Spacer
Padał deszcz, szare chmury nie pozwalały przebić się choćby najmniejszemu promykowi słońca… typowa jesienna aura. Spacerowaliśmy po lesie, zaglądając w poszukiwaniu grzybów podziwialiśmy otaczające nas piękno, wsłuchiwaliśmy się w różnorodność ptasiego śpiewu. Wzięłam głęboki oddech, kolejny… kolejny… poczułam spokój, doskonałą radość z bycia tu i teraz.
Wzięłam Cię za rękę abyś poczuł narastającą we mnie potrzebę. Zrozumiałeś natychmiast, oparłeś mnie o mokry pień drzewa i zacząłeś namiętnie całować.
Dysząc ciężko… gwałtownie kąsaliśmy się wzajemnie. Jedną ręką zacząłeś rozpinać mi ubranie, moje ciało zaczęło tańczyć, narastające podniecenie podpowiadało ruchy i rytm. Przejechałeś dłonią po mojej szyi, zatrzymałeś się na obojczyku, powoli zsunąłeś między piersi, potem do góry i powtórzyłeś to samo z drugiej strony. Przejechałeś językiem po moich wargach, potem zrobiłeś to samo palcem… kilka okrążeń delikatnych, drażniących, obiecujących. Powoli włożyłeś swój palec w moje usta, złapałam go, zaczęłam pieścić. Drugą dłonią pewnie zjechałeś między uda…
Wolno patrząc mi w oczy zacząłeś mnie dotykać… góra, dół, góra, dół. Zatrzymałeś się, złapałeś, delikatnie wsunąłeś palec w szparkę, kilka ruchów okrężnych i Twoja dłoń znów zaczęła się ze mną droczyć. Musnąłeś wargami moje.. Złapałam Twoja głowę, przywarłam mocno całym ciałem. Moje pocałunki nie były takie delikatne. Ich gwałtowność przeraziła mnie samą… Przejęłam kontrolę a Ty poddałeś się temu… Zacząłeś całować moje piersi, brzuch… zatrzymałeś w okolicach pępka, wróciłeś dłonią, popatrzyłeś mi w oczy…
Moja dłoń kategorycznie nakazała kontynuację, zsunąłeś moje spodnie, majtki, byłam już mokra i przygotowana na czekającą mnie rozkosz.
Twój język dawał przyjemność, Twoje palce potęgowały ją. Prawie nie do zniesienia. Jęki, krzyki, moje ciało napinało się, wariowało…. Ekstaza, spełnienie i wreszcie ostatni uwalniający krzyk. Zbliżyłeś się do mojej twarzy, złapałeś zdecydowanie, zacząłeś całować, natarczywe, mocne pocałunki. Docisnąłeś mnie do pnia, czułam Twoją męskość i kolejną falę podniecenia we mnie…
Ustami objęłam Twoje ucho, delikatnie wsunęłam język.. Przesunęłam nim po szyi, przez klatkę piersiową. Zaczęłam rozpinać Twoje spodnie, zsunęłam je, powoli gładziłam czując Twoje podniecenie. Raptownie złapałeś mnie, podniosłeś, odwróciłeś.
Oparłam dłonie o drzewo, poczułam jak szybkim ruchem wchodzisz w mnie…
Gryziesz moją szyję, łapiesz, zaciskasz i ugniatasz moje piersi ….Twoje ciało przyspiesza… moje wygina się, pręży… Kiedy czuję zbliżający się orgazm zwalniasz. Przez chwilę poruszasz się powoli. Dłonią gładzisz moje plecy, zaciskam mięśnie by czuć Cię jeszcze bardziej. Trochę szybciej, szybkiej do pełnej ekstazy…
Autor: Dagmara
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!