Delegacja
Nasze oczy spotkały się w hotelowej kawiarni. Elegancki, przystojny, uśmiechnął się do mnie tak jakby mnie znał i bardzo się spotkaniem ucieszył. A może mi się wydawało. Na pewno.
Odpowiedziałam mu uśmiechem. Przysiadł się, wszystkie stoliki były zajęte. Pachniał ledwie wyczuwalnie, wykwintnymi perfumami. Opowiedzieliśmy sobie skąd jesteśmy i co nas sprowadziło do stolicy. Oboje byliśmy w delegacji. Ja już skończyłam pić kawę i powinnam lecieć załatwiać swoje sprawy, ale fascynował mnie jego głos i zostałam, aż on skończył konsumpcję. Rozeszliśmy się w swoje strony. Potem wieczorem zderzyliśmy się w windzie. Dosłownie, bo byłam zapatrzona w komórkę, aż mi wypadła z ręki. Zaśmiał się, że dobrze, że się nie rozbiła. Poszliśmy do swoich pokoi.
Okazało się, że mieszkamy na tym samym piętrze, on dalej od windy. Powiedzieliśmy sobie dobranoc i wydawało się, że tyle.
Byłam trochę, a może i więcej niż trochę, zawiedziona, że nie zaprosił mnie do kawiarni, a nawet i do pokoju. Tym bardziej, że zderzenie w windzie skomentował, że chyba jesteśmy sobie pisani. Oczywiście do pokoju bym się nie zgodziła pójść, mam męża, którego nie zamierzałam zdradzać, ale przyjemnie by było poczuć się pożądaną. Było już późno jak leżąc w łóżku w ciemnym, oświetlonym tylko ulicznym światłem pokoju, usłyszałam, że ktoś wchodzi, kurcze nie zamknęłam drzwi czy to mi się może śni? Nie wiem dlaczego nie krzyknęłam tylko udawałam, że śpię i nie myślałam, że to złodziej tylko podświadomie miałam szaloną nadzieję, że to właśnie on.
Słyszę, że się rozbiera. Nic nie robię, a on wsuwa się pod kołdrę, przytula się z tyłu, całuje mnie w szyję, w uszy, za uszami, wsuwa rękę pod koszulkę, gładzi brzuszek, cycuszki, ściąga ze mnie koszulkę. Czuję jak jego penis nabrzmiewa i umiejscawia się między moimi pośladkami, trąc przedział z góry na dół. Szepcze czułe słówka na przemian z wulgaryzmami. Zaczyna kąsać szyję, barki, ręka zjeżdża niżej, gładzi trójkącik, potem pociera ruchem kolistym czuły guziczek na górze mojej muszelki, potem jego palce jeżdżą po wargach w górę i w dół. Druga ręka pieszcząc moje piersi mocno mnie przyciska. Ledwo oddycham, choćbym chciała się uwolnić to nie miałabym siły, leżę jak sparaliżowana. Zaczynam jęczeć, on rzuca mi kolejną porcję wulgaryzmów. Nie przestaje całować, ssać, gryźć moje barki, szyję. Rozsuwa mi nogi i wpycha palce w moją szparkę i robi najpierw delikatny, potem mniej delikatny petting. Moja cipka już tonie, robi się jak rozgotowany makaron. W pewnym momencie odwraca mnie na plecy, całujemy się, czuję jego język prawie w gardle, potem gryzie moją wargę. Zjeżdża niżej, czuję, że zrobił mi malinkę. Chyba nie jedną. Całuje i ssie moje nabrzmiałe sutki, zjeżdża niżej, cały czas ssąc, gryząc, kończy podróż na mojej brzoskwince, ssie łechtaczkę, potem jeździ po wargach całej cipki, wsuwa szorstki język do jej środka.
Wpycham sobie w usta róg poduszki, żeby nie krzyczeć.
On przekręcając się na bok ukazuje moim oczom swoje wydepilowane przyrodzenie ze sterczącą prześliczną pałą. Zapragnęłam jej posmakować, zaczęłam przyciągać jego tułów, zrozumiał o co mi chodzi i znalazłam się nad nim w pozycji 69. Biorę kutasa w usta, wsuwam aż po gardło, mało się nie duszę, wsuwam go i wysuwam, gryzę, ssę, on jeszcze bardziej twardnieje, pieszczone moją ręką jądra nabrzmiewają, je też liżę, biorę do buzi. A co on wyprawia z moją cipką, chce ją zjeść czy cały w nią się zanurzyć? Coś mi wsuwa w drugą dziurkę, coś co wibruje, wibrator? Nie wytrzymam. Cała jestem rozedrgana, chyba ulecę w kosmos. Orgazm za orgazmem.
Słyszę, że on coraz głośniej sapie, czuję, że zaraz jego kutas wystrzeli, nie wiem jak będąc nieprzytomną, udało mi się go wyciągnąć z ust, zanim wystrzelił. W konwulsjach oblewa mi obwicie twarz, szyję, cycki. Padamy obok siebie. On mnie przytula. Całuje mi plecy, szyję, jego ręce błądzą po udach i pośladkach. Ciągle drżę i jęczę.
Po pewnym czasie idziemy pod prysznic, myjemy się nawzajem, on delikatnie penetruje mi palcami obie dziurki, całuje moją szyję, piersi, ssie nabrzmiałe brodawki. Jego fiut jak wymoczona, nieopierzona kura, klapnięty, jądra obwisłe. Biorę go w rękę, po pewnym czasie coś drgnęło, klękam i biorę do ust, wykonuję ruchy. Szybko rośnie i twardnieje, jądra krzepną, mnie znowu wilgotno. On podnosi mnie, łapie za pośladki, unosi, opiera o ścianę i stara się wejść we mnie, ja łapię jego koguta i pomagam wsunąć. Jeja jak on wchodzi i wychodzi, a moje plecy uderzają o ścianę. Mówi, że teraz tak szybko nie skończy. Teraz sapiemy, trochę to męczące i niewygodne. Wychodzimy spod prysznica.
Odwraca mnie tyłem, zanim dobrze oparłam się o umywalkę on z całym impetem wszedł od tyłu we mnie, aż krzyknęłam, poczułam go aż w gardle. A on zaczął walić namiętnie i można powiedzieć brutalnie.
Krzyczę, szybko dochodzę, ale on nie przestaje. Bardzo, aż do bólu trzyma mnie za boki pośladków, potem się pochyla i złapawszy za cycki rucha już powolniej i delikatniej. Całuje i gryzie mnie po plecach, znowu dochodzę, a on znowu odchylił się i wali z całej siły. Na chwilę przestał, znowu wibrator w drugą dziurkę. Nie mogłam wytrzymać, orgazm za orgazmem. Gdyby mnie nie trzymał to osunęłabym się na ziemię. Wreszcie wystrzelił, w kilku szybkich erupcjach napełnił mnie w całości. Tylko nie wyciągaj!, krzyknęłam. Oparłam się o umywalkę, a on o mnie i tak trwaliśmy nie wiem jak długo. Nie pamiętam jak znalazłam się w łóżku obok niego, musiał mnie przynieść.
Nie wiem jak długo spaliśmy, obudziłam się, był półmrok. On spał jeszcze jak poszukałam ręką jego pana. Tylko wzięłam w rękę, a on zaczął rosnąć i krzepnąc. W kilka chwil był gotowy. Odrzuciłam kołdrę, dawca moich orgazmów się obudził. Usiadłam na nim i powoli nadziewałam swoją już wilgotną piczkę na jego sterczącego kutasa. Zaczęliśmy ruch w tę i wewtę coraz szybciej i coraz głębiej. Główka jego kutasa obijała dno mojej pochwy. Doszłam, straciłam siły, opadłabym, ale donor moich orgazmów mocno trzymał mnie za biodra i rytmicznie podnosił i nabijał na swojego kutasa. Widział moją szczęśliwą twarz i skaczące cycki i to musiało go nakręcać, bo wyglądał na szczęśliwego, a pała, odnosiłam wrażenie, że jeszcze twardnieje.
Trwało to długo, aż w końcu rzucił mnie pod siebie, związał ręce krawatem, przywiązał je do łóżka, pod pośladki wsunął poduszkę i z moimi nogami na ramionach wszedł znowu we mnie i walił, i walił tak, że huczało mi w głowie . Gryzłam wargi, żeby nie krzyczeć. Straciłam chyba przytomność, bo obudziłam się pełna i z wolnymi rękami. Zrobiło się widno, trzeba było iść, załatwiać to po co przyjechaliśmy. Na nogach z waty poszłam do łazienki, buzi na pożegnanie, bez nadziei na powtórkę, bo mój kochanek miał wyjechać. Ja jeszcze dzień miałam zostać.
A jednak spotkaliśmy się. Przyszedł niespodzianie po południu. Uciekł mu popołudniowy pociąg i musiał czekać na wieczorny.
Skomplementował mnie, że świetnie wyglądam, w ogóle nie widać śladu nieprzespanej nocy. Wyznał, że w życiu nie przeżył czegoś tak wspaniałego, żona mu takich przeżyć nie daje. Ja powiedziałam, że sama siebie nie poznaje, że nigdy nie podejrzewałam, że mogę na coś takiego pójść, a najgorsze, że nie czuję wyrzutów sumienia. Mąż aż tak mnie nie zaspokoił nigdy. Stanął przy mnie, siedzącej na krześle i opierając się o nie zaczął ręką pieścić moją głowę, szyję, wsunął za bluzkę i gładził plecy. Ja oparłam rękę na jego udzie, a dalej podjechałam nią do krocza, pocierając je przez spodnie.
Jego fallus zaczął się prężyć jakby chciał rozerwać materiał. Rozpięłam rozporek oraz spodnie i go uwolniłam. Na chwilę tylko, bo zaraz wzięłam go do buzi i zaczęłam jeździć w górę aż do gardła i w dół, gryźć i ssać. Ręką pieściłam jądra. On, stojąc przy mnie szarpał mnie za włosy, szczypał po plecach, barkach. Lizałam i brałam do buzi na przemian jądra i kutasa. Wpychałam go aż do gardła, gryzłam, ssałam, trwało to bardzo długo do czasu aż Krzysztof zaczął sapać, a fiut zaczął pulsować i strzelił. Raz, drugi, trzeci, kolejny. Nie mogłam go wyjąć, bo sperma zabryzgałaby nam ubrania i wszystko. Musiałam łykać te kolejne porcje słonawej, lepkiej cieczy. Nigdy nie myślałam, że będę łykać spermę, uważałam to za obrzydliwe, a teraz mi nawet to smakowało i podniecało. Po kolejnej porcji emisji w końcu fiut mu zwolna klapnął i mogłam go wyjąć z ust. Nie zauważyłam, że Krzysztof zdjął ze mnie bluzkę i biustonosz, a z siebie spodnie. Podniósł mnie, rozpiął spódnicę, ściągnął mokrawe już majtki i zaczął obcałowywać moją szyję, usta, gryźć je, potem ssać sutki. Jego palce najpierw tarły najczulszy punkt mojej muszelki, a potem wbiły się na pełną długość w szparkę i drażniły ją ruchem w tę i we wtę. Odlatywałam.
Nagle podniósł mnie i położył na stoliku, uklęknął i najpierw zaczął całować i gryźć moje uda, ślady jego zębów na długo nie znikały z nich, wiele mnie to kosztowało, żeby ich nikt nie zauważył, a potem, założywszy moje nogi na ramiona, wbił się ustami w cipkę.
Jeździł językiem po wargach, po clitoris, ssał ją, wpychał język w szparkę, dochodziłam, a krzyknęłam gdy mi w drugą dziurkę, po raz kolejny, zaaplikował wibrator. Jedną ręką wepchałam sobie w usta obrus, żeby nie wyć, drugą ledwo trzymałam się stolika. Wibrator w tej dziurce to kolejne moje odkrycie, niesamowite wrażenia. Krzysztof zostawił mi go w prezencie. Po którymś już moim odlocie wreszcie mój kochanek przestał znęcać się nad moją cipką, ja byłam bez sił. Leżeliśmy na podłodze i ciężko oddychaliśmy. Gdy moja ręka, po pewnym czasie, bezwiednie powędrowała do jego klapniętego fiuta, Krzysztof ją odsunął, spojrzał na zegarek i zaczął się zbierać. Nie zostawiliśmy sobie ani adresu, ani telefonu, nie mieliśmy się spotkać więcej. Nie chcieliśmy sobie komplikować życia, mieliśmy swoje rodziny.
Autor: Tr18
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!