdychnęłam głęboko i zakryłam twarz dłońmi. Co miałam ze sobą zrobić. Czekać aż ktoś raczy zadzwonić i powiedzieć ” Dzień dobry, zapraszam na rozmowę kwalifikacyjną ”.
Nagle odezwał się telefon. Zerwałam się na równe nogi, myślałam że to był któryś z potencjalnych pracodawców, jednak nie. To był On. Ten sam, nie inny. Tylko ON. Przysłał wiadomość, w której napisał, przytoczę mniej więcej: ” Nie mogę zapomnieć cię od pierwszej chwili kiedy byłem z tobą, w tobie, a potem na ciebie wpadłem, masz ochotę to powtórzyć? ” Czytałam to z otwartymi ustami i niedowierzaniem. Serio ? chce to powtórzyć?
Cieszyłam się i byłam zestresowana. Co powinnam mu odpisać. Myśl. Myśl. Myśl… ! Nie wiem co mną pokierowało ale napisałam ” Nie wiem, czy to jest dobry pomysł… ” Po chwili, dosłownie, prawie od razu doszła odpowiedź od niego:
” Dlaczego? ” Odpisałam szybko, że przecież przed chwilą straciłam chłopaka i tak dalej i tak dalej. Wymieniliśmy jeszcze parę sms-ów, był nie do odrzucenia. Ostatnia jego wiadomość brzmiała ” Dzisiaj. W tym samym lokalu. Bądź o 20. ” Pokiwałam głową z irytacją, że jest taki… no właśnie, jaki ? Jak tylko myślałam o nim miałam poplątane myśli, słowa ulatywały jak dmuchawce na wietrze.
Czemu on tak na mnie działał. Skoro tak się już uparł na to spotkanie to postanowiłam, że pójdę. Pójdę porozmawiać. Nic więcej. Na nic nie mógł liczyć.
No może pocałunek na przywitanie. Odtrąciłam szybko tę myśl o pocałunku i wzięłam się za robienie innych rzeczy niż myśl o tym co bym chciała zrobić a nie co powinnam. Pomaszerowałam w kierunku swojej szafy, aby sprawdzić czy będę miała co założyć na spotkanie. Wisiało w niej mnóstwo sukienek.
Lubiłam najbardziej czerwoną na ramiączkach, która dobrze opinała moje ciało i ukazywała piękny biust. Lecz postanowiłam założyć nieco mniej wyzywającą kreację. Była to czarna rozkloszowana sukienka z rękawami. Sięgała lekko przed kolano. Była w sam raz.
Spojrzałam na swoje odbicie w dużym lustrze, został tylko problem – jakie buty? Rozejrzałam się i spośród szpilek zauważyłam, płaskie baleriny, miały ładny czerwony kolor. A więc strój wybrany. Fryzura jak zwykle, normalna bez szaleństw. Dochodziła już godzina 17. Zjadłam coś na szybko. Na odwagę wychyliłam jednego kieliszka. I od razu świat stał się piękniejszy! Świat światem, ale On, był przecież jak świat.
Stawał się myślą każdego ranka i na dobranoc. Sprowadziłam moją duszę romantyczki na ziemie. Telefon znowu zabrzęczał. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam znajomy numer. ” Proszę przyjdź ” I dotarło do mnie, że nie odpisałam na jego ostatniego sms-a.
Żeby było zabawniej napisałam: ” Zastanowię się. ” Zaśmiałam się do siebie i pomaszerowałam pod prysznic.
Zimny prysznic na otrzeźwienie myśli. Potem strumień ciepłej wody na przywołanie nieczystych myśli, to było nieuniknione. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko owinęłam się ręcznikiem i poszłam aby zobaczyć kto to mógł być. Otworzyłam drzwi i od dołu skierowałam oczy ku górze. Na twarzy malował się wyraz szoku i zakłopotania. Chciałam szybko zamknąć drzwi jednak on był szybszy i zatrzymał je ręką. Niezręczna sytuacja zmusiła mnie abym się cofnęła do tyłu. Wszedł do środka.
– Co ty tu robisz? Zapytałam drżącym głosem a myśli biegły ku niemu, nagiemu, ze mną, pod prysznicem..
– A co ty wyprawiasz ze mną? Zapytał a ja oblałam się rumieńcem.
– Co takiego? – Skoro chcesz się droczyć ze mną, to ja mogę z tobą też. Zbliżał się w moim kierunku a ja cofałam się i po chwili poczułam zimną ścianę, nie mogłam już dalej uciec. Zbliżył się i złożył pocałunek na rozpalonych ustach i spragnionych tego pocałunku. Trzymałam kurczowo ręcznik aby nie opadł.
Byłam zupełnie naga. Jak by usłyszał moje myśli. chwycił mnie za ręce abym puściła ręcznik.
Protestowałam.
Jednak on złapał go i poprowadził do łazienki. Puścił ręcznik, w tym czasie kiedy opadał a ja zostałam obnażona przed nim skierował wzrok w moje oczy. Utrzymując kontakt wzrokowy zaczął ściągać koszulę, rzucając na podłogę. Zaczął rozpinać pasek powoli. Dźwięk ten przyprawił mnie o bicie serca, że aż przełknęłam ślinę. Upuszczając go, wydał z siebie cichy pomruk i uniósł kusząco brwi mrużąc oczy. Po chwili został tak jak go pan bóg stworzył, tak jak i mnie. Podszedł nie przerywając spojrzenia. I pocałował a ręce powędrowały na pośladki. Uniósł mnie i wniósł pod prysznic. Puszczając wodę oparł mnie o zimną ścianę, jęknęłam przez to uczucie wprost w jego usta. Poczułam jego twardniejącego penisa tuż przy moim wejściu. Zaczęłam poruszać się nie chcąc czekać, tęskniłam za wypełnieniem, za jego twardością. Jednak droczył się ze mną i postawił mnie. Zrobiłam zawiedzioną minę.
– Jeszcze nie skarbie, najpierw cię umyje z twoich brudnych myśli. Chwycił za ciągle mokrą gąbkę, nalewając na nią balsam.
– Odwróć się. Zrobiłam co powiedział. Oparłam się rękami o trochę cieplejszą już ścianę i wypięłam kusząco pośladki w jego stronę aby choć dotknąć jego naprężonego członka.
– Nie prowokuj, bo będziesz czekała jeszcze dłużej.
– Uhm… wzdychnięcie wywołało uśmiech na jego twarzy. Delikatnie zaczął myć począwszy od ramion, schodząc po linii kręgosłupa w dół aż do pośladków.
I znowu w górę i dół. Aż nadszedł czas kolej pośladków.
– Odwróć się do mnie. – Myjesz mnie niedokładnie, ciągle jestem brudna… moje myśli są bardzo brudne.
– Widzę to, chyba nie da się ciebie domyć już z tego… Upuścił gąbkę i założył moją nogę na swoje biodro i przywarł ustami do moich. Zaczął mnie szalenie całować, głęboko i mocno. Napierał na mnie twardym jak skała członkiem.
– Dlatego… nie.. będę.. cię .. już mył… Mówił między pocałunkami. – Tylko.. Przelecę cię.. pod prysznicem.. aż twoje myśli.. same się oczyszczą..
Gdybym powiedziała, że to na mnie nie zadziałało skłamałabym. Poczułam że robi mi się mokro, mimo że woda leciała na nas żwawym strumieniem. Skierował swoją dłonią moją dłoń do przyrodzenia. Chciał abym go złapała i skierowała tam, gdzie chcę. Oczywiście pokierowałam prosto w niecierpliwy i napalony otworek, który pragnął zbliżenia z tym człowiekiem. Zarzucił sobie obie moje nogi na uda i pieprzył przy ścianie. Pod prysznicem. Moje myśli dalej się brudziły chcąc więcej i więcej. Nie chciałam przestawać. Wiedział jak zaprowadzić kobietę na szczyt, znał się na rzeczy. Po takim maratonie nadszedł czas na finał. Przyspieszył i ciężko oddychał.
Patrzył w moje oczy i chciał abym ja patrzyła jemu kiedy będzie dochodził i zalewał mnie falą ciepłego nasienia.
Jęczałam i wbijałam paznokcie w jego plecy. Poruszał się i wbijał we mnie ze zwierzęcą siłą. Aż w końcu nadszedł ten moment. Wcisnął się najgłębiej jak tylko mógł i wylał się we mnie i poczułam jego drgania i zaciskałam się na nim z całej siły. Doszliśmy w tym samym czasie, z ogromną siłą wstrząsnął mną potężny orgazm. Zanim się wysunął staliśmy tak jakiś czas, złączeni w intymny uścisku i w zachłannym pocałunku.. Minęła godzina, na którą byliśmy umówieni w klubie. Spędzaliśmy ją wspólnie na miłosnych igraszkach. Być może tak miało być? Znowu ta myśl, znowu że tak miało być.
Coś w tym jest.
Baraszkowaliśmy do później nocy. Ale wczesnym rankiem gdy się obudziłam spojrzałam, że jest, leży tuż obok mnie. Jest na wyciągniecie ręki.
Uśmiechnęłam się i wpatrywałam jak równo oddycha, jaki jest przystojny. Miałam chwilę niegrzecznego gapienia się na mięśnie, każdy jeden starannie wyrzeźbiony. Kołdra zakrywała męskość i mimo, że jej nie było widać to w myślach miałam ten obraz spod prysznica. Wzdychnęłam i przekręciłam się na bok podpierając ręką głowę. Zastanawiałam się, czy gdy go dotknę to się zbudzi. Nie chciałam aby tak sie stało. Zawsze uwielbiałam wgapiać się ukradkiem w takie ciała. Teraz jedno z nich leżało obok. Ze mną w łóżku a wcześniej na mnie. Wyciągnęłam delikatnie drżącą dłoń i przesunęłam palcem od torsu w dół i niechcący zbudziłam swojego śpiącego królewicza.
– Długo tak na mnie patrzysz? zapytał zaspanym głosem.
– Jakiś czas, nie chciałam cię budzić.
Przeciągał się a moim oczom ukazał się kaloryfer na jego brzuchu. Rozpraszający widok. Pocałował mnie w usta.
– Nie chciałam żebyś mi uciekł za szybko.
– Ale ja wcale tego nie planowałem żeby gdziekolwiek się wybierać.
Puścił zalotnie oczko i przygniótł mnie swoim ciałem. Czułam rosnącą erekcję napierająca na mój brzuch, poczułam między udami że czekam aż się we mnie wbije.
– Wiem o czym myślisz, skarbie, zdradza cię twój przyspieszony oddech i rozszalałe serce.
Jak on potrafi mnie rozgryź! Jak on to robi, to jest takie… seksowne.
– A ja wiem, że ty też tego chcesz. Odparłam wiercąc się pod nim.
– Skoro tak mówisz…
– Ciebie zdradza co innego i też dobrze wiesz o czym mówię. Zaśmiałam się.
– Ale jesteś zabawna dzisiaj proszę proszę.
– Powiedziałabym że raczej szczęśliwa.
– Tak jak ja przy tobie.
Rozbroił mnie. Słyszałam w głowie echo słów, które przed chwilą wypowiedział. Czy ja dobrze zrozumiałam ? Jest szczęśliwy przy mnie. Nie miałam czasu na myśli i rozumienie czegokolwiek. W tym momencie byłam zajęta odczuwaniem przyjemności i braniem tego co mi serwuje. Przyjemność, namiętność, pożądanie. Nabił mnie na swojego stwardniałego penisa, który rozszerzał mnie, rozpierał z każdym wejściem. Kiedy się wysuwał czułam ból tym spowodowany, bo pragnęłam go ciągle w sobie. Dotarło do mnie, jak bardzo na siebie działamy.
Wcisnął się we mnie całkowicie zanurzając i spojrzał w oczy.
– Mam nadzieję, że będziemy mogli to powtarzać częściej.
Jęknęłam przez krążące myśli, które przedstawiały mi obraz nas, kochających się wszędzie gdzie się dało, NAS, jako parę.
– J-aaa też. Szepnęłam i odrzuciłam głowę do tyłu zamykając oczy kiedy przyspieszył i kochaliśmy się tak jeszcze długo.
Traciłam przy nim zmysły, byłam gotowa zrobić wszystko aby móc go zatrzymać przy sobie, na zawsze. Trzymał mnie mocno za biodra zachłannie wdzierając się do środka, trafiając na czuły punkt, który odpowiadał za falę zalewającej przyjemności. W równym rytmie poruszał się fundując mi najlepszy orgazm na świecie. Po kilku ruchach sam doszedł na szczyt przyjemności wypełniając moje wnętrze. Po wszystkim przytulił mnie i leżeliśmy do południa a w powietrzu unosił się zapach seksu. Słońce wpadało przez okna i muskało promieniami nasze ciała.
– Nie wiem czy powinienem ci to mówić ale chyba nie mam wyjścia.
– Śmiało, mów co cię gryzie. Odrzekłam z udawanym spokojem a w głowie już paliłam się z ciekawości o co chodzi.
Zakładałam oczywiście najgorszy scenariusz.
– Bo.. kiedy się spotkaliśmy tamtego wieczora, kiedy przyszłaś się napić, pamiętasz?
– Pamiętam, no i… ?
– To Wtedy tak pięknie wyglądałaś, zresztą ciągle pięknie wyglądasz.
Kontynuował powolnymi zdaniami.
– I potem spędziliśmy razem noc, a potem wpadaliśmy na siebie, to też zapewne pamiętasz.
– Jezu Chryste, powiedz w końcu…
– Zakochałem się w Tobie.
– .. a nie przedłużasz – zaraz – co ty powiedziałeś?
Spojrzałam na niego z wielką ulgą zmieszaną ze zdziwieniem. Tak bardzo chciałam Go mieć i sie udało.
– Zawróciłaś mi w głowie, jesteś szaloną kobietą, szaloną i atrakcyjną. Zakochałem się.
Poczułam, że twarz mi płonie, było mi cholernie gorąco.
To dzieje się tak szybko. Przed chwilą straciłam pracę rzucił mnie chłopak, poszłam zabawić się do klubu i poznałam miłość życia ? Nie powiem aby on był mi obojętny, ponieważ kręci mnie także odkąd go zobaczyłam. Był, i jest zresztą, konkretnym mężczyzną, nie owija w bawełnę tylko przechodzi do rzeczy. Jest zdobywcą, który zdobył moje serce. Być może tym razem będzie Happy End. Mam wspaniałego mężczyznę, zostało tylko znaleźć satysfakcjonująca pracę.
– Ja… też się w tobie zakochałam, czekałam aż ty pierwszy zrobisz krok.
Po moich słowach mocniej objął mnie i zatraciłam się w jego ramionach, w moim prywatnym, bezpiecznym świecie.
A po kilku dniach, kiedy szliśmy razem przez miasto trzymając się za ręce, szczęśliwi, zauważyłam mojego byłego faceta.
Szedł sam, nie było przy niej tej panienki, z którą ostatni raz go widziałam. Wyglądał jak cień człowieka. Zastanowiłam się przez chwilę, jak mogłam z kimś takim być. Jego wzrok prześlizgnął się po nas i zatrzymał się na złączonych dłoniach. Jego usta wykrzywiły się z żałości.
Minęliśmy go a ja odetchnęłam z ogromną ulgą, że przy moim boku idzie facet z klasą, który jest moim dopełnieniem, idealnym towarzyszem na resztę życia.
– Widziałaś tego palanta jak na ciebie patrzył? Gryzł cię wzrokiem.
Zaśmiałam się na słowa mojego ukochanego i rozpromieniłam się jeszcze bardziej.
– A wiesz kim był ten palant? Uśmiechnęłam się szeroko.
– Zapewne nikim, kto mógł by mieć tak wielkie szczęście jak ja. Pocałował mnie w policzek.
– Masz rację, jest nikim, stracił swoje szczęście jakiś czas temu.
Resztę drogi szliśmy śmiejąc się i żartując. Zarażając szczęściem wszystkich wokół.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!