Mój mąż miał trudny okres…zmęczony, zagoniony, zasypiał wieczorami szybko… A jak już się coś zadziało, to nie zawsze wszystko wychodziło jak powinno…Nie potrzebował też już ostatnio tylu zbliżeń, co ja-kobieta po 40-ce,która prawdziwą satysfakcję z seksu osiągnęła w okolicach 40-ki.Postanowiłam cierpliwie poczekać, gdy to on będzie chciał, choć…było to dla mnie bardzo trudne, gdy spał koło mnie… bałam się poruszyć, przytulić,by nie czuł presji…Tak minęło parę dni i
nocy, a ja czekałam…
Leżałam przed tv, dzieci grały w piłkę za oknem tarasowym…Mąż przyjechał, zjadł obiad, zrobił mi kawę… Usiadł nieopodal, a ja zasypiałam – tego dnia byłam niewyspana, zmęczona – nie do życia… nie miałam nawet sił sięgnąć po tę kawę, prawie nic nie zrobiłam w domu, prasowanie się piętrzyło… Nagle z drzemki wyrwał mnie głos męża:
– ”Jesteś jak suszone daktyle”.
Że co? Hm? Czy mi się coś śniło? Pytam:
– „Ale o co chodzi?”
– „Wcinam słodkie daktyle, patrzę na ciebie i myślę, że jesteś tak słodka jak one -i też bym chciał cię zjeść”…
Od razu się obudziłam – czyżby to był TEN dzień, ta chwila?
Mówię:
– ”To spróbuj, czy rzeczywiście tak jest”. Mąż przysunął się do mnie, a ja poczułam zapach mojej ulubionej wody, a zapachy to coś, co bardzo na mnie działa – zwłaszcza ten jego:
– ”Więc zobacz, co jest słodsze”…
Mąż przybliżył się i delikatnie mnie pocałował… Ooo, nie dla mnie te delikatności po paru dniach czekania… Pocałowałam go mocno, z języczkiem… jego język mi się odwzajemnił, a jego ręka znalazła się pod bluzką…
Za chwilę palce zaczęły pieścić pierś-co zawsze doprowadza mnie do szaleństwa… najpierw delikatnie, a z chwili na chwilę coraz mocniej… mąż chciał mi ściągnąć koszulkę, ale nerwowo spojrzałam, czy na tarasie obok nie ma dzieci…powiedziałam:
– ”Sypialnia – proszę…”
Po chwili wylądowaliśmy na łóżku w naszej sypialni… ściągnął mi stanik i zaczął pieścić pierś językiem… drugą pierś zaczął pieścić dłonią, a z kolei druga dłoń wędrowała w dół, najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej niecierpliwie dotykając mnie przez materiał spodni. Za chwilę położył się na mnie, rozsunął moje nogi i zaczął całować usta, wciąż pieszcząc pierś ręką.
Zaczęłam się pod nim niespokojnie wiercić-coraz bardziej, coraz gwałtowniej… doprowadzał mnie do szału, a moje podniecenie sięgało zenitu – czułam, że jestem już mokra… on nadal drażnił się ze mną, pozwalając mi się wić i wystawiając moją cierpliwość na próbę. Rozpiął moje spodnie…i w tym momencie dzwonek do drzwi…mąż poszedł otworzyć… dzieci – czy mogą iść na spacer?…
– ”Tak, możecie, super, idźcie”…Mąż wrócił, a ja na skraju odlotu… na dole już „potop”…zaczął ściągać mi spodnie, potem bieliznę… przejechał palcem:
– ”Ależ jesteś mokra, to aż niemożliwe…”
– ”Możliwe, bo bardzo cię pragnę i chciałabym cię poczuć wreszcie w sobie”…
Dotknęłam jego spodni – był gotowy i wiedziałam, że też chce…uśmiechnął się, ściągnął swoją koszulkę, rozszerzył mi bardziej nogi i zbliżył swoje usta między moje rozwarte uda…
Jego język dotknął najbardziej wrażliwej części mojego ciała… i zaczął swój taniec… zagryzłam wargi i zamknęłam oczy… ręce męża znalazły sie na moich piersiach, drażniąc i pieszcząc brodawki-to zawsze doprowadza mnie na skraj spełnienia. Oddech stawał się coraz szybszy, mięśnie sztywniały, coraz mocniej przyciskałam głowę męża na zmianę z wbijaniem mu paznokci w ramiona…
Jak zwykle zaczęłam jęczeć, coraz szybciej i głośniej ( nie było dzieci)…oddech się rwał… a mąż ze spokojem robił swoje, nie zmieniając rytmu ani nacisku – jakby nie przejmując się i nic sobie nie robiąc z mojego podniecenia i zbliżającego się finału. Ja zaś czułam, że zaraz eksploduję… te cudowne dreszcze, napięcie ogarniające mnie od dołu… wiedziałam, że zaraz wybuchnę i kolejny raz przeżyję najprzyjemniejszą chwilę, jaka może być.
Przycisnęłam mocno głowę męża dysząc ciężko i głośno… i nagle… przyszedł cudowny, długi, wyczekiwany orgazm, który trwał i trwał…mąż mnie przytulił i pocałował – to tez jest podniecające – smakować siebie… za chwilę dopadły mnie kolejne skurcze… i kolejne – mąż dotknął mnie tam palcami, wiedząc, że zawsze mam orgazm wielokrotny.
Mój oddech powoli, bardzo powoli powracał do normy…
Mąż, patrząc mi w oczy, powiedział:
– ”Nie ma nic piękniejszego od widoku ciebie podnieconej i wijącej się z niecierpliwością pode mną… a smakujesz wybornie”.
Ale to nie koniec – dla mnie to zawsze dopiero połowa drogi… Widziałam i czułam, że mąż też chce, a i ja chciałam jego spełnienia. Spytałam – tu? On – chodźmy do łazienki – tam jest lustro.
Z nocnej szafki zabrałam gumkę… Tam zaczęłam go rozbierać… stał przede mną – gotowy… uklękłam i wzięłam go do ust… mąż przytrzymał się umywalki i przymknął oczy… Po chwili przerwał – podniósł moją głowę, odwrócił mnie, mówiąc – przytrzymaj się wanny i wypnij… zdążyłam założyć mu gumkę…
Nie jest to moja ulubiona pozycja, ale świadomość że on ją lubi, że siłą rzeczy muszę być uległa, a jego to podnieca -bardzo mnie kręci. Po chwili poczułam jak we mnie wchodzi… a natura obdarowała go dosyć hojnie… jedną rękę położył na moim karku, drugą pieścił, a jakże -moją pierś… wiedziałam, że może też widzieć nas w lustrze obok… zaczął powoli się poruszać, trochę się ze mną drażniąc, przystawiając na chwilę, a cierpliwość nie jest moją mocną stroną…
– ”M.-proszę cię, zerżnij mnie szybko…”
Podejrzewam, że się uśmiechnął i zaczął poruszać się we mnie coraz mocniej i szybciej… zaczęłam jęczeć coraz głośniej, a oddech stawał się urywany, brakowało mi tchu… sex w pozycji od tyłu powoduje głęboką penetrację, no i tu właściwie rządzi facet, a świadomość „bezradności i bezbronności” też mnie – a chyba bardziej jego-niezwykle podnieca…
Nagle zwolnił…o nie…zaczął pojedyncze ,powolne, mocne pchnięcia…a ja chciałam szybciej i dojść do finału… ależ on się dziś ze mną bawił…
– ”M….proszę cię…”-wydyszałam… podejrzewam, że te prośby i moja „męczarnia” też go podniecały – i dlatego tak przerywał.
Zatrzymał się, a ja drżałam z podniecenia i niedosytu…Przejechał ręką od karku wzdłuż kręgosłupa – kończąc krótkim masażem pośladka i lekkim klapsem…
Po czym przyspieszył, chwycił moje włosy i odchylił mi głowę do tyłu…teraz to już było prawdziwe „rżnięcie”… usłyszałam, że zaraz dojdzie… a ja niemal równo z nim… uwielbiam sex z moim mężem🙂 A kawa tego dnia nie była mi już potrzebna😉
Autor: Ewa
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!