Miłosny rollercoaster
Moje życie miłosne było fatalne. FATALNE. Każdy jeden związek od 15 lat to seria katastrof i oper mydlanych. Za to moje życie seksualne… było cholernie dobre. Ale jak! Nie, żeby obfitowało w ilość partnerów. Nie lubiłam sypiać z byle kim i byle jak. Co więcej, potrafiłam oddzielić te dramaty w związkach od uniesień erotycznych. Nigdy nie były to dla mnie zależne od siebie tematy. I to było moją zgubą. ON był moją zgubą.
***
To był piątek. Było rano. To był EX. Siedziałam w bieliźnie na łóżku i wpatrywałam się w ekran telefonu. SMS. „Przyjedź dzisiaj.” Miałam zbierać się do pracy, ale specjalnie ustawiony dźwięk w telefonie na TEN kontakt sparaliżował mnie. Zawsze oznaczał kłopoty. Zawsze. W mojej głowie galopowały myśli jak stado koni. 5 lat „wychodzenia” z tej relacji a ja ciągle nie potrafiłam powiedzieć „dość”. 5 lat pięknych wspólnych chwil. 5 lat zdrad. 5 lat flow jakiego wiele z moich znajomych nigdy nie miało i nie będzie mieć. 5 lat totalnego Armagedonu seksualnego. I właśnie to ostatnie trzymało mnie przy nim jak nić Arianny, i prowadziło zawsze do jednego celu: jego ramion. No dobra. Jego kutasa.
Nie do końca wiem, jak się pozbierałam i znalazłam w aucie, gdybyście mnie zapytali, nie odtworzyłabym swojej porannej drogi do drzwi.
Moje myśli zaprzątały sceny niczym z kina akcji: on między moimi nogami, on kiedy tłumaczy, że „usunął wiadomości bo nic tam nie było, to tylko koleżanka”, on patrzący na mnie z takim pożądaniem, że budziła się we mnie osobowość jakiej wcześniej nie znałam, on piszący do dziwki z Datezon, że szuka „realnej Kobiety, z którą mógłby spełnić swoje fantazje”. Kurwa. Rollercoaster w mojej głowie od 5 lat nie mógł przestać się kręcić. „Hallo? Jesteś tam?” – znów ten dźwięk wyrwał mnie z zamyślenia. Obok scen niczym z serialu brazylijskiego, przewijał się też…hm…naprawdę dobry film porno. Właściwie to nie wiem czy TAK DOBRY został w ogóle kiedykolwiek nakręcony. „Usiądź na moich ustach” – zagryzłam wargi na samo wspomnienie tych słów. „Zatańcz” – i ja w szpilach, w jakich na co dzień mnie nigdy nie uświadczysz wyginająca ciało na podłodze, rurze, krześle… „Przebierz się dla mnie” – i walizka ciuchów i stylizacji. „Rżnij mnie…”. STOP. Tu już zaczynał się ten moment wspomnień, na myśl, o którym ja sama się czerwieniłam. Co myśmy robili.. lub raczej.. czego nie!
Nie odpisałam, ale wiedziałam, że pojadę. Obiecałam sobie, że tym razem ten scenariusz będzie oparty na zwykłej rządzy, fizycznej przyjemności i ani trochę nie będzie w tym uczucia.
Weszłam sama. Byłam pewna, że drzwi będą otwarte. Półmrok jaki panował w środku wskazywał na to, że na mnie czekał. Za drzwi łazienki dobiegał dźwięk prysznica. To był jego sposób na czekanie na mnie. Przeszłam przez pokój prosto do kuchni i nalałam sobie drinka. Nie dla odwagi. Dla zabicia tej strony mnie, która jak tonący brzytwy chwytała się resztek rozsądku krzyczącego „wyjdź stąd”. Zaskrzypiały drzwi. Stałam opierając się o blat w krótkich spodenkach, zwykłej koszulce i trampkach. ”Nie. Nie będę dzisiaj Divą. Chcesz mnie to na moich zasadach!” – wszystko się we mnie buntowało. Wszedł do kuchni wycierając się ręcznikiem ubrany w krótkie spodenki bez koszulki. Jego jedno spojrzenie na mnie i doskonale wiedział, jaki mam nastrój. Widziałam ten błysk w jego oku kiedy na mnie patrzył. Zdawał się mówić bez słów „Przejrzałem cię kochanie. Robię to od pięciu lat bezbłędnie”. Patrzyłam na jego ciało z nieukrywaną przyjemnością. Pracował fizycznie, co było widoczne po jego opaleniźnie. Wiedziałam, że nic ćwiczy, ale jego idealne proporcje ciała działały na mnie jak płachta na byka. Z taką samą nieukrywana furią chciałam się na niego rzucić. Tak samo jak z wściekłości co pożądania. Przełknęłam ślinę ciut za głośno.
– Wyglądasz pięknie – rzucił.
– Ty za to bez zmian – odpowiedziałam. I chociaż chciałam żeby było to złośliwe, doskonale wiedział, że mi się podoba. Jego wytatuowane ciało dodawało mu pikanterii, pobudzało moją wyobraźnie za każdym jednym razem. Podszedł i pociągnął mnie za szlufki w spodenkach.
– Przytul się – objął mnie dwoma rękoma i zamknął w uścisku.
Moje ciało zesztywniało, zbuntowało się przez chwilę napięciem, ale po sekundach odpuściło.
Musiał czuć jak dosłownie mięknę.
„Ładnie pachniesz” – wsunął nos w moje włosy.
„To nie tak miało być!!” – zdążyłam tylko pomyśleć, zanim poczułam jego oddech na szyi i ciepły dotyk języka. Nadal trzymał mnie w uścisku chociaż już nie musiał. Robiło mi się mokro więc zaczęłam się wiercić w miejscu. Wiedział to.
„Usiądź mi na twarzy, tak, jak lubię” – powiedział i pociągnął mnie w stronę łóżka. Położył się a ja długo nie czekając usiadłam na jego ustach.
Czułam jak wtapiają się we mnie niczym w soczysty owoc. Jego zarost drapał mnie między udami, ale lubiłam to uczucie. Im bardziej podniecało mnie ssanie łechtaczki, tym szybciej ruszałam ciałem aby osiągnąć orgazm. Zazwyczaj doprowadzał mnie po dwa, trzy razy na raz. Najpierw fala gorąca zalewała mnie tak, że odbierało mi mowę. Jęczenie z rozkoszy ustawało, na kilka sekund zamierałam. Nie przestawał. Wiedział, że za chwile zaleje go sokami więc wsadził palce w moją cipkę i opuszkami pieścił jej wewnętrzną ścianę. Tym razem okrzyk rozkoszy dosłownie wydarł się z mojej piersi. Trzeci raz uniosłam się nad nim by pozwolić całej mojej rozkoszy wylać mu się na twarz. Uwielbiał to, a ja byłam rozgrzana, napalona i usatysfakcjonowana. Patrzyłam jak oblizuje usta, niczym dziecko ubrudzone czekoladą. Kręciło mnie to. Chwycił mnie mocno za talię i przerzucił na łóżko.
Wszedł we mnie twardym kutasem jednocześnie całując mnie łapczywie, jakby chwytał ostatkiem sił oddech powietrza.
Miał pięknego penisa. Naprawdę kilkanaście widziałam w swoim życiu i gdyby ktoś kazał mi wskazać palcem, z którego zebrać formę i ulepić na kształt i podobieństwo – byłby to jego. Symetryczny, pełny, gruby i osiemnastocentymetrowy. Osiemnaście centymetrów czystej rozkoszy. Doszedł. Za pierwszym razem nigdy się przed tym nie wzbraniał. Lubiłam ten moment, bo to był jedyny podczas nocy, w którym pozwalał sobie na całkowite oddanie się swojemu pożądaniu. Opadliśmy obydwoje patrząc na siebie i uśmiechając się znacząco. Nic się nie zmieniło. Ta chemia była zabójcza. A to dopiero akt pierwszy.
– Przebierz się – rzucił zaciągając się papierosem. Lubiłam to robić, wiedziałam, że to początek długiej gry rozkoszy. Zniknęłam za drzwiami łazienki. Ubrałam opinający biust t-shirt ucięty pod linią sutków. Rozpuściłam włosy. Pończochy połyskiwały, a krótka spódniczka opinała mój zgrabny tyłek. Preferował wygląd „szmaty”, jednak nawet z mocnym makijażem nadal wyglądałam z klasą. Taki typ urody. Wyszłam pewnym krokiem, na 20 centymetrowych obcasach. Zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się lubieżnie.
– Nowe? – pokazał na moje „szklanki”. Zatańcz. – zabrzmiało to jak rozkaz.
Zaczęłam powoli ruszać zmysłowo ciałem. Kilka pewnych figur, gwarantowały mi, że kutas w jego bokserkach będzie gotowy w kilka minut. Obróciłam się. Wypięłam tyłek na prostych jak drut nogach i opuszkami palców przejechałam od jednej dziurki do drugiej. Nie musiałam długo czekać.
Uklęknął za mną i delikatnie językiem zaczął pieścić mój tyłek.
Palce wsadzał raz w jedną, raz w drugą dziurkę. Oparłam się rękami o ścianę. Czułam jak przyśpiesza pieszczoty. Robiłam się niewyobrażalnie mokra. Krew zaczęła mi odpływać, podniecenie jakie czułam za każdym jego wsadzanym palcem w moją ciasną dziurkę powodowało, że rozszerzała się ona zapraszając do środka. Wreszcie poczułam końcówkę jego penisa. Z cipki ciekły mi soki. Rozchyliłam rękami pośladki żeby miał lepszy dostęp. Jęknął kiedy wsunął mi go całego. Napierał na mnie powoli a ja jęczałam z zachwytu.
Żaden z moich facetów nie potrafił tak zalać mnie rozkoszą i zaspokoić analnie. Im szybciej ruszał się we mnie, tym większą sprawiało mi to przyjemność. Sięgnęłam po wibrator, mikrofon, który był najlepszym wynalazkiem jaki wpadł mi w ręce od lat. Przyłożyłam go do mokrej łechtaczki. Wiedział, że jest to sygnał dla niego. Przyśpieszył rżnąc mnie mocno i konkretnie. Jego palce zatapiały się w moich pośladkach. Wyłam z rozkoszy. Zalała mnie fala dwóch orgazmów a on nie przestawał. Byłam tak nabuzowana i rozpalona, że jęczałam w niebogłosy. Nagle poczułam jak zatrzymuje się w bezruchu. Czułam jak jego penis pulsuje we mnie. Wyciągnął go szybko i opadł na kolana przytrzymując mnie jedną ręka za pośladek, lekko go przy tym rozchylając, żebym nadal stała w bezruchu. Patrzył jak jego sperma wyciekała z mojej gorącej dziurki i rozlewała się niżej, na uda. Kręciło mi się w głowie. Potrzebowałam chwili by dojść do siebie. Akt drugi. Nic się nie zmieniło.
Siedząc z drinkiem i papierosem odpoczywaliśmy, rozmawiając o wszystkim. Byliśmy wtedy najlepszą wersją siebie.
Autor: Satine
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!