Jesteś moim planem na Nowy Rok
KONKURS!
Napisz opowiadanie erotyczne i weź udział w konkursie!
Do wygrania 2 komplety gorących książek od wydawnictwa Amare
SPRAWDŹ!Ten kończący się rok już od pierwszych sekund jego nadejścia wydawał się pechowy. Pamiętam tego sylwestra, jakby był wczoraj. Szykowałam się na imprezę sylwestrową do znajomych mojego już byłego chłopaka. Gdy tylko usłyszałam zaproszenie, już wiedziałam, że nie będę dobrze się bawić. W dniu Sylwestra od samego rana nie czułam się najlepiej, ból gardła, załzawione oczy, katar, podwyższona temperatura. Nie chciałam odmawiać spotkania, ponieważ On najpierw byłby wściekły, a potem… sama nie wiem. Może zadowolony z tego faktu?
Po ogarnięciu się i porannej rutyny chciałam zatankować swoje auto, bo w końcu miałam być kierowcą i siedzieć przy stole u suchym pysku.
Wsiadłam do auta i odpaliłam. Niestety nie dojechałam na miejsce, ponieważ samochód zaczął dziwnie szarpać i zgasł. Upewniłam się 3 razy czy to na pewno nie z powodu braku paliwa, wskaźnik pokazywał, że starczy na 50 kilometrów jazdy. Natychmiast napisałam do Niego, aby poprosić o pomoc i poinformować, że musi załatwić inny transport. Niestety, spotkałam się z odmową oraz pretensjami, że zepsuł mi się samochód i nie mamy jak dojechać. Po kilku wyrzutach w moją stronę zdecydował, że pojedziemy jego autem, który nie miał „przeglądu”, a kierowcą oczywiście miałam być ja. Ja głupia się na to zgodziłam, a całą drogę jechałam w stresie i patrzyłam, czy nie kręci się wokół jakiś radiowóz, który mógłby mnie zatrzymać. Dobrze, że wtedy moje zepsute autko pomogła i holować moja przyjaciółka.
W drodze do znajomych zaczął się sylwester. Mój ex zaczął pić z kolegami i wymyślać głupie historie na mój temat, które w ogóle nie miały miejsca. Chciało mi się płakać, ale nie mogłam pęknąć, ponieważ zaraz zarzucono by mi, że nie mam dystansu do siebie.
Na miejscu okazało się, że wśród zaproszony jest Ona – Ola, czyli przyjaciółka mojego ex. Nagle ni stąd, ni zowąd poinformował mnie, że ma przyjaciółkę z lat gimnazjalnych i nie wyobraża sobie nie mieć znów z nią kontaktu. Przez całe święta do niego wypisywała, dzwoniła, chciała się spotkać, namawiała go, aby się mną nie martwił. Dlaczego na to nie reagowałam?
Na samym wejściu, zamiast przywitać się z gospodarzami imprezy, On przywitał się ze swoją najlepszą koleżanką i od razu koło niej usiadł. Ja musiałam usiąść gdzieś z brzegu obok osób, których nie znałam.
Całą imprezę, byłam ignorowana, źle się czułam, nie wiedziałam z kim i o czym rozmawiać. W dodatku po wybiciu przez zegar północy On złożył Jej życzenia pierwszej w czułych uściskach. Do mnie w ogóle się nie odezwał. Gdy chciałam się dowiedzieć, czemu tak się zachował, stwierdził, że nigdy nikomu nie składał życzeń i nie powinnam mu zwracać uwagi na ten temat. Cóż za ambiwalentne zachowanie
Wróciłam zła i głodna oraz z gorączką 38,5 stopni.
Reszta roku nie była lepsza. Cały czas kłótnie, wymówki. Przez wybuch pandemii koronawirusa On nie chciał się ze mną spotykać, bo się boi, bo jest w grupie zwiększonego ryzyka. Jeśli już doszło do spotkania, to było nudne jak flaki z olejem. Rozmowa oddalona o dwa metry, brak czułości. Raz doszło do zbliżenia. To był mój ostatni raz nim, zbrzydził mnie do siebie samym sobą.
Miałam podejrzenia, że mnie zdradza z Olą. Co chwila się spotykali, kilka razy w tygodniu, a ze mną raz na dwa tygodnie. Cały czas ze sobą pisali, mówili nawet czułe słówka.
W pracy było ciężko, obcięli nam stawki, a ludzie wylatywali z dnia na dzień. Starałam się z całych sił, aby mnie nie wyrzucili. Zostawałam po godzinach, robiłam dodatkowe zadania. To wszystko owocowało, byłam chwalona i… zostałam zwolniona. Usłyszałam tylko wytłumaczenie „bo tak”. Mój ex jak się o tym dowiedział, to miał powód do szyderstw na całe tygodnie. Od razu podzielił się z nowiną ze swoją przyjaciółką, która nie pozostawiła na mnie suchej nitki od żarcików i uszczypliwych komentarzy.
Jeszcze przez chwilę dawałam się sobą manipulować. To było zamierzone. To była jedna z lepszych chwil w tym roku. Pojechałam z nim nad morze. O dziwo się zgodził. Chyba nie muszę wspominać, że całą drogę pisał ze swoją psiapsi?
Pierwszy dzień spędziłam na zwiedzaniu okolicy, nie musiałam nic do nikogo mówić, bo on był wpatrzony w telefon. Następnie leżakowałam na plaży i delektowałam się chwilą. Analizowałam ciekawe miejsca do wyjścia. Okolica była cudowna, cicha, mało ludzi, koniec sezonu, ostatnie upalne dni. To wtedy coś we mnie pękło i stwierdziłam, że nie mogę już być dalej tak oszukiwana.
Wieczorem mój były postanowił wypić dwie setki i dwa piwa. A na zdrowie! Dla mnie to było na rękę. Oczywiście, gdy się tylko nabzdryngolił, przejawił się u niego abnegat – nie umył się. Stwierdziłam, że skoro rok byłam cierpliwa, to zniosę to jeszcze trochę.
Spał jak niedźwiedź. Huk bomby atomowej nie wybudziłby go ze snu. To był ten najlepszy moment. Wzięłam swoją walizkę, kluczyki od swojego auta i uciekłam. Czułam się wolna, gdy tylko przekroczyłam próg pokoju. Wsiadłam do auta i pojechałam do innej miejscowości nad morzem. Bo godzinie jazdy wysłałam tylko sms’a o treści „pierdol się” i zablokowałam numer.
Resztę nocy i poranka spędziłam na plaży samotnie, zastanawiając się nad swoim życiem. Byłam z siebie dumna za odwagę. Rano znalazłam wolny pokój i tak spędziłam siedem dni nad morzem samotnie. Lepiej w samotności niż z kimś toksycznym. Ciekawe, jaka była jego mina, gdy odczytał wiadomość, ciekawe czy zaprosił do siebie swoja Olę. A może pojechał pociągiem do domu? Ciekawe czy zapłacił za pobyt za dwie osoby.
W Wigilię dostałam ciekawą wiadomość od Oli: „Cześć, a jednak wybrał mnie. Życzę Ci takiego wspaniałego faceta jak ona, a no tak już miałaś i nigdy nie odzyskasz”. Pomyślałam, że są siebie warci i skoro tak miało być, to ja im życzę szczęścia. Zasługuję na kogoś lepszego. Na kogoś, kto dzisiaj będzie na zabawie sylwestrowej u moich przyjaciół. Adriana poznałam miesiąc temu poprzez moich znajomych. Od razu razem stwierdziliśmy, że nadajemy na tych samych falach. Mamy o czym rozmawiać, dzielimy razem zainteresowaniami, jest miły i zabawny. Nie jesteśmy oficjalnie razem, ale mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.
Rok 2020 pokazał mi, że warto być silnym i nie trzymać się kurczowo czegoś, co mnie rani. Stałam się silną i odważną babeczką. Jedyne co sprawi, że nadchodzący rok będzie lepszy, to tylko moje decyzje.
Teraz śmieję się z przyjaciółką i przygotowujemy się do zabawy. Malujemy siebie nawzajem, popijając wino. Wspominamy ten rok. Mimo wielu przykrości wydarzyły się miłe chwile.
-Ej, a pamiętasz, jak na chwilę otworzyli kluby i była ta impreza plenerowa? Haha, nieźle było – wspomina już wstawiona Sylwia.
Podchodzę do szafy w celu wyboru najlepszej sukienki. Wybieram krótką na ramiączka ze sporym dekoltem. Została zrobiona z błyszczącego materiału. Do tego dobieraj rajstopy imitujące pończochy, opaskę na włosy w kształcie uszek kotka i kozaki za kolano.
-I jak wyglądam?
-Będzie twój!
Śmieję się razem z koleżanką z jej podsumowania i rzucam w nią poduszką.
-Okej, wszystko już przygotowane, jedzenie rozstawione, posprzątane, niedługo goście się zejdą.
O wilku mowa. Rozlega się pukanie do drzwi. Sylwia otwiera i jako pierwsi wchodzą Iza z Robertem.
Jest to bardzo sympatyczna para, papużki nierozłączki. Są razem od piątej klasy podstawówki. W nadchodzącym roku mają się pobrać. Dziwnie mi z tym faktem, że połowa moich znajomych jest w kilkuletnich związkach, a ja wytrzymałam w jednym najdłużej prawie rok. Zawsze miałam ich za pierwowzór zakochanych. Porównywałam ich związek do mojego każdego. Chciałam, żeby moja relacja z jakimkolwiek facetem wyglądała jak ich. Na szczęście na razie Sylwia nie opuszcza mnie od życia singielek.
Wchodzi i on, mój wyczekiwany gość, Adrian. Jest to przystojny blondyn o piwnych oczach. Jest wysoki i dobrze zbudowany, ubrany w czarne jeansy i czarną elegancką koszulę. Z wrażenia, gdy na niego zerkam, mam ochotę wyskoczyć zza stołu i rzucić mu się ramiona. Udaję cierpliwą i czekam, aż się ze mną przywita.
Idzie w moim kierunku patrząc mi się głęboko w oczy. Podchodzi do mnie, mówi czułe „cześć”, przysiada się i całuje w policzek blisko ust.
-Jak tam, Słońce?
-W porządku. A u ciebie co tam? Od razu po pracy? – Próbuję jakoś zagaić rozmowę.
-Nie, wyszedłem wcześniej, żeby na spokojnie się wyszykować.
-To co, kochani? Po drineczku? Rozumiem, że każdy pije – proponuje Sylwia, która sama nie może się doczekać procentów we krwi.
Podczas kombinowania i przyrządzania różnych napojów alkoholowych przychodzą następni goście. Jest to Kuba, Mateusz i Kacper. Imprezowe trio, bez nich nie ma imprezy.
-Przyszliśmy, więc imprezę można rozpoczynać na całego – komentuje jeden z nich.
-No, ja nie wiem, czy dam radę do szóstej rano. Musiałem wziąć ze sobą wsparcie – mówi Kacper, wyjmując trzy duże energetyki.
Mieli rację, szybko rozkręcają zabawę. Niektórzy boją się czy dotrwają do północy. Robią drinka za drinkiem, polewają kieliszek za kieliszkiem. W godzinę staję się już rozluźniona i mniej skrępowana towarzystwem mojego crusha. Robi mi się gorąco, więc postanawiam wyjść na dwór, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Wkładając płaszcz, czuję perfumy Adriana, które przeniknęły na moją sukienkę, gdy siedział obok mnie. To cudowne uczucie, które wprowadza mnie w zachwyt i przez nie czuję motylki w brzuchu. No, nie, zakochałam się. Myślałam, że to już niemożliwe.
Wychodzę na zewnątrz i zerkam w niebo. Nie widać żadnych gwiazd.
Biorę głęboki oddech i zaczynam marzyć o cudownym rozpoczęciu się roku. Po chwili siadam na ławeczce pod dużą altanką. Słyszę, że otwierają się drzwi od domu i wychodzi mój kolega. Dołącza do mnie. Czyżby to początek spełniających się marzeń? Stawia dwa drinki na stoliku.
-Czemu uciekłaś? – Pyta zatroskany, a po chwili dotyka mojego ramienia.
-Nie uciekłam. Chciałam się przewietrzyć. Gorąco tam.
-Od środka się rozgrzewasz. Jak Ci minął rok? Masz, żebyś bardziej nie zmarzła, tylko uważaj, bo mocne – podsuwa szklaneczkę z kolorowym napojem.
-Myślę, że tak jak każdemu, czyli nie najlepiej. Następny będzie lepszy.
-Ja już o to zadbam – uśmiecha się i daje krótkiego całusa w usta. To sprawia, że cała nieruchomieję, a on po prostu wstaje, łapię mnie za rękę i zaciąga z powrotem na imprezę. Chciałabym posiedzieć z nim tutaj jeszcze troszeczkę, na osobności.
-Gdzie wy byliście? Pięć kolejek ominęliście!
-Ile?! – pyta z niedowierzaniem Adrian.
-Tak, to prawda – przytakują inni prawie zażenowani szybkością spożywania alkoholu.
Jest już parę minut przed północą. Wszyscy ubierają się w buty i kurtki, aby wyjść na zewnątrz, odpalić fajerwerki i przywitać Nowy Rok z kieliszkiem szampana w dłoni. W tej magicznej chwili zaczął sypać śnieg.
Dookoła słychać i widać już wystrzeliwane fajerwerki, u sąsiadów rozbrzmiewa głośna muzyka disco polo. Nasze imprezowe trio próbuje już odpalać petardy, a Sylwia siłuje się z butelką szampana. Po chwili rozpoczyna się wielkie odliczane:
-dziesięć! Dziewięć!
-Czego sobie życzysz w Nowym Roku? -pytam z zainteresowaniem Adriana.
-Ciebie – patrzy głęboko w oczy, obejmuje moją twarz w dłoń i całuje moje usta. – Jesteś moim planem na Nowy Rok – przerywa na chwilę i znów kontynuuje pocałunek.
Koleżanka przerywa nam, podając gwałtownie dwa kieliszki szampana. Przez siłę wręczania wylewa trochę napoju na nas.
-Wręczam młodej parze, wesołego „Alelleluje” – składa życzenia i ucieka.
-Idź już spać! – Krzyczę, dając jej dobrą radę.
Gdy inni już zbierają się do domku, ja ze swoim chłopakiem idę pod altankę.
-odpoczniemy od nich chwilę – proponuje i siadamy na zimnej ławeczce.
-Fajnie ten rok się zaczął
-To ty decydujesz czy ten rok będzie zły, czy dobry, wszystko w twoich rękach.
Uśmiecham się ukradkiem i obdarowuję go czułym buziakiem.
-Chcesz zrobić coś bardzo nielegalnego?
-Co masz na myśli?
Znów chwyta mnie za rękę i ciągnie na dragę.
-Ale nie wolno! – Krzyczę, bo nie widzi mi się fakt dostania mandatu.
-Oj cicho, krótki spacerek.
Idziemy chodnikiem razem, trzymając się za rękę. Wdycham zimne powietrze i wiem, że ten rok będzie inny. Wiem, że będzie lepszy. Mam okazję zrobić go najlepszym.
-Policja! Uciekamy!
Moje serce przyspiesza, a na horyzoncie dostrzegam radiowóz. Nie wiedząc co robić, wbiegamy w ciemną dróżkę, którą całkowicie ogarnia mrok. Wbiegamy w nią w dal, aby nie było nas widać.
W pewnym niefortunnym momencie potykam się o coś i przewracam się na mojego mężczyznę. Leżymy całkowicie w śniegu.
-Nie wychylaj się, poczekaj, aż pojadą.
Stróże prawa jednak zatrzymują się przy ścieżce i przez kilka chwil ją obserwują. Na szczęście szybko odjeżdżają w celu patrolowania reszty okolicy.
-I co teraz? -Pytam Adriana skonfundowana.
-Musimy poczekać, zawsze mogą zawrócić.
-Będziemy tak leżeć?
-Ty na mnie leżysz, więc jesteś sucha i masz cieplej.
-Polemizowałabym z tym.
-Tak? Sprawdzimy? – Przyciąga moją głowę do swoje i muska moje wargi zębami.
Śnieg zaczyna się nasilać, pada coraz grubszy i gęstszy. Nie przeszkadza mi to. Moja dusza jest ogrzewana teraz nim. Wiem, że go kocham.
Całujemy się w rytm spadającego białego opadu. Alkohol od środka ogrzewa nas dalej oraz narastające uczucie między nami robi swoje. Mój ukochany zaczyna dotykać mnie tu i ówdzie, przez co wiatr i roztapiające się płatki śniegu dają mi zimne pocałunki na moje uda. Wokół nas tworzą się małe krawędzie śniegu, które nas otaczają, a my dajemy złudzenie, że je roztapiamy naszą gorącą temperaturą. Jest zimno, tak, że aż zdjęłam rajstopy, majtki i buty. Nie mogę w to uwierzyć, że zrobimy to na jakimś polu, w śnieg po północy. Skutki tego mogą być nieciekawe.
Dobieram się do jego pełnego rozporka i po chwili wyjmuję chyba jego najgorętszą część ciała.
-Ale masz zimne dłonie – komentuje i przyciąga mnie bliżej. Ja jednak delikatnie się odpycham, by on znajdował się jak najbliżej mnie, czyli we mnie.
Przytulam się do niego i robię szybkie i stanowcze ruchy pośladkami.
Swoje gołe stopu trzymam na jego płaszczu i okrywam swoim. Obejmuje mój tyłek dłońmi, aby ruchy były bardziej stanowcze. Szkoda, że nasz pierwszy raz jest na śniegu, trochę nas to ogranicza. Bo pragnę go bardziej i więcej.
Gdy kończymy, szybko się ubieramy. Czuję, że moje stopy zmieniły się w dwie kostki lodu. Moje mokre rajstopy zaczynają zamarzać na mrozie. Dobrze, że dom jest blisko. Tam się ugrzejemy. Jak się wytłumaczymy, że jesteśmy cali mokrzy?
Wchodzimy i widzimy, że impreza trwa w najlepsze.
-O, no, w końcu! Co wam się stało? – śmieje się Kuba z nas.
-Uciekaliśmy przed policją – opowiadam szybko, aby nie zadawali pytań. I tak tego nie robią, bo są za bardzo wcięci.
Sylwia daje nam jakieś suche ubranie i kieruje do pokoju, w którym mamy spać. Szepcze mi tylko na ucho: „bawcie się dobrze”.
Autor: Sensual Madness
Jakie opowiadania chcesz przeczytać?
Wypełnij anonimową ankietę
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!