Chcę więcej kochanie II
Nagle, bez żadnych wstępów, zaczęła się rozbierać. Powoli. Cały czas patrzyła w oczy męża, a jej zawadiacki uśmieszek nie znikał na moment, gdy odpinała stanik. Po chwili uwolnione piersi zakołysały się łagodnie przed jego oczami.
Na pewno zauważył moje sterczące sutki, pomyślała. Była zdecydowana w każdej chwili zakończyć grę, gdy tylko zauważy niebezpieczne symptomy. Na razie niczego takiego nie zanotowała. Nie zamierzała też przestać. Była tak podniecona, że jej cipka wprost żądała ostrego pieprzenia. Potrafiła jednak nad swoimi popędami zapanować. Przynajmniej na jakiś czas. Gra, którą zamierzała toczyć, ekscytowała ją równie mocno, co ostry numerek.
– To bardzo ciekawe, wiesz? – rzuciła nagle, jednocześnie ściskając jeden sutek.
– Co takiego? – Rafał patrzył, jak zahipnotyzowany. Już dawno przestał nad sobą panować. Automatycznie wyciągnął rękę, by zająć się drugim, samotnym sutkiem. Rozległ się głośny trzask uderzenia i poczuł, jak jego dłoń pulsuje piekącym bólem.
– Zabieraj łapkę, mężu – pogroziła mu palcem, ciągle uśmiechając się bezczelnie. – Musimy sobie pewne rzeczy wyjaśnić, mój drogi.
– No właśnie! – odbił piłeczkę, masując rękę. – Czekam na wyjaśnienia. Z kim się pieprzyłaś, gdy mnie nie było?
– Odpowiem ci, ale najpierw coś zrobię – mówiąc to, znowu chwyciła jego penisa, który nawet na moment nie stracił swojej twardości i zaczęła energicznie pracować dłonią. Oszołomiony Rafał z jednej strony wiedział, że chce odwrócić jego uwagę, a z drugie strony pragnął tylko jednego. Wytrysku. Zaspokojenia. Miał wrażenie, że jego jądra aż gotują się od nagromadzonego nasienia, które chce teraz wystrzelić. Eksplodować. Nic nie miało znaczenia. Nie liczyło się. Tylko oczekiwanie na ten jeden, krótki moment spełnienia. Czuł, jak krew zaczyna pulsować mu w skroniach a oddech przyspiesza. Jeszcze chwila. Jeszcze moment do spełnienia, a później porozmawia z żoną „na trzeźwo”. Resztkami świadomości, z oddali, zza dalekich wzgórz i lasów dosłyszał jej niewyraźny głos. Spojrzał na nią.
Klaudia czekała na ten moment, chociaż wiedziała, jak wiele ryzykuje. Szanse powodzenia były naprawdę bardzo małe, ale była przekonana, że inaczej nie można.
Nie będzie mogła rozpocząć swojej przygody, jeżeli jej ukochany nie będzie mógł zapanować nad najgłębszymi emocjami w momentach nawet takich, jak ten. W momentach, w których u mężczyzn wyłącza się myślenie, a pozostaje tylko chuć. Gdy ich cała jaźń, ich cała istota chce tylko jednego: spuścić się. I nic innego się nie liczy. Przez tą chuć powstawały i znikały królestwa. Zmieniały się granice na mapach. Upadały cywilizacje. I rozpadały się zgrane, udane i szczęśliwe małżeństwa, którym tylko wydawało się, że mogą bezpiecznie przekroczyć zakazaną granicę. Klaudia za bardzo kochała męża. Nie zamierzała ryzykować. Widząc, że patrzy na nią i ma jego absolutną resztkę uwagi, powtórzyła.
– Nic ci nie opowiem, jeżeli teraz się spuścisz – jej słowa były zimne i stanowcze, jak głazy granitu pchane przez lodowiec. – Niczego się nie dowiesz, jeżeli nie zapanujesz nad tym, czego teraz pragniesz.
Rafał nagle poczuł, że znalazł się pośrodku pola bitwy, na którym dwie mordercze armie toczą śmiertelny bój. A on, w sekundę lub dwie, musiał wybrać stronę. Czy dążyć do zwycięskiej bitwy, zwieńczonej zaspokojeniem, jednocześnie ryzykując przegranie wojny? Czy może, rezygnując z zaspokojenia poddać się i zaufać, że wróg nie zetnie mu głowy? Te kilka chwil największej walki wewnętrznej, jaką odbył w całym swoim życiu zdawały się trwać całą wieczność. W końcu, nie wiadomo do końca dlaczego, chwycił rękę żony i z miną maltretowanego psa, któremu zabrano pieczoną na bukowym ogniu pierś bażanta, odsunął jej dłoń. Półprzytomny spojrzał na pozostawionego na pastwę losu i zapomnienia pulsującego, obwiązanego grubymi żyłami penisa. Od razu, gdy to zrobił, niczym obuchem uderzył go syndrom odstawienia. Pragnął dokończenia nie mniej, niż zwijający się w agonii pragnie morfiny.
Obserwowała to zmaganie pełna wewnętrznej dumy i podziwu. Była szczęśliwa, bo kolejny etap jej planu właśnie się dokonał.
I to dokładnie tak, jak chciała. Wiedziała, jak heroiczną wolą wykazał się jej mąż, powstrzymując jej rękę w ostatniej chwili. Udowodnił nie tylko to, że ma żelazną wolę. Pokazał, że będzie potrafił przyjąć pomysły, które ona chce wdrożyć w ich życie erotyczne bez ataków histerii, gniewu, złości lub agresji. To, że się teraz powstrzymał, czyniło z niego mężczyznę. Jej mężczyznę, który miał jaja.
Odczekała chwilę, aż sapanie męża trochę się uspokoi. Odwróciła się do stojącego za narożnikiem stolika, na którym, oprócz książki, z którą spędziła ostatnią noc, stał przygotowany wcześniej drink. Czyste whiskey na lodzie. Podała szklankę mężowi. Ten przyjął go z wdzięcznością. Po pierwszym łyku zastanowił się, skąd wiedziała, że dzisiaj będzie potrzebował drinka? Przecież w takich okolicznościach prawie nigdy nie pije. Z drugiej strony, okoliczności nie były normalne. A ten drink? Zupełnie, jakby to zaplanowała, pomyślał.
Niemożliwe, natychmiast odrzucił tą absurdalną myśl. Właśnie. Zaczął myśleć. Gdy tylko zdał sobie z tego sprawę, uśmiechnął się do żony. Uśmiech jednak trwał krótko.
– Poważnie, Klaudia – zaczął stanowczo, ale spokojnie. – Z kim się puściłaś, gdy mnie nie było w domu?
– Z nikim – odparła od razu, jakby wcześniej miała przygotowaną kłamliwą linię obrony. Tylko po co wcześniej się przyznała?
– Jak to z nikim?
– Mówię ci, że z nikim – jej spojrzenie wydawało się szczere. – Ale nie w tym rzecz, kochany.
– Nie w tym rzecz? O czym ty mówisz? To w czym? – Rafał czuł, że znowu wyłącza mu się myślenie. – Właśnie przyznałaś się, że dałaś dupy, dosłownie, mojemu kumplowi. I nie chcesz powiedzieć, któremu.
– Zaraz przestaniesz się tym przejmować – obiecała – gdy tylko odpowiesz sobie na jedno, bardzo ważne pytanie.
Znowu zapadło milczenie. Nie przeszkadzało ono jednak Klaudii bawić się sutkiem. Oba były tak apetyczne, sterczące, twarde. Rafał marzył, by choć trochę je przygryźć. Ostatkiem świadomości zauważył, że ona znowu przygląda mu się bacznie. Jakby czekała na to, co się wydarzy.
Nagle go uderzyło. Zrozumiał. Cholera!
Prowokowała go. Sprawdzała, czy potrafi nad sobą zapanować.
Wysiłkiem woli oprzytomniał i przywołał się do porządku w mgnieniu oka.
– Okay, żonko – zaczął żartobliwie i całkiem trzeźwo – zamiast robić sobie dobrze, chyba pora na wytłumaczenie się. Nie uważasz?
Zauważył wyraźnie, że odetchnęła z ulgą. Jednocześnie, przerywając zabawę, dała nikły wyraz swego niezadowolenia. Czyli nie tylko ja nie potrafię się czasem kontrolować, pomyślał z satysfakcją Rafał.
– Nie zdradziłam cię – zaczęła od razu, chcąc konkretem ostudzić szalejące w niej żądze. – Chciałam tylko przeprowadzić pewien test. Nie gniewaj się, ale to było konieczne.
– Dlaczego? Dla taniej zabawy moim kosztem? Mało mi teraz kutasa nie rozerwie, do tego doprowadziła twoja zabawa. Zadowolona jesteś?
– Przy tej całej opowieści – nie podjęła rzuconej rękawicy – o tej mojej rzekomej zdradzie. O tym, co robiłam z naszym kumplem i to, w jaki sposób to opowiadałam – spojrzała mu w oczy świadoma, że przywołuje niedawno wykreowane w jego wyobraźni sceny – chciałam coś sprawdzić.
– Co? – zapytał, zakładając nogę na nogę.
– A choćby to, że na samo wspomnienie od razu ci staje – pokazała jego nieudolną próbę zatuszowania tego faktu przez założenie nóg. – Zauważyłam coś jeszcze. Coś, co sprawiło, że poczułam zmieszanie. Ale takie dobre, miłe – odparła natychmiast widząc zaniepokojenie budzące się na jego twarzy. – Raczej chodzi mi o ekscytację. Podniecenie. Coś, czego wcześniej nie czułam. Coś, co chciałam poczuć.
– Od tych wyjątkowych urodzin?
– Od urodzin – potwierdziła.
– I jak wypadł test?
– Ty mi powiedz – odparowała. – Podczas całego fałszywego wyznania, wyznania, które zbudowało prawdziwy obraz w twojej głowie, ani razu naprawdę nie zdenerwowałeś się na to, że cię zdradziłam. To było bardzo słabo udawane. Tak, jakbyś miał niechciany obowiązek odegrać rolę męża rogacza. Zdecydowanie bardziej zainteresował cię zupełnie inny fakt.
– Jaki? – Rafał wręcz płonął z ciekawości.
– Z kim się puściłam.
Trafiła w punkt.
– Nie zaprzeczaj – kontynuowała. – Nie zezłościło cię to, że cię zdradziłam. Z równowagi wyprowadziło cię to, że nie wiesz, z kim poszłam do łóżka i co robiłam z kochankiem. Sam fakt tego, że zwabiłam kogoś do domu, że zrobiłam mu laskę, a później on przeleciał mnie ostro, nie wywołał takiej reakcji, której można by się spodziewać po zdradzonym mężu. Moja zdrada cię nie zainteresowała. Zainteresował cię tylko fakt, z kim się pieprzyłam i co robiłam. Prawda, mężusiu? – Rafał milczał, nieudolnie próbując przybrać pokerowy wyraz twarzy. – I zamiast się wkurzyć na zdradziecką żonę, tak naprawdę poczułeś ekscytację. Podniecenie. Prawda? Rzekome rogi, które ci przyprawiłam tylko cię nakręciły.
Rafał milczał. Ta diabelska kobieta czytała w najgłębszych zakamarkach jego wyuzdanego wnętrza.
– Nie masz dowodów, że to prawda – podjął desperacką próbę obrony.
– Mam dowód! – uśmiechnęła się lubieżnie, ściskając drugi, sterczący sutek.
– Tak? A jaki?
– A taki, że mało ci kutasa nie rozerwało z podniecenia. Twoje ciało nie kłamie, więc nie ściemniaj.
Milczeli przez jakiś czas, próbując to wszystko poukładać. Rafał był zszokowany grą, jaką rozegrała z nim żona. Był pełen uznania dla jej strategii, sprytu i ostatecznego zwycięstwa. Nie mógł zaprzeczyć przed sobą samym, że rozbudowana scena podnieciła go wręcz niebywale. Obrazy, które namalowała w jego umyśle były żywe, pełne zapachów seksu, spoconych ciał, tryskającej spermy i wijącej się w rozkoszy Klaudii, rozsmarowującej sobie na piersiach nasienie innego mężczyzny. Cholera. Nawet sobie nie wyobrażał, jak go to kręci. Nawet sobie nie zdawał sprawy, że jego kobieta może również o tym pomyśleć. Oczami wyobraźni widział, jak Klaudia klęka przez znajomym, którego twarzy Rafał nie mógł rozpoznać, jak ściąga mu spodnie, bokserki i łapczywie bierze w usta jego przyrodzenie. Jak bawi się nim, ssie, liże od nasady aż po sam czubek. W swej wyobraźni wyraźnie słyszał, jak krztusi się od pchanego w jej gardło członka, a na jej brodę, piersi i łono wypływa ślina, śluz i łzy.
Czy bawiła się wtedy sobą? A może posłusznie czekała, ubrana, aż kochanek zajmie się nią, gdy tylko ona skończy? Była uległą suką? A może władczą dominą? A może miała inną rolę? Obrazy zalewały jaźń, niczym wirujący na karuzeli kalejdoskop.
– Hej! – poczuł bolesne szarpnięcie za penisa. – Ocknij się! Znów odpływasz, kochany.
– Wybacz – tym razem łatwiej przyszło mu się ocknąć, chociaż obrazy nadal pozostawały żywe.
– Schowaj ptaszka – wydała rozkaz – i nie dotykaj go. Jestem pewna, że od samego dotknięcia zaraz zachlapiesz nam sufit. A mamy jeszcze trochę do omówienia.
Z niechęcią i trudem naciągnął bokserki i spodnie. W tym samym czasie Klaudia rozebrała się do naga. Co ona knuje? – pomyślał. Postanowił jednak poczekać na rozwój wydarzeń. Jego żona już udowodniła że potrafi grać w wyrafinowaną grę strategiczną o wysokim stopniu ryzyka. I potrafi ją wygrać. Z drugiej strony, to ona napisała zasady. Ale jemu to nie przeszkadzało.
– Być może wydaje ci się, że strasznie ryzykowałam, wciągając cię w tę grę?
– Tylko naszą rodzinę i małżeństwo – odparował. – Gdybym był porywczy, nie doszłabyś do momentu, w którym wyjaśniasz swoje motywy i zasady.
– Nie do końca. Mogłam sobie pozwolić na podjęcie tego ryzyka, ponieważ wiedziałam, że jest znacznie mniejsze, niż mogłoby się wydawać. Czy ryzykowałam? – spojrzała na niego. – Tak. Ale znacznie mniej, niż sądzisz.
– A skąd ta pewność? – niepewnie zapytał, przeczuwając najgorsze.
– A stąd, że znalazłam, wyobraź sobie, ukryty folder na twoim laptopie – Rafał poczuł nagle, jakby dostał obuchem. Ogarnęło go przerażenie na myśl, co mogła tam widzieć. I czy to był „ten” konkretny folder. – Nie wysiliłeś się zbytnio z nazwą. „Podatki i zestawienia” to doskonała nazwa dla tego, co wewnątrz znalazłam.
Tak. Jego najgorsze przeczucie się potwierdziło. To był „ten” folder. Rafał szykował się na Armagedon.
– Widzę, że strach cię obleciał, byczku. Niepotrzebnie. Zresztą, gdybyś sam nie zostawił go otwartego na widoku, niczego bym nie znalazła. Byłeś nieostrożny po naszej ostatniej imprezie z Mariuszem i jego dziarską Gosią, którą, nawiasem mówiąc, rozbierałeś wzrokiem. Nie próbuj nawet zaprzeczać. Nie byłam ślepa. A im więcej wypiłeś, tym gorzej szło ci udawanie. Zresztą, Gosia wcale się nie kryła z eksponowaniem swojej dupy i kręceniem nią na prawo i lewo. Przysięgam, że jeszcze dwa drinki i sam zacząłbyś się dobierać do jej majtek. O ile je w ogóle na sobie miała, znając jej naturę. Na pewno by jej się spodobało. Ale wróćmy do tematu.
Rafał milczał ze wzrokiem spuszczonym w podłogę. Czuł, że pali się ze wstydu i zażenowania.
– Jakież było moje zdumienie, gdy po położeniu cię cieplutkiego do łóżka, chciałam szybko sprawdzić pocztę. Otwieram laptop i co widzę? Otwarty folder z bardzo bogatym „zestawieniem” raportów o podatkach od jednoosobowych, bardzo dynamicznie rozwijających się działalności, aż do tych wielkich spółek operujących na wielu rynkach. Międzynarodowych. Międzykulturowych. Kojarzysz może te zestawienia? Była ich cała masa. Doskonałej jakości prezentacje. Kolorowe sterczące belki i słupki. Obroty operacji finansowych, niektóre dosłowne. Obsługa wielu rynków. Wyzysk jednostek dla zaspokojenia potrzeb wielu. Nawet znalazłam rozmowy rekrutacyjne na stanowiska sekretarek, których żaden dział HR by nie zainicjował. Wszystko barwnie ukazane, w wysokiej rozdzielczości i w dużych zbliżeniach. Doskonała robota – w jej głosie zabrzmiała frywolna nutka. – Początkowo byłam tak wściekła, że chciałam cię dosłownie zatłuc pięściami. Ale jak tu bić pijanego?
Klaudia zmieniła pozycję. Oparła się wygodnie, zapadając w miękkie poduchy. Rozłożyła nogi i zaczęła się delikatnie głaskać po piersiach. Rafał ze spuszczonym w podłogę spojrzeniem, nie mógł tego widzieć. Ale nie zależało jej na tym, aby urządzać dla niego pokaz. To co robiła, robiła dla siebie.
– Co miałam zrobić? – zamknęła oczy i przywołała wybrane z tego wieczoru wspomnienia. – Zaczęłam te „zestawienia” studiować. Jeden po drugim. Powiesz mi, co zobaczyłam?
Rafał nie miał siły podnieść wzroku. Poza zwiotczałym penisem i mokrą plamą na jego bokserkach, czuł zażenowanie tak wielkie, jakby przyłapano go na masturbacji w miejscu publicznym. Poziom jego emocjonalnego obnażenia był tak ogromny, jakby miał już nigdy nie poczuć komfortu bycia sam na sam ze sobą i swoimi fantazjami. Fantazjami wspomaganymi filmami z katalogu „Podatki i zestawienia”.
– Przepraszam – zaczął nieudolnie. – Nawet nie wiem, jak to wytłumaczyć. I chyba nawet nie będę próbował. Możemy już to zakończyć? Skasuję całość i pozostałe foldery. To się nie…
– Powtórzy? – przerwała mu nagle. – Nie powiedziałam ci, żebyś kasował „Podatki i zestawienia”. Urząd skarbowy tego nie pochwala. Zostaw go. I, jak się okazuje, pozostałe, tajne foldery, z których zawartością już sam mnie zapoznasz. Potraktuj to, jak kontrolę skarbową. Czyli, byczku nie masz nic do gadania. Musisz się temu poddać.
Podniósł wzrok i w bezgranicznym zdumieniem zauważył, jak jego żona pieści swoje piersi, a wędrująca dłoń schodzi coraz niżej, ku odkrytej, błyszczącej od wilgoci, gładkiej muszelce. Po raz kolejny zdumienie zdzieliło go w policzek. Postanowił poczekać na rozwój opowieści. I tak mleko się już rozlało.
– Pierwsze filmy wywołały moje zgorszenie i zażenowanie – zaczęła opowieść. – Niektóre wręcz odrzuciły mnie swoją brutalnością. Nie miałam pojęcia, że kobiety, mężczyźni, że oni wszyscy razem są zdolni do robienia tak wyuzdanych rzeczy. Tak bezwstydnych, lubieżnych, kurewskich. Z każdym kolejnym filmem moja złość rosła. Poczułam się zdradzona. Tak, zdradzona, bo wiedziałam, że walisz konia do tych dziwek, które obciągały bez opamiętania kutasy czasem pięciu facetów, mając dwa kolejne w cipie i w dupie. I to robił mój ukochany mąż. Później przyszedł żal, że nie jesteś ze mną szczęśliwy, bo ewidentnie nie daję ci tego, czego potrzebujesz.
Czy to oznacza, że byłam złą żoną? A może to oznaczało, że mój mąż jest zwykłym zboczonym maniakiem seksualnym, kurwiarzem i oszustem? Żadna z opcji nie przedstawiała różowo naszego związku.
Zaraz po filmie o uwięzionej w dybach blondynce, którą przywieźli na platformie do wnętrza jakiegoś klubu i którą mógł pieprzyć kto tylko chciał, w dowolny otwór jej ciała, trafiłam na dość ciekawy film. Kojarzysz może? Jak się okazuje, filmów o tej tematyce jest tam sporo. O tym, jak mąż lub żona zapraszają do łóżka innych ludzi. Czasem robią to sami, gdy żony nie ma w domu, czasem siedzą na fotelu i tylko patrzą. A czasem dwie dziwki pracują nad jednym mężem. Lub na odwrót.
Zamilkła na chwilę. Rafał widział, jak wspomnienia budzą jej żądze, a ręka mocno pracuje pomiędzy jej nogami. Czuł się, jakby oglądał jakiś film. Przedstawienie na żywo, w którym pośrednio bierze udział.
Autor: Paul J Simmons
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!