No chyba się uwzięli na mnie… Kolejny „ważny” projekt i oczywiście na już. Mogłem odmówić i nikt nie miałby pretensji. Jest kilku pracowników, którzy „chętnie” przestaną się obijać i zajmą czymś ważnym.
Postanowiłem jednak ogarnąć temat. Dlaczego? Nie ma co analizować. Zapełniam życie pracą. Typowa ucieczka. Do tego wszystkiego problemy rodzinne, konflikt z sąsiadami z powodu zalania. Awaria samochodu. Można jeszcze długo wyliczać. A miało być, że im starszy tym więcej czasu masz na swoje hobby. Ten kto to wymyślił już pewnie gryzie piach. Cwaniaczek. Dlatego postanowiłem….
– To pamiętaj, zaczynamy o 19stej! – ktoś krzyknął.
Nie wiem czy samo zdanie czy ten krzyk wyrwał mnie z zadumy. I przypomniałem sobie. Rafał, kumpel z pracy, organizuje pod miastem jakaś imprezę. Imieniny, urodziny czy inną parapetówkę. Bez znaczenia. Kupił jakiś dom czy coś tam w dobrej cenie i koniecznie chciał się pochwalić. Miałem taką ochotę tam iść jak krowa do rzeźni.
– Tylko przyjedź taksówka. Damy tak w palnik, że do samochodu wsiądziesz dopiero we wtorek – zaśmiał się ten sam głos.
– Tak, pamiętam – odpowiedziałem na odczepne.
Akurat na weekend miałem dokładnie sprecyzowany plan. Pokrywał się nieco z zaproponowanym ale w kilku miejscach znacząco odbiegał.
Miałem zamiar zasiąść przed monitorem, oglądać głupie koty i popijać whisky. Czyli w końcu odpocząć. Robić nic. Pierwszy człowiek, który robi nic. Czemu pierwszy? Nie wiem. Jakoś tak mi się zawsze kojarzyło z moim imieniem, Adam. Pierwszy człowiek. Zamówiłem taksówkę. W sumie mogę robić prawie nic gdzie indziej. Już miałem dość siedzenia w domu.
Był jednak powód, dla którego chciałem jechać na tą imprezę. Miał być drugi człowiek… znaczy kobieta. Ewa. Koleżanka z biura. Całkiem ponętna babka. Nie to, że się podkochiwałam ale było w niej coś takiego…..
Może uda się chwilę porozmawiać, a może nawet znajdzie się zaciszny kącik, który skryje to, co zamierzałem odkryć. Adam i Ewa… od długiego czasu ta myśl kołatała się po zakamarkach głowy.
Dojechałem na miejsce na tyle późno, aby pojawiła się już spora część gości. Na tyle wcześnie aby jeszcze byli trzeźwi. Wszedłem do środka i od razu nalałem sobie drinka. Popijając z wolna zacząłem lustrować gości. Praktycznie wszyscy z biura. Było kilka osób, które już chyba kiedyś widziałem i parę, które widzę pierwszy raz. Jak to na dużych imprezach. Szukałem jednak tej, która zaprzątała mi głowę już od dłuższego czasu.
Przechadzając się między ludźmi i odpowiadając na typowe pytania w stylu „co u Ciebie” i, że „dawno coś tam„, zbliżałem się do Ewy. Była mojego wzrostu, może nieco wyższa. Szczupła sylwetka pięknie wyeksponowana wieczorową małą czarną. Czarne, długie, proste włosy kończyły się na linii pośladków. W zgrabnych dłoniach o długich palcach trzymała kieliszek wina. Wiem, że je bardzo lubi. Rozmawiała z jakąś parą. Nie znałem ich.
Podszedłem z wolna starając się wyłapać strzępki rozmowy abym mógł włączyć się w dyskusję. Rozmowa dotyczyła jakiegoś filmu.
– Moim zdaniem, aktorzy nie wykazali minimum zaangażowania aby zbudować odgrywane przez siebie postaci – Stwierdziła Ewa.
– Witam – zagadnąłem lekko przyciszonym lecz zdecydowanym głosem.
Ewa zupełnie nie zareagowała. Kontynuowała swoją wypowiedź. Trochę mnie to zbiło z tropu. Myślałem, że przynajmniej się odwróci i nasze spojrzenia spotkają się na tę jedną ulotną chwilę, dzięki której wszystko będzie wiadome. Niestety. Kompletnie mnie olała. Próbowałem jeszcze coś zagadywać ale zupełnie dla niej nie istniałem!
Zepsuło mi to humor i poczułem ciążącą pustą szklankę. Poszedłem natychmiast do barku, nalałem dość znaczną ilość alkoholu i wypiłem duszkiem. Ewa, Ewa, Ewa – jej imię kołatało mi się w głowie. Poczułem czyjąś obecność za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem tą dziewczynę z pary, z którą dyskutowała Ewa.
Podeszła bliżej i niemalże przyciskając mnie do barku wyszeptała – Cześć Adam.
Lekko zbaraniałem. Widzę ją pierwszy raz w życiu. Chyba. A może już spotkałem na imprezie ? Kompletnie nie pamiętam. Nie była w moim typie. Nie to, że brzydka ale jakaś taka „nie moja”. Podeszła jeszcze bliżej i wcisnęła mi swoje udo między moje nogi.
No zaraz, zaraz…..
Wtedy podeszła Ewa. Wystawiła kieliszek i ewidentnie czekała, aż jej naleje. Cała sytuacja pozwoliła mi lekko wyswobodzić się z uścisku nieznajomej. Otworzyłem wino, nalałem Ewie i już coś chciałem powiedzieć gdy odeszła.
Jak bym dostał w twarz. W uszach aż mi szumiało od ciśnienia. Potraktowała mnie jak jakiegoś kelnera.
Zupełnie nie zwracałem uwagi na stojąca koło mnie dziewczynę. Natomiast ona i owszem. Znowu podeszła do mnie, rozsuwając moje nogi i wcisnęła się przywierając do mej męskości.
– Daria – wyszeptała.
Starałem się jakoś wyrwać ale tak w miarę kulturalnie. Na całe szczęście podeszło parę spragnionych osób do wódopoju. Pojawiły się też koleżanki Darii. Zmyłem się i rozpłynąłem w tłumie.
Impreza trwała w najlepsze jednak nigdzie nie mogłem znaleźć Ewy. Niech to …
Kilka kolejnych drinków łagodziło kompletną klapę.
Zrobiło się dość późno i poszukałem jakiegoś wolnego pokoju. Na całe szczęście dom był spory więc nie musiałem długo szukać.
Kilka samolotów i spałem.
Marzyłem o Ewie. O jej ciele, głosie, włosach….
Poczułem nagle jak ktoś ściąga ze mnie kołdrę i dobiera do slipek. Szybkim, zdecydowanym ruchem ściąga je ze mnie i już czuję jak czyjeś usta obejmują mnie całego.
Lekko się wzdrygnąłem ale fala rozkoszy i dziwnego podniecenia zaczęła narastać. Było ciemno, że oko wykol. Kompletna ciemnica. Sięgnąłem ręką w kierunku krocza aby dotknąć obcej głowy. Zdaje się, że długie włosy… Ewa? Czyżby Ewa? Nie mogłem rozpoznać zapachu perfum ale dałbym sobie rękę uciąć, że to jej zapach.
Ruchy jej głowy nie były spokojne czy rytmiczne. To było trochę jakby głodny rzucił się na jedzenie.
Gdy byłem wystarczająco twardy. Osoba zmieniła pozycję i dosiadła mnie. I to ostro. Chciałem trochę zwolnić lecz nic z tego. Pochyliła się nade mną i bezceremonialnie rzuciła – Dojadę Cię. Cholernie mi się podobasz, a nie robiłam tego kilka lat. Poznałem głos. Daria.
Trochę to wszystko dziwne. Niby mam seks a jednak ciągle w głowie inna kobieta. Przestało mi się to podobać. Starałem się jakoś wyswobodzić, jednak Daria okazała się całkiem silna. Na moje próby wydostania tylko lekko się zaśmiała i stwierdziła
– Jak zaczniesz kombinować to będę krzyczała, że mnie gwałcisz. Ciekawe co wtedy zrobisz?
Jasna cholera. No sytuacja bez wyjścia.
Miałem wielkie oczy ze zdziwienia. Dobrze, że było ciemno. Daria nic sobie z mojego stanu nie robiła. Zmieniła kilka razy pozycję i zgodnie z obietnicą dojechała mnie.
Kurwa mać.
Gdy opadła koło mnie, wtuliła się i szybko zasnęła. Ja nijak nie mogłem zasnąć. Odczekałem jakieś pół godziny i wysunąłem się z łóżka i pokoju.
Ja pier…..
Zszedłem na dół do głównej sali gdzie była główna część imprezy. Cicho. Parę osób leżało na karimatach, kilka na sofach. Impreza umarła.
Postanowiłem, że tutaj zostanę i prześpię się na rozkładanym fotelu, który o dziwo był wolny. Zbliżała się trzecia w nocy.
Sen dość szybko zakleił mi oczy. I równie szybko je otworzyłem.
-Aaaa, tu się schowałeś mój robaczku – diabelski szept Darii wwiercił się w czaszkę.
No ale chyba tym razem nic mi nie zrobi? Przecież leży tu tyle osób, ktoś coś zobaczy, usłyszy…..
Bardzo się myliłem.
Zerwała moje slipy i rzuciła nimi gdzieś w przestrzeń. Następnie dopadła, dosłownie dopadła do mojego przyrodzenia. Włożyła sobie całego do ust zaciskając wargi, jednocześnie zmyślnymi ruchami języka pieściła jądra. Wraz z moim podnieceniem zaczęła poruszać głową. Długie, powolne ruchy. Od czasu do czasu zastygała gdy cały byłem w niej. Ciężko opisać emocje jakie wtedy ogarniają człowieka. Z jednej strony nie chcesz a z drugiej jakaś część Twojej wyobraźni, ogarnia, że spełnia się marzenie o dominującej, nieznajomej kobiecie.
Siadła na mnie i tym razem już powoli zaczęła unosić się i opadać. Na dole świeciła się jakaś mała lampka więc mogłem zobaczyć jej ciało.
Piękne piersi, falowały w jej rytm. Długa szyja wygięta do tyłu. Jej dłonie wbite w mój tors. Przyspieszała. Oddech stawał się szybszy, co raz głośniejszy. Jeszcze przez chwilę myślałem o otaczających mnie ludziach. Tylko przez chwilę. Złapałem za jej biodra i w ich rytm zacząłem dociskać Darię do siebie aby wejść jeszcze głębiej, mocniej. Nagle zawładnęła mną chęć aby ją ukarać za to co zrobiła na górze. Zrzuciłem ją z siebie. Bezceremonialnie oparłem o łóżko tak aby wypięła się do mnie pośladkami. Wszedłem i bez żadnych pieszczot wymierzyłem karę. Raz za razem. Mocno trzymając za biodra nie pozwalałem na jakikolwiek ruch, który odebrałby mi panowanie.
Niech się obudzą, niech widzą, że nie można tak ze mną postępować!
Skończyłem. Nie zwracając na nią uwagi poszedłem nagi do mojego wcześniejszego pokoju.
Zasnąłem.
Nastało południe. Wstałem niby na kacu, niby zmęczony. Na dole dało się słyszeć rozmowy, śmiechy. Odszukałem ubranie, oczywiście bez slipek i zszedłem do głównej sali.
Trwała wesołość a jej obiektem były moje slipki
-A czyja to zguba, no czyja? – Towarzystwo rozbawione i jeszcze pijane.
Nie było ani Ewy, ani Darii. Podobno po Darię przyjechał mąż i wyjechali za granicę. To był jej ostatni wieczór w kraju.
Nalałem sobie szklankę whisky i….nigdy nikomu się nie przyznałem.
Autor: A-dam
To opowiadanie na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Czytając je miałam wrażenie, że jestem jej bohaterką i to nie była bynajmniej Ewa. Czuję jakbym to przeżyła, lecz tego nie pamiętam. Spowodowałeś, że w moich oczach pojawiły się łzy, a nie tego chciałam.
Nie mogę się doczekać twoich kolejnych opowiadań