Samolot Barcelona – Katowice. Opowiedzieć wam historię? Nie? I tak opowiem….
Poznałem Ją w internecie. Brzmi znajomo? Jasne… w dzisiejszych czasach to najprostsza forma, na portalu z jasnym przesłaniem – sex sex i jeszcze raz sex.
Żeby nie było…byłem tam bez większych nadziei bo w moim wieku i z moją urodą to jedynie dla zabicia czasu i pogapienia się…nie ukrywam.
Zobaczyłem Ją… burza rudych włosów, piękna twarz a co najważniejsze…DOROSŁA, nie jakaś małolata.
Trochę zniechęcający opis…”NICZEGO, NIKOGO, BO NIE!”. Ale zagadałem… odpisała!!!! Dalej było już jak w bajce…. kontakt w każdej postaci…mail, komunikatory, długie i szczere rozmowy…a sex!!! Co tu dużo mówić…zajęła mi sporo myśli i zmysłów. Wiedziałem że otwiera knajpkę w miasteczku niedaleko Barcelony, kiedy podała mi datę otwarcia pomyślałem „a co mi tam”! Stać mnie na szaleństwo, utrudnienia kowidowe jakby odpuszczają… LECĘ!
Co prawda „Diablik” w głowie mówił – odwaliło ci? Ale… tytułowy „Łabędzi śpiew”. Zdarzało mi się, nie często ale jednak jechać spory kawałek by się tylko spotkać.
Tu co prawda dużo większy kawałek, leczskoro „Łabędzi śpiew”…to z przytupem! Zaopatrzony w plecak z ciuchami, bilet i rezerwację hotelu… ruszyłem.
Późnym wieczorem byłem na miejscu. Prysznic, zakupy w sklepiku… uwielbiam Soberano! Czas poszukać mojej pięknej Rudowłosej. Trochę pobłądziłem ale… jest cukiernia!
Spory tłum w środku i na zewnątrz.
Tu dygresja, widzieliśmy się oczywiście tyle tylko, że w naszych rozmowach po w trakcie i czasami też przed naszymi telefonicznymi igraszkami.
Ustaliliśmy że jako znak rozpoznawczy będę miał… zgadnijcie! Torbę z „Biedronki”! 🤣 Miały być jeszcze szorty, sandały i skarpety ale odpuściłem… są granice!
Tak więc, ubrany w lekkie lniane ale długie portki, ulubioną koszulę ruszyłem na spotkanie. „Diablik” ciągle obecny szeptał mi – weź noooo, tylko się wygłupisz!!! Jednak determinacja, żeby Ją zobaczyć zwyciężyła.
Stanąłem przed szybą kawiarni. Była tam! Dokładnie taka jak na zdjęciach, na filmach…tyle, że żywa, namacalna, i jeszcze bardziej zmysłowa. Śmiała się i rozmawiała.
Przed kawiarnią były stoliki takie, żeby przy nich przysiąść i wypić kawę. Jakimś trafem para właśnie wstała od jednego z nich. Start i już siedziałem a torbą z „Biedronki” a jakże… na blat! Można palić. Pomyślałem…zdam się na szczęście, może wyjdzie, może zobaczy….
I kolejny palec stwórcy… zobaczyła! Pomachała mi ręką! O mamo!
Chwilę trwało zanim podeszła… wiadomo goście i obowiązki… idzie.
Wstałem a Ona ominęła wyciągniętą rękę, objęła i pocałowała w policzek tylko, ale…i tak pczułem Jej zapach…wanilia, trochę perfum i to coś…. Zmysły mi oszalały!
Usiedliśmy. Zaproponowała kawę i jakieś ciastka. Wszystko było mi jedno, najważniejsza w tej chwili była Ona! Przepraszała że nie może mi poświęcić czasu bo otwarcie i mnóstwo gości. Ja zapewniałem, że jest „ok”, że cieszę się iż spełniły się Jej marzenia… Zapytała na jak długo jestem ( dwie noce) i gdzie się zatrzymałem….
Przez kilka dosłownie sekund patrzyłem w Jej ślepia, i dotykałem jej dłoni.
Nie mogłem Jej zatrzymywać. Interesy i radość widoczna na Jej twarzy nie pozwalały memu sumieniu by Ją zatrzymywać.
Zniknęła we wnętrzu. Piłem powoli kawę, paliłem fajki i łapałem Jej obrazy… ogień i inne żywioły!!!
Kawa się skończyła, gości nie ubywało. Czas było ruszyć tyłek.
Odczekałem żeby zarejestrowała że wychodzę, pomachałem, skinąłem głową… odmachała… i już.
Nie uwierzycie jaką radochę miał mój wierny towarzysz. Chichotał ten „Diabeł” tak, że bałem się, że przechodnie to usłyszą!
– Mówiłem! Darł się w mojej głowie.
– Mówiłem… na co liczyłeś stary głupcze???
Zaciskałem zęby…oby do hotelu, tam sukinsyna upiję… o!!!! Tak zrobiłem… szklaneczka whisky, jedna, druga… zamknął się!
Telefon milczał. Spokojnie… tłumaczyłem sobie – może goście, może rodzina, a na pewno obowiązki.
Zmęczenie brało górę…trzecia szklaneczka, wyjście na fajkę, prysznic…
Nie wiem kiedy zasnąłem.
Obudziło mnie…wiecie, takie uczucie, że ktoś jest w waszym pokoju.
W świetle latarni… Osz…
Była Ona!!! Wszystko na co było mnie stać to unieść się na łokciach.
Gestem nakazała ciszę. Prawie nie oddychałem… Płynnym ruchem zsunęła ramiączka lekkiej sukienki…była naga.
W półmroku widziałem jak Jej skóra opalizuje…. Nie dała mi się długo gapić. Pochyliła się nade mną… Czułem jej piersi na swoich udach…. Zmusiłem się żeby odetchnąć!
– Ciiii…szepnęła w przerwie pieszczot mojego ptaka….
Nie napracowała się Ruda! W mig byłem gotowy. Podniosła się na sekundę i już wylądowałem w Jej cudownym wnętrzu…
Kiedy rozmawialiśmy, kochaliśmy się, pieprzyliśmy się internetowo wyobrażałem sobie jaka jest tam w środku…rzeczywistość przerosła najśmielsze oczekiwania a wszystkie zmysły przeniosły się tam.
Nie pozwoliła mi na kontemplowanie chwili. Pochyliła się, szepnęła – zerżnę cię i …. Cały byłem Jej! Nie pozwoliła mi się siebie dotknąć….
Nie było czasu na cokolwiek! Mogłem tylko zacisnąć usta żeby nie krzyczeć z rozkoszy! Pierwszy raz w życiu to ja byłem pieprzony! Widziałem, czułem, ale nic więcej nie mogłem i nie chciałem! Czułem, wiedziałem że za sekundy dojdzie! Gorąca, mokra i pulsująca cipka pompowała mnie a ja tylko mogłem patrzeć jak kołyszą się jej cudowne piersi, jak zmienia się jej twarz… oddychała coraz szybciej….
Taaaaak!!!!
Nie musiała nic mówić!
„TO” się dzieje!!!
Wielkie „O”, mała śmierć!!!
Nie panowała już na niczym! Głośno, bardzo głośno!!!
Przez chwilę, sekundę otrzeźwienia pomyślałem…”wyrzucą mnie z hotelu, jak nic wyrzucą…” otwarte okno, cienkie ściany wiadomo…hotel… „wyrzucą!”
Opadła na moje piersi…. Dopiero teraz pozwoliła mi się dotknąć. Jej skóra jak Ona cała była noooo QURWA, była cudowna…czułem Ją!
Twardość sutek, oddech na szyi, włosy na twarzy i jej cipkę na swoim ciągle twardym członku. Drgającą mokrą…
Dała mi trochę przestrzeni. Mogłem w końcu, nadal na plecach ale móc ją tam, na dole kochać… powoli, powolutku, czułem jak na nowo zaczyna być podniecona. Szybszy oddech, mimowolne drgania mięśni… szepnęła – mocniej!
Nie musiała tego mówić. Moje ciało oszalało, moje biodra podnosiły się i opadały coraz mocniej i gwałtowniej!!!
Trzymałem ją w talii, żeby mi nie uciekła i dociskałem do siebie. Znów czułem jak pulsuje, jak jest już nie wilgotna a mokra tak bardzo, że czułem jak jej soki ciekną po mnie na prześcieradło…znowu prawie krzyk! Jeszcze mocniejsze drganie całego Jej ciała!!!
Omal nie doszedłem… wiedziała… te dziesięć sekund… nie pozwoliła mi z siebie wyjść.
Wciąż będąc na mnie, odchyliła się i zaczęła się dotykać…. Widziałem Jej palce, paznokcie… pieściła się, swój guziczek…mogłem tylko delikatnie poruszać się w Jej wnętrzu.
Trzy… to Jej cyfra… tyle szczytów jeden po drugim. Znowu błysk myśli – „pozwoli mi dojść”? Nie miałem czasu na analizy. Głośnym szeptem powiedziała – teraz…chcę z tobą!
I uwierzcie….
Nigdy tak mocno nie było, tak intensywnie!!!
Nie wiem czy krzyknąłem… Ona tak! Ja prawie umarłem, Ona drżała jak osika…. I …. Chyba słyszałem oklaski na ulicy….
Przytuleni stygnęliśmy bez słowa, bo co komentować gdy coś nie do skomentowania…”dotknąłem stopy Stwórcy”!
Nie wiem ile milczeliśmy dla mnie za krótko. Podniosła się, brała sukienkę, dotknęła mojej twarzy i wyszła.
Przez długą chwilę dochodziłem do siebie. To na pewno nie był sen. Zapach… opadający członek… i w końcu mokre prześcieradło.
To nie sen! Ile trwało? Też nie wiem, myślę że pół godziny, góra 45 minut a ile się podziało…
Normalnie…SUKKUB!!! Świtało kiedy zasnąłem. Spałem do południa.
Prysznic!!!…z niechęcią, bo zmywałem Jej zapach…Trzeba by coś zjeść, napić się… wiadro kawy! I uspokoić myśli. Mocno walczą te myśli, czy to w nocy zdarzyło się naprawdę? Ok…knajpka. Kanapka i dużo kawy…
Próbowałem zwiedzać. W końcu to jeden dzień żeby zobaczyć miasto. No nie, kolejna knajpka, kolejna kawa, kolejna paczka fajek. Przeszło mi przez myśl żeby pójść do cukierni, żeby Ją zobaczyć ale jakoś nie….
Dzień mija szybko. Poczułem głód. Restauracja… chcę paellę i cervezza albo dwie…!
Czas do hotelu. Gdzieś w głowie tłukło mi się…- może będzie powtórka, choć nie!!! Intensywność poprzedniej nocy…tego nie da się powtórzyć! Jedyna i niepowtarzalna!
Położyłem się w ciuchach…- może zasnę? Wczoraj pomogła whisky…a co tam! Porządna szklaneczka i…wyjdę z nią, będę mógł celebrować i whisky i papierosa. Wieczór szybko zmieniał się w noc. Trzeba iść do pokoju.
Otworzyłem drzwi i od razu świadomość, że ktoś w nim jest.
Była! Leżała naga na łóżku… W ciemności bardziej Ją czułem niż widziałem. Szepnęła – chodź!
O nie… może whisky a może chęć zdominowania… dziś nie będzie tak jak wczorajszej nocy…. dziś ja dyktuję warunki!
Zdjąłem tylko buty. Uklęknąłem między Jej kolanami i już dotykałem ustami jej ciała… czułem pod palcami niesamowitą delikatność…
Nie umiałem się powstrzymać. Pragnąłem Jej smaku, zapachu! Poczułem… Chyba jakiś kosmetyk, troszkę potu… a nade wszystko Ją!!!!
Nie pytajcie… nie umiem opisać ale uderzało do głowy jak szampan! Całowałem!!!! Ssałem!!!! Lizałem wszędzie!!!! Byłem cholernym egoistą ze wzwodem, że aż bolało….
A ona… Reagowała i to tak że nigdy nawet nie marzyłem…. Dociskała do siebie moją twarz. Na przemian otwierała się szeroko i zaciskała uda…. Była moja!!!!
I znowu… Znałem Jej reakcję, ale za każdym razem kiedy dochodziła…. Byłem wielki! Byłem silny! Byłem jedyny na świecie!
„Jesuuuu” chcę tak bez końca….
Pozwoliłem Jej odetchnąć. Byłem bardzo podniecony więc tylko chwilkę! Nadal leżała na plecach…wiem… nie przepada ale to ja dyktuję warunki.
Nadal klęcząc podniosłem Jej stopę…odkryłem w sobie kolejny fetysz. Dotykając biodrami Jej bioder pieściłem Jej stopę, całowałem, ssałem palce, czułem sobą Jej gorący zbieg…dość tortur!
Chcę! Wszedłem w Nią tak mocno i gwałtownie że stłumiła krzyk! Chcę Ją zerżnąć aż będzie krzyczeć…mocno! Szeroko rozchylone nogi…czuję Jej skurcze!
Czuję!!!
Wiem, że to zaraz!
Już!!!
Teraz!!!!
Jest niesamowita…. niby powinienem to wiedzieć w końcu były całe godziny rozmów przetykane seksem, sposób w jaki przeżywa….niby wiem…ale za każdym razem chcę jeszcze! Mocniej…
Musiałem przestać inaczej nic by mnie nie powstrzymało przed dojściem… położyłem się obok Niej…czułem słyszałem Jej coraz spokojniejszy oddech….
– Nie mogę zostać długo.
Nie pytałem dlaczego, bo po co…
Nie wiem ile trwało to milczenie. Poczułem Jej ruch. Obróciła się na brzuch i szepnęła – chcę jeszcze….
Wiele razy o tym mówiliśmy.
Sięgnąłem po poduszkę. Uniosła biodra. Miałem Jej pupę tylko dla siebie. Rozchyliłem Jej pośladki…. Znów lizałem, ssałem, wsuwałem język wszędzie….
Nie wszyscy to lubią…wiem, ale chyba Jej się podobało… mi na pewno! Cała była mokra… drżała.
Podniosła pupę. Wiedziałem… powolutku… wsunąłem się w Jej dupkę. Zupełnie inne uczucie, może to to, że niby zabronione, nieakceptowane przez wielu…
Mimo tego wiedziałem, że gdy będę kończyć to nie tam. To tylko jako wzbogacenie uintensywnienie wrażeń!
Mocno wypięty tyłeczek…bardziej czułem niż widziałem jaka jest mokra… wszedłem!
Jęknęła. To było to umowne 10 sekund. Liczyłem się tylko ja, mój orgazm!
Mocno!!! Jak się da głęboko!!!
Jest moja!!! Tylko moja a potem…wszystko jedno.
I poszło…. Jak przez mgłę słyszałem Jej głos, że też, że zajebiście, że taaaaaak!!!!
Nie wiem…może znowu były oklaski. Na całą chwilę umarłem….
Potem w krótkim milczeniu dotykałem Jej całej.
Dziwny smutek mnie ogarnął…coś się skończyło.
Chciałem Ją zapamiętać…palcami, dotykiem, powonieniem i smakiem.
Za szybko. Za krótko.
Wstała. Ubrała sukienkę. Majteczek rzeczywiście nie nosi tak, jak mówiła.
Pochyliła się, pocałowała w policzek i wyszła bez słowa. Przez moment chciałem za Nią pójść, żeby z Nią choć tylko być ale nie, nie trzeba…będzie tylko gorzej.
Rano muszę do Balerony i do Katowic, do domu… Kot i psy czekają.
I to cała historia. Pewnie mało ciekawa.
Siedzę w samolocie przed startem. Przez cały dzień w telefonie cisza. Teraz wiadomo…tryb samolotowy. Cicho, cichutko wierzę że w Katowicach… kiedy uaktywnię telefon będzie tam Ona… w słowach, dźwięku, obrazach… wierzę że tak….
Autor: NIEGRZECZNA 69
Niemożliwe!!! NIEGRZECZNA wróciła do gry? Opowiadanie świetne, inne niż pozostałe ale jakością nie odbiega od reszty. Pozdrawiam i cieszę się, że znów piszesz