Jaś i Małgosia – Truskawka i banan
Jaś i Małgosia poznali się za pośrednictwem internetowego portalu internetowego. Ona – ładna, elegancka, zadbana blondynka. Wyposzczona rozwódka, dojrzała jak soczysta truskawka. On – miły wobec pań brzydal. Wygłodniały rozwodnik, gotowy do konsumpcji jak wyglądający ze skórki banan. Oboje chętni do rozszyfrowywania swojej anatomii i zmysłowości.
Banan zaprosił poderwaną wirtualnie truskawkę do siebie.
Godzinę wcześniej spotkali się live, na kawie w plenerze. Poczuli wzajemną akceptację od pierwszego wejrzenia. Na jego wyobraźnię podziałały zwłaszcza jej dziewczęca buźka z czarującym uśmiechem i zgrabne kopytka z kształtnymi udami. Ją rozmarzyły szczególnie – wyznała mu to później – jego delikatne dłonie i wyrazista pupa.
Nakarmieni sobą oczami, nabrawszy apetytu na swoje ciała, wnet znaleźli się sam na sam, z nastrojową muzyką w tle. Małgosia wizytę w jego mieszkaniu zaczęła od odwiedzin łazienki. Jaś przez kratkę wentylacyjną podglądał, jak rychła zdobycz obmywa sobie wygolone pachy, sterczące sutki i omeszkowaną cipkę, po czym naciera te miejsca jakimiś wonnościami, którymi suczki wabią samców. Wyszła już w samych stringach, chwaląc się na starcie krągłymi piersiami i gitarową sylwetką. Oszołomiony tym widokiem facet wskoczył pod zimny prysznic i porządnie się schłodził, aby obniżyć erotyczne napięcie i nie eksplodować za wcześnie.
Gdy wrócił do pokoju, wymienili pierwszy pocałunek i objęli ramionami.
Po chwili ich dłonie powędrowały w dół. Ściągnęli majtki – on jej, ona jemu. Przylgnęli do siebie. Jaś zaczął ręczne pieszczoty od jej piersi, Małgosia – od jego szybko rosnącej i twardniejącej armatki oraz od szczególnie wrażliwego na dotyk woreczka z parą kulek. Już z pałką na baczność on położył ją na tapczanie i rozchylił jej nogi, rozkoszując się chwilę – jak to wzrokowiec – widokiem najintymniejszej z kobiecych dziurek, ozdobionej fikuśnie ufryzowanym trójkącikiem. Ona tylko na moment udawała niewiniątko, ale wnet przyśpieszyła oddech, zamknęła oczy i uniosła ręce nad głowę w geście całkowitego oddania.
Jaś, też coraz mocniej napalony, muskając uda Małgosi powoli zbliżał się palcami, językiem i nosem do upatrzonego celu.
„Nie” – jęknęła gdy był już tuż-tuż, trochę wreszcie zawstydzona. Nie czując jednak żadnego oporu pozawerbalnego, pewny przyzwolenia, przystąpił do obwąchiwania i próbowania międzynożnej broszki. Była mniamniuśna, pachniała chcicą i smakowała pożądaniem. Odsłaniała się, poszerzała i wilgotniała na zamówienie. Czule przygotowywał ją do dymania, spijając niczym nektar wyciekający z niej soczek. Nagle ona przewróciła kochanka na plecy, chwyciła za jego sterczącą końcówkę i przystąpiła do odwzajemniania. Wzięła twardziela do buzi, całując, liżąc, ssąc i podszczypując go na przemian.
Wnet Jaś doznał takiego odlotu, że z kolei on gwałtownie położył Małgosię na wznak i błyskawicznie wślizgnął się w nią, w pełni gotową na przyjęcie proszonego gościa.
„Możesz do końca” – szepnęła (nie)przytomnie, co podnieciło go już na maksa. Seans hardkorowego, dzikiego seksu przerwało „o Boże!” i orgazm kobiety. Cała drżała z rozkoszy. Mężczyzna na krótko zwolnił tempo, by skończyła szczytować i wróciła ze stanu emocjonalnego rozdygotania do psychicznej równowagi. Po czym władował się w nią raz jeszcze, wystrzeliwując po kilkunastu ruchach cały niemożliwy już do powstrzymania życiodajny ładunek.
Po kolacji oboje znów wylądowali na tapczanie. Jaś, już jako tako erotycznie nasycony, dłużej i dokładniej wędrował po zakamarkach ciała Małgosi, całując i masując je od stóp do głowy, by w końcu znów zanurzyć się i zadurzyć w cipie po raz wtóry. Spodobało się mu – zero wysiłku, sama przyjemność – jak w przerwie tej wycieczki partnerka dosiadła jego konia niczym profesjonalna dżokejka i ujeżdżała ogiera pod różnymi kątami. Pokrzykiwała przy tym podekscytowana: „och, jak głęboko!”.
Potem powtórzyła numerek z wzięciem męskich klejnotów w swoje nawilżone ręce i do ust.
Robiła laskę z taką znajomością miejsc erogennych, że jej właściciel wpadł w ekstazę. „Znęcaj się śmiało, plisss…” – zachęcał do jeszcze brutalniejszego bicia śliskiego i przez to bardziej wytrzymałego kapucyna. Ale kiedy już chciał trafić cudownie maltretowanym fletem do piczy, nie pozwoliła na to jej właścicielka. „Teraz ja prowadzę zabawę” – zastrzegła z wyuzdaną miną. I nie wypuściła pulsującego w jej buzi kutasa do samej mety. Kiedy Jaś oprzytomniał, nie zauważył śladu spermy ani na swojej piersi czy brzuchu, ani na twarzy Małgosi. Nie uroniła ani kropelki. „Lubię to” – dodała wyzywająco. „Niegrzeczna z ciebie dziewczynka” – zareagował błogo.
Zmęczeni zasnęli. Gdy w środku nocy Jaś się obudził, Małgosia leżała wypięta na niego – jakby zachęcała do wzięcia jej od tyłu. Też się ocknęła i sięgnęła palcami do jaj Jasia, głaszcząc je i łaskocząc. Jednoznacznie dawała znak gotowości do jebania. Nabrzmiały na komendę chuj nie mógł nie skorzystać z okazji. Wszedł w wystawioną pizdę jak do swego i po swoje. Teraz jednak wepchnął się do środka celowo leniwie i częściej robił krótkie przerwy (bez wyjmowania elastycznego pala z do-w-cipnego uścisku). Dopiero słysząc szybko narastające sapanie niespiesznie posuwanej partnerki, popędził raźniej i wnet spuścił się po raz trzeci.
Rankiem Jaś wyglądał na nieco wypompowanego, Małgosia natomiast – na w pełni odprężoną. Oboje jednak byli wyraźnie zadowoleni i już myśleli o kolejnych sekscesach…
A kilka godzin po pierwszym spotkaniu z Małgosią, Jaś wystukał w guglarce: „cumshot creampie”, po czym patrząc, jak jakiś anonimowy jebak pierdoli bezpruderyjną ślicznotkę, ulżył sobie i drażniąc na stojaka genitalia zlał się raz jeszcze na podłożoną na klawiaturę podpaskę z paczki nieobecnej – delegacja służbowa – siostry.
Autor: Adam K-w
Mogło by być fajne opowiadanie gdyby było mniej ordynarnie napisane.